2003-03-30 Cracovia - Korona Kielce 0:1
19 kolejka 29-30 III 2003
Cracovia - Kolporter Korona Kielce 0-1
Bramki: Bilski (30)
Sędziował Zbigniew Małek (Katowice), żółte kartki: Radwański z Cracovii, Gołąbek, Wachowicz, Bilski z Korony.
Widzów 9 500
Cracovia: Cabaj, Wacek, Skrzyński, A. Baran (75 Szwajdych), Radwański, Piszczek, Hajduk (46 Zawadzki), Giza, Nowak, Ankowski (81 Dudziński), Bania (46 Czerwiec).
Kolporter Korona: Mierzwa, Kupiec, Michalski, Brodecki (46 Sawicki), Rutka, Bujak (46 Nykiel), Hermes, Gołąbek, Bilski, Wachowicz, Grad.
Opis meczu DP:
Blisko 10 tysięcy widzów na stadionie przy ul. Kałuży. Atmosfera wielkiego piłkarskiego święta. Hit III-ligowego sezonu, mecz lidera Cracovii z wiceliderem Kolporterem. W tej wielkiej batalii nerwów lepsi byli kielczanie, którzy dzięki bramce Bilskiego z rzutu wolnego wygrali 1-0. Przewaga "Pasów" zmalała do dwóch punktów, praktycznie do jednego, bowiem w bilansie obu spotkań lepszy jest teraz Kolporter (remis w Kielcach 0-0, wygrana w Krakowie 1-0).
Trener Wdowczyk, po obserwacji ostatnich spotkań Cracovii, postawił w pierwszym rzędzie na taktykę defensywną. Na swojej połowie operowało 4 obrońców Korony i 5 pomocników, w ataku jedynym wysuniętym napastnikiem był Grad. Ale nie była to kurczowa obrona Częstochowy, była to obrona aktywna, pomocnicy Bilski, Brazylijczyk Hermes, Bujak starali się włączać się do akcji ofensywnych.
"Pasy" od pierwszych minut miały więc lekką przewagę w polu, ale miały kłopoty z rozmontowaniem skomasowanej obrony gości. Kielczanie dobrze asekurowali się w obronie, mając przewagę wzrostu wygrywali prawie wszystkie pojedynki o górne piłki.
Pierwsze 20 minut w wykonaniu "Pasów" było jednak obiecujące. W 4 min po krosowym podaniu Skrzyńskiego, Nowak strzelił z narożnika pola karnego nad poprzeczką. W 8 min po wolnym bitym przez Gizę piłka o pół metra minęła słupek.
Kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w 14 minucie Ankowski wykorzystał świetną okazję. Po prostopadłym podaniu pobiegł sam na bramkę gości, pospieszył się trochę ze strzałem, uderzał z 14 metrów w długi róg. Za słabo i za mało precyzyjnie, Mierzwa piłkę wyłapał.
Goście schowani za podwójną gardą próbowali grać długimi piłkami na Grada. Ten w 11 min, po błędzie A. Barana, wszedł w posiadanie piłki, ale strzelił nad poprzeczką. W 27 min z dystansu uderzał Gołąbek, Cabaj łapał piłkę na raty.
I w okresie przewagi Cracovii goście zdobyli gola ze stałego fragmentu gry. Ta bramka jeszcze bardziej wprowadziła nerwowość w szeregi gospodarzy. Dopiero pod sam koniec I połowy "Pasy" groźnie zaatakowały, w 40 min po centrze Skrzyńskiego Ankowski uderzył piłkę głową w zewnętrzną stronę siatki.
W przerwie meczu obaj trenerzy dokonali po dwie zmiany. W Cracovii miejsce Hajduka zajął Zawadzki, w ataku Banię wymienił Czerwiec. Trener Wdowczyk wymienił niewidocznego Bujaka na Nykiela i, co było pewnym zaskoczeniem, w miejsce obrońcy Brodeckiego wprowadził napastnika Sawickiego. Wskazywało to, że trener gości myśli nie tylko o obronie, ale liczy na drugiego gola, który pognębiłby całkowicie Cracovię.
Gospodarze ruszyli do ataków, ale było to wciąż przysłowiowe bicie głową w mur. Chwilami nie poznawałem piłkarzy Cracovii, w stosunku do rundy jesiennej brakowało im szybkości, dynamiki. Nie udawały się akcje oskrzydlające ofensywnym obrońcom Radwańskiemu i Wackowi, choć ten ostatni walczył z kolosalną ambicją, co przypłacił urazem nogi, ale dotrwał do końca spotkania.
Wrzutki na pole karne gości nic nie dawały, "Pasom" brakowało pomysłu jak rozerwać obronę rywala. Goście częściej niż w I połowie kontrowali. W 59 min Grad uciekł obrońcom Cracovii, ale jego strzał wyłapał Cabaj. W 64 minucie po szybkiej kontrze lewą stroną boiska i dośrodkowaniu na pole karne, główkował groźnie Sawicki, ale strzał był niecelny.
"Pasy" przesiadywały na połowie rywala, ale bez żadnego efektu. Najbliżsi wyrównania byli gospodarze w 69 minucie, po wolnym egzekwowanym przez Gizę, wyżej od obrońców Korony wyskoczył Skrzyński, ale piłka po jego strzale głową poleciała 20 centymetrów nad poprzeczką.
W 77 min goście znowu wyprowadzili groźną kontrę, strzał Hermesa został w ostatniej chwili zablokowany. Po rzucie rożnym piłka zatańczyła na 5 metrze, ale na szczęście dla Cracovii Hermes nie trafił w nią czysto.
Trener Stawowy próbował odmienić losy meczu, wprowadzając na boisko najpierw Szwajdycha w miejsce obrońcy A. Barana, potem Dudzińskiego (zastąpił Ankowskiego). "Pasy" nadal atakowały, było parę wrzutek na pole karne Korony, ale bez efektu. Choć w 90 minucie mógł paść bardzo efektowny gol, po podaniu Piszczka, Giza strzelał przewrotką, piłka jednak o jakieś pół metra minęła słupek. Sędzia przedłużył spotkanie o 4 minuty. Goście dowieźli korzystny wynik do ostatniego gwizdka i potem wraz ze swoimi kibicami, których przyjechało ok. 500, mogli cieszyć się z cennego zwycięstwa.
Na boisku w Krakowie wygrał wczoraj zespół grający mądrzej, z większą dyscypliną taktyczną. Jak to często w futbolu bywało, o wyniku zadecydowała jednak akcja, a raczej stały fragment gry. Przez 60 minut Korona potrafiła skutecznie bronić. Nie pokazała w Krakowie niczego nadzwyczajnego, ale za realizację mądrej taktyki Wdowczyka, za konsekwencję w grze, należą się jej słowa uznania.
Tej konsekwencji, powiedziałbym wyrachowania, zbrakło w grze Cracovii. Stracona bramka podcięła skrzydła graczom krakowskim, z każdą minutą grali coraz bardziej nerwowo. Byli chwilami bezsilni. Bezradni. Nie mogli "złapać" tak charakterystycznego dla nich jesienią rytmu gry. Niemal wszyscy piłkarze ustępowi rywalom pod wzg= ważnym meczu. Po stracie bramki wkradła się w nasze szeregi nerwowość, z każdą minutą byliśmy coraz bardziej podenerwowani. Korona postawiła w tym meczu na defensywę, rzadko atakowała. Zapewniam jednak naszych kibiców, że będziemy dalej walczyć. Jest jeszcze 14 spotkań.
Marcin Cabaj: - Nie mogłem obronić tej piłki uderzonej przez Bilskiego z wolnego. Przymierzył precyzyjnie nad murem. Rzuciłem się w prawy róg, ale piłki nie sięgnąłem
Tomasz Wacek opuszczał stadion, mocno kulejąc: - W 2. połowie przy blokowaniu strzału Hermesa podkręciłem prawą nogę w kostce. Ale zaciskając zęby z bólu, dograłem do końca meczu. Korona stosowała prostą taktykę, nie gracze nie bawili się w żadne kombinacje, tylko wykopywali piłkę do przodu, licząc, że przejmie ją któryś z graczy stojących na desancie.
Krzysztof Hajduk: - Zawiedliśmy na całej linii. Przykre to tym bardziej, że rywal nie pokazał niczego nadzwyczajnego. Grał prostą, ale, jak się okazało, skuteczną piłkę. A my gramy jakoś teraz bez polotu, szybkości. Długo budzimy się po zimie.
Łukasz Skrzyński: - Oni zagrali skutecznie w obronie, my nieudolnie w ataku. Były okresy, że mieliśmy sporą przewagę, ale pozycji strzeleckich było mało. Mam nadzieję, że tym przegranym meczem wypełniliśmy limit straconych punktów w III lidze. Trzeba zapomnieć o tym przegranym meczu i grać dalej. Osobiście wierzę, że finał może być dla nas zwycięski.
Arkadiusz Bilski znakomitym strzałem z rzutu wolnego zapewnił Kolporterowi zwycięstwo nad Cracovią. To trafienie zapowiadał już po meczu z Siarką, w którym trzykrotnie asystował kolegom zdobywającym gole. Przed spotkaniem w Krakowie w rozmowie z "Dziennikiem" przepowiadał, że o wyniku może zadecydować stały fragment gry...
- Zawsze Pan taki słowny? - zapytaliśmy piłkarza po meczu.
- Chciałbym zawsze taki być. Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się tak trafić w meczu, na treningu udaje się częściej. W spotkaniach o punkty z rzutów wolnych raczej zgrywam piłkę kolegom.
- Zagraliście w I połowie innym ustawieniem niż wasze tradycyjne...
- Taką taktykę przygotowaliśmy specjalnie na Cracovię, chcieliśmy ją czymś zaskoczyć. Nasze ustawienie tylko pozornie było wybitnie defensywne. Ja i Hermes byliśmy ukrytymi napastnikami, mieliśmy wspomagać Adama Grada. W drugiej połowie wróciliśmy do ustawienia 3-5-2, wtedy już zapędy Cracovii były nieco ostudzone bramką.
- Bramkę zdobyliście z rzutu wolnego, oprócz niej niewiele mieliście okazji bramkowych, zwłaszcza w pierwszej połowie...
- Przyjechaliśmy po trzy punkty, ale byliśmy za bardzo spięci. Cracovia atakowała, my się broniliśmy, sytuacja nie sprzyjała konstruowaniu akcji w ofensywie. Dopiero bramka zastopowała rywala i my mogliśmy zagrać inaczej.
Przemysław Mierzwa, bramkarz Kolportera, nie mógł być pewien miejsca w wyjściowej jedenastce. Wiele skazywało na to, że po tym, jak niepewnie bronił w meczu z Siarką, zmieni go Mariusz Stawarz. - Po meczu z Siarką rzeczywiście nie czułem się pewniakiem, ale trener Wdowczyk dał mi jeszcze jedną szansę, chyba ją wykorzystałem - mówił po meczu. - Prawdę mówiąc pracy nie miałem zbyt trudnej, broniłem pewnie, zwłaszcza że miałem przed sobą tak dobrze grających obrońców. Przed meczem obawiałem się zwłaszcza tych, których dobrze znam - Krzysia Piszczka i Łukasza Skrzyńskiego, a zwłaszcza jego lewej nogi, ale okazało się, że niepotrzebnie. Nasza taktyka okazała się lepsza.
Prezes się nie wtrąca
Krzysztof Klicki, prezes grupy kapitałowej Kolporter, głównego sponsora drużyny z Kielc, dumnie paradował po meczu w żółto-czerwonym szaliku. - Cieszę się z wygranej, mamy teraz większe szanse na drugą ligę. Dla firmy inwestycja w futbol była udanym posunięciem, daje jej rozgłos - mówił. - Wykładam pieniądze na klub, ale w piłkarskie sprawy się nie wtrącam. Ja znam się na biznesie, w sprawach piłkarskich zaufałem Wdowczykowi i Woźniakowi i chyba słusznie...