2001-04-22 Cracovia - Stal Sanok 2:0
Na gąbczastym, nasiąkniętym wodą boisku gospodarze od pierwszych minut obrali jedyną słuszną taktykę - grali długimi piłkami i strzelali niemal z każdej nadarzającej się pozycji. I już w 4 minucie zostali nagrodzeni za to bramką, [[Tomasz Księżyc]] zdecydował się na uderzenie z ponad 25 metrów i piłka tuż obok słupka wpadła do siatki.
Cracovia atakowała nadal z impetem, przeprowadzała najczęściej akcje skrzydłami. W 6 min piłka po strzale głową Bani minimalnie minęła słupek, w chwilę potem znowu próbował szczęścia Księżyc, strzelając z dystansu tuż obok słupka.
W 18 min po rzucie różnym Kopyść znalazł się sam przed bramkarzem, ale strzelił wprost w Sołtysika. W dwie minuty później "pasy" prowadziły już 2-0. Po prawym skrzydle szarżował Wacek, po jego dośrodkowaniu Piotr Bania przystawił nogę na 3 metrze i Sołtysik był bezradny.
Zanosiło się na pogrom gości, bowiem gospodarze stale atakowali i raz po raz dochodzili do dobrych pozycji strzeleckich. Ze skutecznością "pasów" było jednak w miarę upływu minut coraz gorzej.
W 30 min Wacek nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, w 37 min po bardzo efektownej akcji i centrze Księżyca, Wacek rzucił się do piłki "szczupakiem", ale nie trafił w światło bramki.
W I połowie goście tylko 2-krotnie zagrozili bramce Palucha, w 27 min na przedpolu Cracovii powstało olbrzymie zamieszanie, ale obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo. W 32 min kapitan zespołu gości Ząbkiewicz, strzelił bardzo mocno z wolnego z ok. 30 metrów, Paluch wybił piłkę na róg.
W drugiej odsłonie Cracovia, jak to w jej zwyczaju, oddała inicjatywę rywalowi, cofając się na 30-40 metr od własnej bramki. W trudnych warunkach terenowych ta taktyka mogła okazać się zgubna, bowiem 4-krotnie goście mocno namieszali pod bramką gospodarzy. W 57 min "bombę" Ząbkiewicza sparował Paluch, potem bramkarz Cracovii obronił strzał Szerszenia (70 min), w 76 min Gorzynik z 16 metrów strzelił tuż nad poprzeczką. Dobrą pozycję miał w 80 min Tarnolicki, ale jego zbyt słabe uderzenie z 14 m wyłapał Paluch.
Inna rzecz, że atakująca z kontry Cracovia miała kilka stuprocentowych pozycji. W 63 min Zegarek przegrał pojedynek sam na sam z Sołtysikiem, w 66 min bramkarz gości znakomicie interweniował przy strzale z rzutu wolnego Ziółkowskiego, wybijając piłkę na róg. W ostatnich minutach piłka po strzale Gruszki z 5 metrów stanęła w błocie, a tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Bagnicki z 3 metrów główkował wprost w Sołtysika.
W sumie pewna wygrana gospodarzy, którym należą się słowa uznania, ale tylko za pierwsze 45 minut. Zganić trzeba "pasy" za brak skuteczności. Pewnie grała obrona z bezbłędnie interweniującym bramkarzem Łukaszem Paluchem na czele. Dużo dobrych akcji, ale głównie w I połowie, mieli Księżyc, Gruszka, Wacek, w ataku najbardziej widoczny był Bania.
Goście, którzy walczą o utrzymanie w III lidze, w I połowie mieli niewiele do powiedzenia, w II odsłonie walczyli ambitnie o odwrócenie losów meczu.
Opinie po meczu
Ryszard Federkiewicz, trener Stali Sanok: - Jak na niezmiernie trudne warunki mecz był bardzo dobrym widowiskiem. Duże tempo, sporo akcji z obu stron. Nie jestem oczywiście zadowolony z wyniku, ale z postawy zawodników tak. Walczyli ambitnie do ostatniej minuty. Myślę, że w następnych meczach zdobędziemy potrzebne punkty i utrzymamy III ligę dla Sanoka.
Andrzej Bahr, trener Cracovii: - Chciałbym pochwalić oba zespoły za ofiarność, waleczność. Niełatwo grało się na nasiąkniętym, błotnistym boisku. Duży minus mojego zespołu, to brak skuteczności. Mieliśmy tyle okazji, że można było wygrać nawet 4-5 bramkami.
- Czy Cracovia myśli jeszcze o awansie, liczy punkty? Czeka na potknięcia najgroźniejszych rywali?
- Patrzymy tylko na siebie. Mamy jak najlepiej grać i wygrywać. W tej chwili już myślimy o najbliższych spotkaniu z Górnikiem w Wieliczce.