2003-04-27 Cracovia - Proszowianka Proszowice 1:1
Ostatni w historii remis Cracovii w trzeciej lidze.
|
III liga grupa IV , 24 kolejka sobota, 26 kwietnia 2003
(1:1)
|
|
Skład: Paluch Wacek Skrzyński Ziółkowski Radwański Ankowski Hajduk (59' Zawadzki, 80' G. Baran) A. Baran (59' Dudziński) Nowak Bania P. Giza |
Sędzia: W. Milczarek (Piotrków Trybunalski)
|
Skład: Łaciak Kopyść Bagnicki M. Giza Jaskólski Mielec (87' Rożek) Wtorek (46' Wyroba) Piotrowicz Cebula Rosiek (84' Paszkiewicz) Lizak |
Opis meczu
Obawiał się tego meczu trener Cracovii Wojciech Stawowy. I jak się okazało, miał rację. Proszowianka zagrała walecznie, z wielkim sercem i... szczęściem. - Mówiłem, że można urwać punkt Cracovii, pod warunkiem, że zagramy nie tylko dobrze, ale z fartem - mówił po meczu trener gości Dariusz Siekliński.
Proszowianka zaskoczyła wszystkich odważną, agresywną grą w pierwszych minutach. "Pasy" były jakby zaskoczone pressingiem rywala, dość długo nie mogły złapać rytmu gry.
Ale w 19 min było 1-0 dla gospodarzy po rzucie wolnym Ziółkowskiego. "Pasy" poszły za ciosem, w 23 min goście mogli mówić o wielkim szczęściu, Piotr Giza z 5 metrów główkował o centymetry obok słupka. Goście próbowali kontr i w 32 min po takim właśnie zagraniu doprowadzili do remisu.
Ale w 38 min powinno być 2-1 dla gospodarzy, najlepszy strzelec gospodarzy Ankowski urwał się graczom Proszowianki, ale przegrał pojedynek z Łaciakiem. W 38 min tylko brawurowa interwencja Wacka uratowała Cracovię, kiedy na 8 merze zbierał się do strzału Lizak.
W drugiej połowie widowisko z każdą minutą stawało się coraz bardziej jednostronne. Nieustannie atakowała Cracovia, zamykając na długie minuty rywala na jego połowie. I krakowianie raz po raz wypracowywali dobre, niekiedy bardzo dobre sytuacje strzeleckie. Ale strzelali fatalnie. Trudno wymienić wszystkie pozycje, jakie mieli gospodarze, dość wspomnieć, iż sam kapitan zespołu Piotr Bania miał co najmniej trzy, najlepszą chyba w 89 minucie, kiedy po podaniu P. Gizy znalazł się 4 metry przed bramką, ale zamiast strzelać od razu, chciał przełożyć sobie piłkę i szansę diabli wzięli.
Kilka razy z wielkim wyczuciem interweniował bramkarz gości Łaciak, uznany przez dziennikarzy za najlepszego gracza meczu. W 61 min. wspaniale obronił m.in. uderzenie Ziółkowskiego z wolnego z ponad 18 metrów, w 67 min nie dał się zaskoczyć uderzeniu Dudzińskiego w krótki róg. Bramkarz gości pewnie bronił na przedpolu, wychwytując wszystkie górne wrzutki. A kiedy raz przegrał taki pojedynek w 90 minucie, znowu uśmiechnęło się do niego szczęście, bo po główce P. Gizy piłka odbiła się od poprzeczki.
I tak na stadionie przy ul. Kałuży doszło do dużej niespodzianki. Proszowianka, której w szeregach grało 5 byłych zawodników Cracovii (Kopyść, Bagnicki - świetna gra na stoperze, Rosiek, Cebula - bardzo aktywny, szybki, Paszkiewicz, wszedł w ostatnich minutach) zabrała gospodarzom dwa cenne punkty. Jej niedawny remis z Koroną w Proszowicach nie był przypadkiem. Zespół jest mądrze ułożony, wie co ma grać, no i ma wsparcie w bramkarzu Łaciaku.
Już w którymś kolejnym meczu lider razi brakiem skuteczności. Cracovia miała kilkanaście pozycji, wykorzystała tylko jedną. Błędy zdarzają się obronie, "Pasy" nacierając na bramkę rywala, zapominają czasem o asekuracji własnej bramki.
Jak padły gole
1-0
Ziółkowski egzekwował rzut wolny przy bocznej linii pola karnego. Mocno dośrodkował przed bramkę, z piłką minęło się kilku graczu Proszowianki i Cracovii, piłka wpadła w długi róg.
1-1
Cebula urwał się lewym skrzydłem, idealnie podał na 4 metr do nadbiegającego Mielca, który z bliska wpakował piłkę do siatki.
Dziennikarze uznali za najlepszego gracza meczów 29-letniego bramkarza Proszowianki Artura Łaciaka (wychowanka Wieczystej), który od organizatorów otrzymał butelkę szampana.
- Remis jest naszym sukcesem. Zapracowała na niego cała nasza drużyna, bardzo dobrze spisywali się obrońcy.
- Miał Pan kilka znakomitych interwencji, ale przepuścił do siatki strzał z kąta Ziółkowskiego po rzucie wolnym...
- To była nieprzyjemna piłka, doskoczyło do niej kilku naszych graczy i Cracovii, chyba nikt nie trafił w piłkę i wpadła w długi róg.
- Czego najbardziej obawiał się Pan w tym meczu?
- Stałych fragmentów gry pod naszą bramką. W 90 min sędzia nie zauważył, jak Piotrek Bania ściągał mnie rękami, Piotrek Giza główkował, na szczęście w poprzeczkę.
Niech się uczą trafiać - Robert Ziółkowski
- Przy rzucie wolnym postanowiłem mocno uderzyć piłkę po ziemi licząc, że wepchnie ją do siatki któryś z naszych graczy. I piłka przeleciała między nogami graczy Proszowianki i Cracovii, i to chyba zaskoczyło świetnie broniącego w tym dniu Łaciaka. Jestem wściekły, mieliśmy tyle pozycji i remis. Niech moi koledzy nauczą się trafiać do bramki z paru metrów! - mówił po meczu strzelec bramki Robert Ziółkowski.
Piotr Bania - Potworny "jeż"
- Nie wiem, dlaczego nie wygraliśmy tego meczu. Mieliśmy przecież tyle pozycji. Ja sam mogłem przechylić szalę meczu na naszą korzyść. Można chyba mówić o potwornym "jeżu" - mówił po meczu kapitan Cracovii Piotr Bania.
- Najbardziej żałuję pozycji w 89 minucie. Piotr Giza dograł mi idealnie piłkę tuż przed bramką, popełniłem błąd: zamiast od razu strzelać, chciałem ją najpierw przyjąć. Ten ułamek sekundy zadecydował. Nie ma się z czego cieszyć. Ale na tym meczu świat się nie kończy. Musimy się zmobilizować i wygrać w Biłgoraju.
Zdaniem trenerów
Dariusz Siekliński, trener Proszowianki (przeszedł do Proszowic po 6 latach pracy w Cracovii):
- To był wyrównany mecz z przewagą gospodarzy w 2. połowie. Bardzo cieszę się ze zdobytego punktu, który ma dla nas kolosalne znaczenie, a taką mam nadzieję, Cracovii to nie powinno zaszkodzić. Bramkarz Łaciak bronił bardzo dobrze, ale miał wsparcie w kolegach. Zagraliśmy dobrze i ze szczęściem.
Robert Jończyk, II trener Cracovii:
- Po pierwszych minutach wzajemnych badań na boisku zawodnicy przeszli do ataków i nasza przewaga z każdą minutą rosła. Jesteśmy zadowoleni ze składnych, niekiedy finezyjnych akcji w ofensywie. Do pełni szczęścia zabrakło nam bramek, czyli skuteczności napastników. Ale nie robimy tragedii z tego remisu. Najważniejsze, że gramy dobrze, że wypracowujemy pozycje. Wierzę, że w następnych meczach nasi zawodnicy będą także celnie strzelać.
Konrad Cebula - Mieszane uczucia
- Jak czuje się piłkarz, który wychował się w Cracovii i teraz musiał grać przeciwko swojemu byłemu zespołowi? - pytam Konrada Cebulę.
- Uczucia miałem mieszane, z jednej strony klub, który mnie wychował (grałem w nim 9 lat), z drugiej Proszowianka, której barwy reprezentuję obecnie. Naszym celem jest utrzymanie w lidze i ten remis ma dla nas duże znaczenie psychologiczne. Remis z Cracovią na jej boisku to naprawdę duży sukces. Przy bramce doskonale widziałem wybiegającego na czystą pozycję Mielca. jego strzał do pustej bramki był formalnością.
Zgrzyt meczu
Po meczu rozradowani piłkarze Proszowianki zaczęli skandować w szatni "Proszowianka, Proszowianka!". Do szatni wpadł jeden z działaczy Cracovii, krzycząc: - Panowie, cisza, spokój! A niby dlaczego gracze Proszowianki w sposób kulturalny nie mogli wyrażać swojej radości? Komuś w Cracovii puściły nerwy!
Źródło: Dziennik Polski