2004-09-17 Lech Poznań - Cracovia 0:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 12:44, 19 maj 2005 autorstwa Dinth (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Po 20 latach Cracovia zagrała znowu w piłkarskiej ekstraklasie w Poznaniu i wyjechała jako zwycięzca. Spotkanie rozegrano pod hasłem "Mecz przyjaźni" i miało pokazać sympatię jaką darzą się kibice Lecha i Cracovii.

Piłkarze zapowiadali, że taka atmosfera panować będzie tylko na trybunach, bowiem w rywalizacji nie miało być żadnych sentymentów. Dla Lecha spotkanie z Cracovią miało też być meczem odrodzenia i przełamania kryzysu. Stało się inaczej, a porażka lechitów i styl przegranej pokazuje jak głęboki kryzys panuje w poznańskim klubie.

Nie pomogły kadrowe roszady trenera Czesława Michniewicza. W składzie zabrakło Pawła Wojtali, Rafała Lasockiego i przesuniętego do zespołu rezerw Pawła Kaczorowskiego. Na ławce rezerwowej znaleźli się Waldemar Piątek, Krzysztof Gajtkowski i Adam Majewski. Po raz pierwszy razem w ekstraklasie zagrali Michał i Mirosław Golińscy. Dla 18-letniego Mirosława był to debiut w pierwszoligowych rozgrywkach. Trener Michniewicz wstawiał go w miejsce Adama Majewskiego. W ekstraklasie przed poznańską publicznością zadebiutował też David Topolski, który zagrał już w wyjazdowym meczu w Lubinie.

Przeciętna pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości. Niezwykle efektownie i skutecznie strzelił z prawie 30 m Paweł Drumlak. Bramkarz Krzysztof Kotorowski, dla którego był to pierwszy występ w sezonie w podstawowym składzie, chyba trochę spóźnił się z interwencją i piłka wpadła do siatki.

Po utracie gola Lech uaktywnił się, ale wyrównanie nie padło. Było dośrodkowanie Piotra Reissa, ale z piłką minął się Zbigniew Zakrzewski. Akcja braci Golińskich też nie zakończyła się sukcesem.

Zmiany po przerwie nie przyniosły oczekiwanego efektu. W 65 min Piotr Reiss strzelił z prawej strony w krótki róg, ale Marcin Cabaj stał w odpowiednim miejscu. Nie wykorzystał też okazji Krzysztof Gajtkowski. Mimo że Lech miał optyczną przewagę, był nieskuteczny w przeciwieństwie do gości, którzy na 20 minut przed końcem prowadzili już 2:0. Piotr Giza zauważył wybiegającego Piotra Banię i dograł piłkę. Poznańscy obrońcy zdecydowali się na interwencję zbyt późno, czekając na decyzję sędziego czy piłkarz Cracovii był na spalonym czy nie. Sędzia nie odgwizdał pozycji spalonej, Bania spokojnie przymierzył się do strzału i bez trudu umieścił piłkę w siatce.

Sporo czasu na oddanie strzału miał Michał Goliński, jednak zamiast do bramki trafił w obrońców Cracovii. Potem w 85 min Łukasz Madej oddał strzał z 17 metrów i piłka minimalnie minęła lewy słupek. 4 min później Dariusz Stachowiak zaskoczony niespodziewanym podaniem zgubił piłkę pod bramką rywali.

Trener Lecha Czesław Michniewicz: - Gratuluję gościom zwycięstwa. Rozegraliśmy kolejny mecz bez bramek i punktów. Sytuacja robi się zła. Minimalna radość to kilkanaście stworzonych przez nas sytuacji, ale niewykorzystanych. Gramy zbyt nerwowo pod bramką i nie potrafimy wykorzystać prostych sytuacji. Grę młodych piłkarzy Mirosława Golińskiego i Davida Topolskiego oceniam dobrze. Nie mogę jednak wystawiać im takich not jak doświadczonym graczom z długim ligowym stażem. Krzysztof Kotorowski zagrał w miejsce Waldemara Piątka i muszę dopiero przeanalizować sytuację w zapisie wideo czy popełnił jakieś błędy.

Wojciech Stawowy trener Cracovii: Dziękuję i gratuluję mojej drużynie. Uważam, że gramy ciekawą piłkę, ale w poprzednich spotkaniach brakowało nam szczęścia. Drużyna w Poznaniu zagrała dobrze i taktycznie tak jak planowaliśmy. Lech miał może więcej z gry, ale Cracovia przeprowadzała dobre kontry. Godny zauważenia jest strzał Drumlaka z dystansu. Życzę Lechowi, aby przełamał kryzys i Czesławowi Michniewiczowi, który wkłada wiele pracy, serca i zaangażowania w poznański klub, aby przyniosło to efekty.