2005-05-13 Polonia Warszawa - Cracovia 2:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 16:44, 10 maj 2006 autorstwa PiotrekKSC (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

22 kolejka 6-8 V 2005 Polonia Warszawa - Cracovia 2:3

Bramki: Dźwigała (30), Jakosz (84) - Bania (4), Baran (17), Szczoczarz (58). Sędziował: Tomasz Pacuda z Częstochowy. Żółte kartki: Moryc - Świstak, Drumlak Widzów: 5000


Pięć tysięcy kibiców na trybunach stadionu przy Konwiktorskiej oglądało mecz zasłużonych dla polskiej piłki drużyn; popularnych „Czarnych Koszul” z „Pasami”. Gospodarze ciągle szukają punktów mających zapewnić spokojne utrzymanie, Cracovia po dwóch porażkach nie mogła sobie pozwolić na dalsze straty punktów z uwagi na nadzieje występów w pucharze UEFA.

Od pierwszych minut meczu Cracovia nadawała ton wypadkom na boisku. Dobrze dysponowana w ostatnich meczach środkowa linia Pasów, opanowała tę część boiska. Już w 4 minucie meczu właśnie strata piłki przez polonistów w środkowej części boiska spowodowała utratę bramki. Bramkarzom ligi przypomniał się Bania, który po krótkim prowadzeniu piłki zaskakująco huknął z 30 metrów. Piłka lobem, pięknym technicznym strzałem ominęła ręce rozpaczliwie interweniującego Banaszyńskiego i wpadła do siatki Polonii.

Po uzyskaniu prowadzenia mecz nadal odbywał się pod dyktando Cracovii, która aktywną linią pomocy utrzymywała długimi okresami piłkę na połowie Polonii, inicjując przy tym raz za razem niebezpieczne akcje po bokach boiska. W tym okresie Polonia nie zdołała stworzyć nawet namiastki gola. Inicjatywa Cracovii przyniosła wkrótce drugą bramkę; po rzucie rożnym w 17 minucie Baran zagłówkował piłkę z kilku metrów na bramkę Banaszyńskiego, ta po drodze odbiła się od nogi Jarosza i wturlała się obok zdezorientowanego bramkarza Polonii do bramki.

Szczęśliwa bramka, ale zasłużone i pewne prowadzenie Cracovii odzwierciedlało wydarzenia boiskowe. Przez następne minuty wydawało się, że Cracovia strzeli wkrótce dalsze bramki; szanse miał Moskała, Bania, Giza, ale brakowało precyzji strzałom pasiaków. W 30 minucie pierwszą groźną akcję przeprowadza Polonia; po rzucie wolnym z lewej strony pola karnego Cracovii, piłkę otrzymuje Gołoś i co prawda strzał jego blokuje obrona Cracovii, ale piłka trafia w końcu do pozostawionego bez opieki Dźwigały, a ten z kilkunastu metrów strzela mocno w róg bramki Cabaja - 1:2.

ImageDo końca I połowy gra się wyrównała, chociaż żadna ze stron nie posiadała dobrej sytuacji do zdobycia bramki. Niestety w 41 minucie kontuzja Barana nie pozwoli mu kontynuować gry i jego miejsce Stawowy odważnie wpuścił napastnika Szczoczarza.

II połowa zaczęła się dla Cracovii równie nie fartownie jak zakończyła się ta pierwsza. Kontuzjowanego Skrzyńskiego zastąpił Świstak. Jednak to znowu Cracovia przeważała; stwarzając zagrożenie pod bramką Polonii. Rywal starał się zagrażać Cabajowi przede wszystkim po stałych fragmentach gry. W 58 minucie piękna akcja Cracovii prawą stroną boiska, piłkę centruje Nowak a Szczoczarz w pełnym biegu, „w tempo” pięknie trafia piłką do siatki pod poprzeczkę bramki Polonii.

Piękna, pierwsza w I lidze bramka Szczoczarza oddaje rzeczywisty stan boiskowych wydarzeń. Wydaje się, że w tym dniu Cracovii nie może przytrafić się już nic złego. Ale do końca meczu pozostało pół godziny gry, a Cracovia niepotrzebnie oddaje inicjatywę Polonii. Gra co prawda toczy się teraz na połowie Cracovii, ale ciągle bez efektów podbramkowych dla Polonii. Za to kilkakrotnie Cracovia przechodzi z kontrą do ataku, niestety znowu szwankuje wykończenie i to ostatnie podanie. Im bliżej końca meczu tym groźniejsze są strzały warszawiaków, ale ciągle szczęśliwie dla Cabaja bez celnych strzałów.

I pewnie mecz zakończyłby się takim wynikiem, gdyby nie bramka jaka padła po stałym fragmencie meczu (rzut rożny) w 84 minucie. Piłkę przejął na 5 metrze zupełnie nie obstawiony Jarosz i bez problemów (za to przy pełnym zaskoczeniu Cabaja) ulokował ją przy słupku bramki Cracovii.

Od tego momentu zaczął się dla naszych serc prawdziwy horror, bo Polonia chwyciła się szansy jaką własną, ambitną walką sobie stworzyła. Piłka co chwilę śmigała przy słupku bramki Cabaja, a w ostatnich momentach meczu nawet odcisnęła swój ślad na słupku bramki Cracovii.

Trochę szczęścia zapewniło Cracovii 3 jakże ważne punkty, chociaż trzeba podkreślić, że w przekroju całego meczu Cracovia była zespołem o tę jedną bramkę lepszym.

O takich meczach można mówić, że najważniejsze było zdobycie punktów. Widzowie nie mogli narzekać; pięć ładnych bramek bramek, dużo sytuacji podbramkowych, napięcie do ostatnich minut - to się może podobać.

Trudno jednak nie zauważyć niepokojących, pogłębiających się odczuć, że nasza formacja obronna staje się najsłabszym ogniwem drużyny. Dysponując dwoma wysokimi obrońcami w środku obrony (Skrzyński, potem Świstak i Węgrzyn) powinniśmy panować w górnych piłkach na przedpolu bramki, a z tej strony ciągle groziło nam niebezpieczeństwo. Również Cabajowi ten mecz nie do końca „wyszedłâ€, szczególnie przy drugiej bramce, kiedy to pozostał na linii bramkowej.

Obie bramki straciliśmy po karygodnych błędach obrońców, którzy pozostawili zupełnie bez opieki zawodników Polonii. Denerwuje też zachowanie w ostatnich minutach meczu, kiedy to nie było zawodnika, potrafiącego przetrzymać piłkę z dala od bramki Cabaja, spowolnić tempo akcji Polonii.

A plusy? Przypomniał się Bania, udowadniając, że będąc w takiej czy innej formie jest póki co najlepszym napastnikiem Cracovii. I dopóki konkurenci nie poprawią swojej dyspozycji powinien mieć pewne miejsce w zespole. Ładnie wykończył akcje przy trzeciej bramce Szczoczarz i mam nadzieję, że ta bramka „ośmieli” go do bardziej odważnej gry. Mam wrażenie, że grał w dotychczasowych meczach ekstraklasy bez ikry i przekonania o własnej wartości.

Również Moskała mimo tego, że nie strzelił gola zagrał być może swój najlepszy mecz w Pasach, co oczywiście nie oznacza, że jego dyspozycja jest taka o jakiej marzyliśmy.

Duży plus dla linii pomocy za 80 minut dobrej gry; chociaż nie grali Bojarski, Citko, Przytuła i po przerwie Baran. Wykorzystał swoją szansę Nowak.

Legia przegrała i tracimy już tylko 3 punkty. Amica przegrała i ogląda już nasze plecy. Ale do końca jeszcze 4 mecze. Każdy z nich będzie dla nas i piłkarzy próbą nerwów. Moje serducho już czuje, ten coroczny majowo-czerwcowy pasiacki okres nadziei.


Źródło: Teraz Pasy!