2004-10-30 GKS Katowice - Cracovia 1:0
GKS Katowice - Cracovia 1:0
Bramki: Wróbel (68 k.)
Sędziował: Hubert Siejewicz z Białegostoku.
Żółte kartki: Fonfara - Skrzyński
Widzów: 5 000.
GKS Katowice: Klytta, Pęczak, Widuch, Nawotczyński, Gorszkow, Plizga (81 min - Wijas), Fonfara, Markowski, Górski (82 min - Agafon), Wróbel, Brożek (85 min - Bartnik).
Cracovia: Cabaj - Radwański, Skrzyński, Węgrzyn, Baster - Bojarski (75 min - Wawrzyczek), Baran, Giza, Drumlak (59 min - Citko), Nowak (59 min - Przytuła) - Bania.
Cracovia, aby dołączyć do ścisłej czołówki ekstraklasy musiała wygrać w Katowicach. Musiała wygrać, co więcej wygrać powinna. Skoro bowiem piłkarze Pasów są w stanie pokonać Groclin i zremisować z Wisłą na Reymonta, tym bardziej powinni być w stanie wygrać z najsłabszą drużyną ligi. Niestety, Cracovia nie zdołała nawet zremisować.
Pasy zagrały naprawdę bardzo słabo. Kibicom jak zły sen przypomniały się mecze z Ruchem w Chorzowie i z Tłokami w Gorzycach, dwa nieudolne występy przeciwko Arce Gdynia, czy porażka z osławionym już Skalnikiem. Krakowianom brakowało agresji, jakby zapomnieli, że w pierwszej lidze nie można liczyć na łatwe punkty.
Na klepisku przy Bukowej przewaga techniczna Cracovii nie była bardzo widoczna, zwłaszcza na tle maksymalnie zdeterminowanych katowiczan. Jak stwierdził sam trener Stawowy GKS zasłużył w tym meczu na trzy punkty. I trudno z tym twierdzeniem się nie zgodzić. Co prawda faul Skrzyńskiego, po którym sędzia wskazał na "jedenastkę" był wydumany, ale wcześniej sędzia również się pomylił, nie dyktując karnego dla Katowic za faul Radwańskiego.
Cracovia nie radzi sobie ze słabymi drużynami, jakkolwiek kuriozalnie to brzmi. Najdziwniejsze jest, że w takich meczach piłkarze Pasów po prostu są nie do poznania: grają powoli, bez pomysłu, są ospali, zrywają się do walki dopiero w końcówkach. Trudno powiedzieć czym to jest spowodowane, w każdym bądź razie taka zasada utrzymuje się nie od dzisiaj i z tym należałoby coś zrobić.
Jeśli taktyka Cracovii, która jest zabójcza dla drużyn czołówki, nie skutkuje w konfrontacji ze słabeuszami, to taktykę na takie spotkania należy nieco przeorientować. Pasy straciły już przez podobne mecze w okresie ostatniego półrocza lekko licząc 17 punktów, o odpadnięciu z Pucharu Polski nie wspominając. Wszystkie te spotkania, w których Cracovia traciła punkty z drużynami z dołu tabeli można wrzucać do jednego worka i śmiało zaryzykować tezę, że prawie zawsze zawodzi pomoc.
Niewytłumaczalne jest dlaczego pomocnicy w meczach ze słabszymi zespołami pozostawiając tak dużo miejsca w środku pola rywalom, dlaczego pomiędzy pomocą, a obroną zdarzają się "dziury". Nic dziwnego, że obrona, która jest w stanie powstrzymać Wisłę i Groclin wygląda wówczas jak ser szwajcarski. To już jest jednak zdecydowanie kwestia do dopracowania dla trenera Stawowego.
Sam mecz z GKSem wielkim widowiskiem nie był; oba zespoły zagrały mało porywająco, ale to Katowice miały po swojej stronie większą determinację. Stasiu Wróbel przypomniał sobie jak się strzela z jedenastu metrów w światło bramki i choć Marcin Cabaj wyczuł jego uderzenie i rzucił się we właściwy róg bramki to jednak piłka tuż przy słupku wpadła do siatki.
Szkoda straconej szansy na dogonienie przegrywających: Legii i Amiki. Cracovia dostroiła się do porażek sąsiadów z górnej części tabeli i tym samym pozwoliła się wyprzedzić Wiśle Płock, która jednak ma na swoim koncie jeden mecz więcej. Teraz właśnie z Wisłą Płock przyjdzie się zmierzyć Pasom na własnym boisku i ewentualne trzy punkty w tym spotkaniu spowodują, że Cracovia wróci na piąte miejsce w tabeli.
Miejmy nadzieję, że Cracovia potwierdzi przynajmniej swoje zdolności do wygrywania z drużynami z wyższej półki. Z dołem tabeli już w tej rundzie nie gramy.
Źródło: Teraz Pasy!