2004-11-20 Cracovia - Amica Wronki 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 18:40, 9 maj 2006 autorstwa PiotrekKSC (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia na zakończenie rundy jesiennej poległa przy Kałuży w spotkaniu z Amicą Wronki. Tym, samym drużyna Pasów przegrała rywalizację o czwarte miejsce na półmetku – co więcej: straciła zajmowaną dotąd piątą pozycję na rzecz Zagłębie Lubin.

Mecz z Amicą pomimo trudnych warunków atmosferycznych stał na niezłym poziomie i był dość emocjonującym widowiskiem, choć na pewno nie tak znakomitym jak choćby mecze z Wisłą Płock, czy Groclinem Grodzisk. Biorąc jednak poprawkę na koszmarny stan murawy można się było spodziewać dużo gorszego widowiska. Nie sposób jednak nie zauważyć, że stan boiska miał wpływ na przebieg meczu.

Cracovia od początku meczu różnymi sposobami próbowała doprowadzić do pokonania bramkarza gości. Łukasz Skrzyński słał długie podania do Piotra Banii oraz do bocznych pomocników, ze środka pola prostopadłych podań szukali Giza i Baran, skrzydłami próbowali atakować Przytułą i ślizgający się po lewej stronie Marek Baster. Tenże Marek Baster miał chyba najdogodniejszą sytuację do strzelenia bramki pierwszej połowie, jednak zamiast spokojnie przelobować bramkarza z Wronek uderzył na siłę i trafił prosto w niego. Pasy atakowały. Na próżno. Amica w pierwszej połowie nie stworzyła zbyt wielu groźnych sytuacji, a jeśli już takie były, to pewnie interweniował Marcin Cabaj.

Druga część meczu to kolejne ataki Pasów – wciąż nieudane. Znakomitych sytuacji nie potrafił wykorzystać kapitan zespołu, Piotr Bania, ani też Piotr Giza, który nie dość, że miał rozregulowany celownik, to na dodatek nie zaliczył chyba w dniu wczorajszym ani jednego celnego podania. Amica odpowiadała coraz groźniejszymi atakami: najbardziej niebezpiecznie było pod bramką Cabaja po rzucie rożnym i uderzeniu głową Jacka Dembińskiego – jego strzał szczęśliwie obronił jednak golkiper Cracovii. Wreszcie na boisku pojawił się młody Filip Burkhardt.

Podczas wyprowadzania jednej z kontr piłkę w środku pola stracił Krzysztof Radwański. Natychmiastowe szybkie podanie uruchomiło wbiegającego w pole karne Burkhardta, który z dziecinną łatwością ograł prawie dwa razy starszego od siebie Witolda Wawrzyczka i w sytuacji sam na sam z Cabajem nie dał najmniejszych szans bramkarzowi gospodarzy. Cracovia rzuciła się do ataku, jednak piłka „nie chciała znaleźć” zawodników Cracovii wbiegających w pole karne. Centymetrów zabrakło Szczoczarzowi, aby ślizgiem skierować do siatki mocne dośrodkowanie Banii, a w ostatnich minutach, gdy pod bramką Amici stałą już praktycznie cała drużyna Pasów oprócz Cabaja po znakomitym odegraniu Piotra Bani Markowi Barterowi pozostało jedynie wcelować w bramkę. Niestety, jego techniczny strzał poszybował nad spojeniem słupka z poprzeczką.

Końcowy gwizdek sędziego oznajmił zakończenie ostatniego meczu rundy. Marek Baster przez chwilę jeszcze nie mógł dojść do siebie po zmarnowanej szansie na wydarcie jednego punktu z rąk wronczan. Pomimo tak nieszczęśliwego zakończenia roku trzeba być zadowolonym z postawy piłkarzy Cracovii w rundzie jesiennej. Jeszcze niedawno tych, którzy wróżyli Pasom miejsce w górnej części tabeli uznawano za hurraoptymistów, tymczasem szansa na czwarte miejsce była jak najbardziej realna. Po przegranej z Amicą perspektywa pucharów znacznie się oddaliła. Zagłębie, które wyprzedza Pasy o punkt nie stanowi problemu, lecz drużyna z Wronek „uciekła” już na sześć punktów. Nie oznacza to jednak, że ktokolwiek powinien złożyć broń. Przegrana bitwa nie oznacza jeszcze przegranej wojny.


Źródło: Teraz Pasy!