2008-10-03 Cracovia - GKS Tychy 4:6

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Hokej.png
2 kolejka, II runda, etap I, Ekstraliga
Kraków, piątek, 3 października 2008, 17:00 (mecz rozpoczął się z 35 min. opóźnieniem)

Cracovia - GKS Tychy

4
:
6

(2:1; 1:2; 1:3)

Sędzia: Grzegorz Dzięciołowski z Katowic
Widzów: 800


GKS Tychy - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Mieczysław Nahunko
Skład:
Radziszewski

Csorich
Wajda
L.Laszkiewicz
Słaboń
D.Laszkiewicz

Kłys
Noworyta
Mihalik
BadĹžo
Radwański

DudaĹĄ
Skinnari
Drzewiecki
Kowalówka
Cieślicki

Kozak
Rutkowski
Bramki
Drzewiecki (5:02)

Noworyta (19:10)


Radwański (13:22)

Dudas (41:11)
1:0
1:1
2:1
2:2
2:3
3:3
3:4
4:4
4:5
4:6

Sarnik (11:39)

Wołkowicz (23:10)
Bagiński (27:33)

Bacul (40:33)

Wołkowicz (43:56)
Parzyszek (53:52)

Kary
6 10
Skład:
Sobecki

Gonera
Śmiełowski
Bacul
Parzyszek
Wołkowicz

Mejka
Majkowski
Bagiński
Garbocz
Woźnica

Kotlorz
JakeĹĄ
Salamon
Proszkiewicz
Sarnik

Baranowski
Maćkowiak
Jakubik
Banachewicz

Opis meczu

Gazeta Wyborcza

Trzeci mecz z rzędu hokeiści Cracovii nie potrafili zdobyć kompletu punktów. W powtórce finałów play-off z ubiegłego sezonu krakowianie ulegli GKS Tychy. Pojedynek dwóch byłych współpracowników Rudolfa Rohaczka i Mieczysława Nahunko rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem. Tyszanie wysiedli z autobusu i od razu wjechali na lód. Ospali i zdekoncentrowani dali się punktować zmotywowanej Cracovii. Już po kilkudziesięciu sekundach, świetną sytuację sam na sam zmarnował Marek Badżo.

Gospodarze rozpoczęli oblężenie bramki Arkadiusza Sobeckiego. W 6. minucie Mikko Skinnari uciekł prawą stroną, podał do Filipa Drzewieckiego, który dokończył dzieła. Nie minęły 3 minuty, a w hali rozległ się wielki huk. Szkło z pękniętego halogenu rozsypało się na taflę, co wymusiło interwencję ekipy sprzątającej.

Podwójny, zimny prysznic obudził gości. Krakowianie napierali tyszan, zapomnieli jednak o defensywie i nadziali się na szybką kontrę wykończoną przez Piotra Sarnika.

Wydawało się, że hokeiści czekają na przerwę, gdy widzów zaskoczył Patryk Noworyta. Huknął spod niebieskiej linii, a bramkarz nawet nie ruszył ręką.

W drugiej tercji w ekipie Cracovii dało o sobie znać zmęczenie. Gdy we wtorek krakowianie wygrywali w Sanoku w karnych, rywale odpoczywali. Dwie skuteczne kontry pozwoliły objąć szybszym tyszanom prowadzenie. Gospodarze robili, co mogli - Tomasz Cieślicki trafił w słupek, a dopiero w 34. minucie próba Michała Radwańskiego okazała się celna. Cracovia miała jeszcze okazje, kiedy przez 90 sekund grała w przewadze 5 na 3, ale raziła nieskutecznością.

Przed decydującą częścią spora część fanów ruszyła na stadion piłkarski. Mają czego żałować. Nie minęły 33 sekundy, a podbramkowe zamieszanie wykorzystał Robin Bacul. Kolejne 38 sekund przyniosły zmianę w bramce Cracovii oraz gola Martina Dudasa na 4:4.

To nie był koniec cierpień Cracovii. Po dwóch głupich faulach krakowianie bronili się w trójkę przez 110 sekund. GKS strzelił piątą bramkę, a na 7 minut przed końcem kropkę nad "i" postawił Adrian Parzyszek.

- Mamy za sobą najsłabszy mecz sezonu. Przez pięć minut graliśmy hokej na poziomie. Potem to już było gonienie z kijem za krążkiem - podsumował Rohaczek.

Źródło: Gazeta Wyborcza [1]