2004-11-28 New Jersey Falcons - Cracovia 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 00:56, 22 paź 2007 autorstwa FortArt (Dyskusja | edycje) (Nowa strona: {{Mecz | gospodarz = New Jersey Falcons | gosc = Cracovia | gospodarz_owczesna_nazwa = | gosc_owczesna_n...)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_New Jersey Falcons

Trener:
Greg Bajek
pilka_ico
mecz towarzyski
Clifton, niedziela, 28 listopada 2004

New Jersey Falcons - Cracovia

1
:
0



Herb_Cracovia

Trener:
Wojciech Stawowy
Skład:
Czerwiński (62' Ancin)
Tommy Niziołek
Głownia
Wygonik
Pieciak
Musztak (75' Tomasz Mikulski)
Swenda (30' Dziamba)
Teddy Niziołek
Gorgulewicz (70' Groch)
Mulak
Karcz

Ustawienie:
4-5-1


bramki Bramki
Chris Karcz (39')
Skład:
Cabaj (46' Olszewski)
Piątek
Skrzyński
Wiśniewski (46' Dudziński)
Radwański (46' Baster)
Przytuła
Baran
Drumlak (46' Giza)
Bojarski
Bania (46' Szczoczarz)
Citko

Ustawienie:
4-4-2



Opis meczu

Na kameralnym, szkolnym boisku w Clifton w obecności około 800 widzów doszło w sobotę do wielkiej sensacji, polonijna drużyna Falcons New Jersey pokonała Cracovię 1-0 (1-0), gol: Chris Karcz 39 min.

"Sokoły" z New Jersey występujące w lidze stanowej (odpowiednik naszej III ligi) zagrały w meczu z "pasami" wzmocnione kilkoma graczami innych drużyn polonijnych ze stanu New Jersey. Na środku obrony wystąpili byli piłkarze Wisły Kraków - Robert Głownia i Tomasz Wygonik i spisywali się bardzo dobrze. Gospodarze grali cały czas wzmocnioną obroną, w ataku operował tylko Chris Karcz, gracz akademickiej drużyny z Rutgers.

To on był autorem jedynego gola w 39 minucie, strzelił na bramkę z ponad 20 metrów. Marcin Cabaj popełnił więcej niż szkolny błąd, piłka przeleciała mu między rękami i wtoczyła się do bramki.

"Pasy" grające bez Węgrzyna (narzeka po sezonie na bóle przywodziciela) zagrały w sobotę wyjątkowo słabo i nieskutecznie. Nic nie usprawiedliwia ich kiepskiej gry, ani to, że drużyna już od tygodnia nie trenuje, ani przeskok klimatyczny ani też fakt, że grano na bardzo krótkim i wąskim boisku, na którym łatwiej się było bronić niż atakować.

Od początku meczu "pasy" grały źle, wolno, przejrzyście. Miały przewagę, z której nic nie wynikało. Próbowali strzelać Bojarski, Bania, ale Czerwiński w bramce bronił pewnie. W 33 min rozpędzonych krakowian skontrowali gospodarze i Chris Karcz strzelił z kąta, po długim rogu, ale pół metra obok słupka. W 35 min Cabaj zablokował strzał oddany z bliska przez Musztaka. A 4 minuty później gospodarze prowadzili 1-0 po kardynalnym błędzie Cabaja. - To nie jasełka - wołali polonusi, domagając się od Cracovii bardziej energicznej i pomysłowej gry.

W 2. połowie na boisku pojawili się w obronie Baster, w pomocy Giza, Dudziński, w ataku Szczoczarz, Baran przesunięty został do obrony w miejsce Wiśniewskiego.

Ale krakowianie nadal grali źle, choć z każdą minutą rosła ich przewaga. W 64 min do dalekiego podania wyskoczył Musztak, ryzykancki wybieg Olszewskiego uratował krakowian przed utratą drugiego gola.

A potem już do końca meczu "pasy" grały na połowie rywala. Bez efektu. W 66 min nie potrafił pokonać bramkarza gospodarzy z 5 metrów Szczoczarz, w 70 min Dudziński nie trafił w piłkę na 6. metrze. W 80 min Giza ładnie przymierzył z wolnego, Czerwiński wybił piłkę na róg. Już w doliczonym czasie gry strzelał Dudziński, ale Wygonik wybił piłkę zmierzającą do siatki.

- Na boisku grali zawodowcy z amatorami, ale gdyby na meczu zjawiła się postronna osoba, miałaby trudności ze wskazaniem - kto tu jest profesjonalistą, a kto amatorem? - te słowa red. Wojciecha Ziebowicza najlepiej ilustrują to, co w sobotę wydarzyło się na boisku w Clifton.

Mecz poprzedziły hymny amerykański i polski. Poprowadził go międzynarodowy sędzia FIFA Arkadiusz Prus, polski arbiter, który sędziuje od kilku sezonów w MSL i zaliczany jest do czołówki amerykańskich arbitrów. W zespole polonusów zagrał przez ostatnie 15 minut Tomasz Mikulski, syn menedżera Albina, który grał kiedyś w Australii, potem w Wawelu, teraz pracuje w firmie ComArch w Miami.

Łzy w oczach kibica

Wojciech Stawowy oglądał tym razem mecz z trybun, z ławki trenerskiej zespół prowadził Robert Jończyk. Po meczu trener Stawowy miał grobową twarz: - Tak nie może grać drużyna z aspiracjami. Nawet jeśli już nie trenujemy, nie można przegrywać w takim stylu. Sam biję się z myślami - dlaczego tak się stało?

Greg Bajek, trener i menedżer Falcons w jednej osobie: - To dla nas była wielka satysfakcja, że mogliśmy zagrać z takim zespołem jak Cracovia, z drużyną o takiej tradycji. 1-0 dla nas to dla mnie bodziec do dalszej pracy, wskazówka, że idę słuszną drogą. W obronie postawiłem na duet rutyniarzy 34-letniego Głownię i 36-letniego Wygonika, z boku grał też doświadczony Krzysztof Pieciak, były gracz Stali Stalowa Wola. Oni dobrze zaryglowali dostęp do naszej bramki, a młodzi mieli gonić po boisku i przeszkadzać rywalom.

Strzelec jedynego gola w meczu 22-letni Chris Karcz od dawna uważany jest w USA za duży talent. Jego ojciec Jan grał raz w olimpijskiej reprezentacji USA, ojciec i syn występowali razem przez jeden sezon na boisku w zespole Wisły Garfield. - Gram w uniwersyteckiej drużynie Rutgers, wspomagam od czasu do czasu Wisłę Garfield. Mam w styczniu jechać na obóz Matro Stars, drużyny z MSL. Może wywalczę miejsce w kadrze? A może spróbuję sił w którymś z polskich zespołów? - powiedział nam Chris Karcz.

Na mecz przyjechało wielu polonusów, Mariusz Ciupek i jego 11-letni syn pokonali ponad 800 km z Kanady, z Woodstocku. Krzysztof Nagraba przyjechał na mecz specjalnie z Chicago, choć za kilka dni zagra tam Cracovia. Był na meczu syn znanego ongiś bramkarza Cracovii Leopolda Michny - Jan. Po meczu miał łzy w oczach: - Ukochana drużyna mojego taty dała taką plamę...

Źródło: Dziennik Polski []