1926-12-05 Cracovia - Klub Turystów 7:1
|
mecz towarzyski Kraków, niedziela, 5 grudnia 1926
(2:0)
|
|
Sędzia: Rumpler
|
Opis meczu
Po raz pierwszy zawitała do Krakowa drużyna Turystów i mimo wysokocyfrowej klęski zareprezentowała się nie najgorzej.
Wybitną cechą tej drużyny jest wysoka ambicja i zapał do gry, nie malejący - mimo fatalnego wyniku - do końca zawodów. Gdyby tylko umiejętności techniczne stały na równym poziomie z chęciami jedenastki łódzkiej, wtedy zapewne i wynik zawodów byłby znacznie korzystniejszy.
Przebieg gry w polu nie wykazywał tak znacznej różnicy, jakim jest powyższy stosunek bramek. Przyznać nawet trzeba, że drużyna łódzka pod względem szybkości przeprowadzania ataków przewyższała mistrza Krakowa, jednak braki techniczne i zbyt prymitywne posunięcia Turystów, uzasadniają w zupełności tak znaczną wygraną Cracovii.
Cały szereg pięknych zwycięstw kolejnych Cracovii (nad Hasmoneą, Czarnymi, Amatorskim) wykazuje, że drużyna ta znajduje się pod koniec sezonu zimowego w formie nadzwyczajnej, przypominającej czasy najlepsze exmistrza Polski.
W napadzie technicznie niezrównany Sperling, do rozpaczy doprowadza przeciwników, szachując ich wprost baletmistrzowską techniką opanowania piłki. W pomocy "stary" Strycharz gra jak za dawnych swych najlepszych czasów, zaś młodsi obrońcy (Bill i Zastawniak I) tworzą dzisiaj jedną z najlepszych par Krakowa. Słowem mistrz Krakowa swemi ostatniemi zawodami broni najgodniej honoru grodu podwawelskiego.
Boisko pokryte lekkim, sypkim śniegiem było znakomitym terenem walki, terenem bezsprzecznie lepszym jak twarde boiska w upalnych dniach lata, lub jesiennej szarugi.
Dwie bramki do pauzy strzelił dla Cracovii Gintel. Po pauzie punkt honorowy dla Łodzi zdobywa Kubik, poczem kolejno uzyskują bramki dla krakowian: Kubiński, Kałuża, Nawrot, Ptak i znowu Kałuża. Sperling, aczkolwiek żadnej bramki nie strzelił, był najlepszym w tym kwintecie. Sędziował pewnie i spokojnie p. Rumpler. Publiczności, mimo mroźnej pogody około 1.000 osób.
Źródło: Przegląd Sportowy