1994-10-16 Cracovia - Wawel Kraków 0:0
data kolejki
|
III liga grupa VIII , 13 kolejka Kraków, sobota, 15 października 1994
|
|
Skład: Kwedyczenko Zając Mróz Duda Kowalik (40' Powroźnik) Wrześniak Depa Hajduk Węgiel (69' Siemieniec) Zegarek Hermaniuk |
Sędzia: A. Szpak z Przemyśla
|
Skład: Polak Wójcik Szary Szwajca (65' Księżyc) Kapciński Góra |
Opis meczu
Zadowoleni byli właściwie wszyscy... Zacierał ręce skarbnik Cracovii, jako że od dawna już na stadionie przy ulicy Kałuży nie notowano tak wysokiej frekwencji. Także w obydwu szatniach remis komentowano jako rozstrzygnięcie satysfakcjonujące. Ale też â dodajmy od razu â obie strony przystąpiły do meczu z wzajemnym respektem. I dlatego właśnie to poprawne spotkanie (jeśli idzie o grę w środku pola) nie obfitowało w liczne spięcia podbramkowe.
âPasiakiâ â jakby zawierzając swym umiejętnościom w wyprowadzaniu szybkich kontr â w pierwszej połowie wzmocniły defensywę, wskutek czego optyczną przewagę w polu uzyskali wojskowi. Niewiele jednak z tego wynikało, gospodarze dobrze radzili sobie na własnym przedpolu, a Kwedyczenko nie miał wiele roboty. Podobnie zresztą jak strzegący bramki Wawelu Polak, chociaż Cracovia przeprowadziła kilka składnych, szybkich ataków.
W pierwszym kwadransie po zmianie stron âPasyâ zaatakowały z większym animuszem, później wszakże gra się wyrównała. Im bliżej końca, tym wyraźniej się wyczuwało, że obydwie strony przyjmą remis z zadowoleniem. Nawiasem mówiąc, podział punktów był jak najbardziej sprawiedliwy. A że nie było dramaturgii, że nie padły bramki? Cóż, tak to już bywa, jeśli przedmeczowe kalkulacje wyznaczają postawę raczej zachowawczą ...
Prasa
Derby pełne zawodu - Gazeta Wyborcza 17.10.1994
Kibice, których na stadion Cracovii przyszło z 3 tysiące, byli naprawdę zawiedzeni. Liczyli na dobre widowisko, bramki, efektowne akcje. Było natomiast sporo kunktatorstwa i bojaźń o zachowanie remisu. Po ostatnich dobrych meczach Cracovii i Wawelu niedzielne derby Krakowa miały być wielkim widowiskiem. Pogoda - piękna, składy - pełne, sytuacja obydwu zespołów - czołówka tabeli. W łeb wzięły wszystkie kalkulacje - trenerzy ustawili drużyny tak, żeby nie przegrać i ewentualne zyski zgarnąć przy grze z kontry. Taka taktyka jest dobra, ale nie wtedy, gdy dwa zespoły czyhają na to samo. Dlatego też mecz toczył się w środku pola i był nudny. Nudę starali się rozpraszać sobie co bardziej pomysłowi kibice - jeden rozebrał się do rosołu i dawał popisy kulturystyczne, inni spili się do nieprzytomności, pozostawiając po sobie las pustych butelek po wódce. Pojawił się też pierwszy w Polsce 60-letni kibic-skin z fajką i kurtką na pomarańczowej podszewce. Na boisku było znacznie gorzej z atrakcjami. Owszem, strzelano z drugiej linii, ale zazwyczaj niecelnie lub bramkarze byli czujni. Zaczął Wrześniak uderzeniem z 25 m (8. min), potem strzelali Wołowicz (w 25. min z 25 m w dolny róg - bardzo blisko gola), Mróz (40. min), Wrotoń (59. i 61. min), Hermaniuk (60. min). Rzetelnych spięć podbramkowych nie było, Cracovia i Wawel trzymały się środka pola, szybko cofały po stracie piłki i widać było, że zespoły po prostu nie walczą o wygraną.