2001-08-05 Cracovia - Wisłoka Dębica 0:0
1 kolejka 4-5 VIII 01
Cracovia - Wisłoka Dębica 0-0
Sędziował Jacek Walczyński z Lublina, żółte kartki: Baran z Cracovii, Pszeniczny, Królikowski z Wisłoki.
Widzów 700.
Cracovia: Paluch, Wacek, Ziółkowski, Baran, Kopyść, Morawski (70 Podsiadło), Bagnicki (68 Grodzicki), Hrapkowicz, Baster, Zegarek (85 Paszkiewicz), Bania
Wisłoka: Łępa, Kędzior, Łukaczyński, Król, Maik, Bizoń (62 Gosek), Pszeniczny, Łoch, Mitek, Królikowski (76 Kobos), Stefanik (83 Małodiński)
Opis DP:
Nie takiej inauguracji spodziewali się kibice Cracovii. Po pierwsze - ograniczona została liczba miejsca na stadionie, wyłączono kilka sektorów (to u uwagi na bezpieczeństwo), po drugie - ich zespół tuż przed rozpoczęciem meczu zszedł do szatni, by wyjść na płytę z 5-minutowym opóźnieniem (to był protest graczy przeciwko nieuregulowaniu spraw finansowych), wreszcie po trzecie, i to jest chyba najistotniejsze, ich pupile zagrali bardzo słabo, tracąc na inaugurację dwa punkty na swoim boisku. Słowem - potrójne rozczarowanie.
Już po pierwszych minutach widać było, że gospodarze będą mieli w tym meczu duże problemy. Zespół personalnie jest zdecydowanie słabszy niż wiosną, odeszli Gruszka, Księżyc, w tym tygodniu także Hermaniuk, Dziobek. Także goście mają problemy personalne, trener Wiesław Bańkosz musiał sięgnąć po 37-letniego Stefanika, który swego czasu grał w I-ligowym Igloopolu.
I połowa - lepiej prezentowali się goście, grali szybciej, bardziej dynamicznie. W Cracovii nie miał kto pokierować grą kolegów w drugiej linii.
W 22 min Pszeniczny uderzał piłkę głową z 8 metrów, ale Paluch wybił futbolówkę na róg. W 25 min Baster zagrał w "uliczkę" do Bani, ten w pozycji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę tuż obok słupka. W 38 min i 45 min groźnie główkował wysoki Bizoń, w obu przypadkach piłka minimalnie minęła poprzeczkę. Pecha miał w 45 min Zegarek, po jego zaskakującym strzale piłka odbiła się od poprzeczki, z dobitką spóźnił się Bania.
W drugiej połowie do ataku ruszyli gospodarze, ale było to przysłowiowe bicie głową w mur. Akcje âPasów" były przejrzyste, szablonowe. Mieli sporą przewagę w polu, ale ani jednej klarownej sytuacji podbramkowej. Najgroźniejszą stworzył Hrapkowicz, strzelając w 47 min z 30 m pod poprzeczkę, bramkarz Łęta był na posterunku.
Goście kilka razy wyprowadzili groźne, szybkie kontry. Na szczęście dla âPasów" dość pewnie grała obrona. W 82 min Baster w ostatniej chwili zablokował stojącego na 7 m Łocha, w 88 min Kopyść ratował w podobnej sytuacji, kiedy miał z paru metrów strzelać Kobos. Wcześniej w 75 min Stefanik strzelił zaskakująco z 30 m, Paluch z najwyższym trudem odbił piłkę w bok.
W sumie - słaby mecz, wielkie rozczarowanie grą Cracovii. Obawiam się, że w tym składzie âPasy" niewiele zwojują w III lidze. Może się jednak mylę, może młodzi piłkarze pokażą w następnych meczach charakter. Już następny mecz z Górnikiem Wieliczka w Krakowie wiele wyjaśni.
Dwa słowa o Wisłoce. Przed sezonem wiele słyszało się o kłopotach tej drużyny. Dębiczanie grający też w osłabionym składzie robili jednak lepsze wrażenie od gospodarzy.
Marek Baster, piłkarz Cracovii: - Graliśmy bardzo słabo, słabiutko.... Dlaczego? Są dwie przyczyny - mamy zespół zdecydowanie gorszy niż wiosną. Przecież odeszli podstawowi gracze: Księżyc, Gruszka, Hermaniuk, nie gra kontuzjowany Fudali. Do tego dochodzą problemy fianansowe.
Andrzej Bahr, trener Cracovii: - Miałem świadomość, że przystępujemy do rozgrywek w osłabionym składzie. Wiedziałem o problemach finansowych zawodników, ale powiedzieliśmy sobie to dwie odrębne sprawy. Mamy grać z pełnym zaangażowaniem, o zwycięstwo. Jestem podobnie jak kibice zdegustowany postawą zawodników. Chcieli, walczyli, ale okazało się, że nie ma kto pokierować grą. Rywal nie ułatwiał nam gry, wysoko postawił obronę. Nie mieliśmy czasu na rozegranie akcji. Spalili się niektórzy młodzi piłkarze, Baran parę razy zagrał bardzo nieodpowiedzialnie, słaby dzień miał Morawski. Ale zawiedli nie tylko oni.
Wiesław Bańkosz, trener Wisłoki: - Przyjechaliśmy do Krakowa w bojowych nastrojach. Wiedzieliśmy, że nie wolno nam się cofnąć, że trzeba atakować rywala już daleko, na jego połowie. Myśleliśmy o 3 punktach, ale mogę być w sumie zadowolony z jednego. Remis z Cracovią, na jej boisku, ma zawsze swoją wagę. Ja też mam kłopoty personalne, gdyby nie postawa prezesa Stefana Bieszczada, to piłkarze mogli w ogóle nie wystartować w III lidze.
Kapitan drużyny Łukasz Paluch:
Dlaczego drużyna z parominutowym opóźnieniem wybiegła na boisko? - pytam kapitana Cracovii Łukasza Palucha.
- To był nasz osobisty protest przeciwko nieuregulowaniu pewnych spraw finansowych. Po pierwsze - nie mamy wypłaconych pensji za ostatni miesiąc, po drugie - spółka "wisi" nam z premiami za dwa mecze poprzedniej rundy. Wreszcie po trzecie - w klubie nie za bardzo jest z kim rozmawiać. Tylko wiceprezes Maciej Obara jest z nami. Nie mamy przyjętego regulaminu, gram w Cracovii od 7 lat, ale tego nigdy nie było.
A co powiesz o Waszej grze? - Graliśmy tragicznie słabo. To nie była gra, tylko kopanina...