1999-05-15 Cracovia - Górnik Wieliczka 1:0
Cracovia - Górnik Wieliczka 1-0 (1-0)
Bramki: Hermaniuk (27).
Sędziował Ligienza ze Świdnika.
Widzów 1200.
Cracovia: Paluch - Mróz, Walankiewicz, Siemieniec - Kowalik, Skrzyński, Ziółkowski (39 Góra), Hrapkowicz, Baster - Zegarek (44 Kmak), Hermaniuk.
Górnik: Skórski - Paweł Leszczyk (39 Błaś), Zając, Andrzej Poskrobko - Kleczyński, Dąbrowski, Stanula (81 Kutaj), Kloc, Robert Poskrobko (74 Joubert) - Wróbel (46 Płonka), Kozieł.
Opis DP:
Na ul. Kałuży oglądaliśmy szybki, bardzo ostry mecz. Chwilami aż trzeszczały kości, szczególnie twardo grali piłkarze z Wieliczki. Ich faule nie były złośliwe, wynikały z faktu, iż piłkarze Górnika starali się zadziornością, walecznością nadrabiać braki techniczne.
W 38 minucie doszło do bardzo groźnego w skutkach starcia w walce o górną piłkę. Paweł Leszczyk bezpardonowo zaatakował Ziółkowskiego, obaj piłkarze zderzyli się głowami i padli na murawę. Ziółkowski stracił przytomność, na płytę wjechała karetka pogotowia, zawodnika odwieziono do szpitala (wrócił jednak na boisko pod koniec II połowy). Paweł Leszczyk z mocno krwawiącą głową też opuścił boisko.
Ten mecz Cracovia powinna była wygrać, biorąc pod uwagę sytuacje podbramkowe, co najmniej 2-3 bramkami. Tymczasem w końcówce kibice âPasów" drżeli o wynik, bowiem osłabiona Cracovia popełniała sporo błędów w środku pola i parę razy goście zamieszali pod bramką Palucha.
Już pierwsze minuty zwiastowały duże emocje. W 3 minucie główkę Dąbrowskiego z 10 m obronił Paluch. A w kontrataku Zegarek strzelił z bliska w słupek.
Cracovia miała cały czas inicjatywę i sporo pozycji. W 16 minucie po centrze Skrzyńskiego, Hermaniuk z paru metrów posłał piłkę ponad poprzeczką. W 21 minucie Baster z kąta strzelił w zewnętrzną stronę siatki.
W 27 minucie Cracovia przeprowadziła filmową akcję, podanie Ziółkowskiego do Bastera, ten sprytnie zagrał w "uliczkę" do Hermaniuka, który nie zmarnował sytuacji sam na sam ze Skórskim.
W 38 min doszło do fatalnego zderzenia Ziółkowskiego z Pawłem Leszczykiem. Pierwszego zastąpił Góra, drugiego - Błaś. Pod koniec I połowy Cracovia miała dwie "setki", najpierw w 41 minucie Baster z paru metrów trafił w wybiegającego bramkarza Skórskiego, w 43 minucie w idealnej pozycji był Zegarek, ale w momencie strzału padł jak ścięty na ziemię, źle trafił w piłkę. Okazało się, że Zegarkowi odnowiła się kontuzja kolana i musiał opuścić boisko, zastąpił go Kmak.
Początek II połowy należał do âPasów", w 47 minucie Góra lobował Skórskiego i trafił w poprzeczkę. Za moment po strzale głową Góry piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. W 62 minucie Hermaniuk z 11 m strzelał za słabo i Skórski piłkę wyłapał, w 64 minucie w idealnej sytuacji znalazł się Kmak, ale strzelił z paru metrów wprost w bramkarza.
Od 65 minuty gra wyrównała się, nawet częściej atakował Górnik. Cracovia straciła kontrolę nad grą, po zejściu z boiska Ziółkowskiego coraz słabiej grała linia środkowa, która nie potrafiła uporządkować gry. Ambitni goście parę razy zagrozili bramce Cracovii, w 69 minucie po centrze Dąbrowskiego z 10 metrów strzelał głową Robert Poskrobko, Paluch był na posterunku.
W 75 minucie z daleka mocno uderzył Dąbrowski, pewnie interweniujący wczoraj Paluch złapał piłkę. Kontra Cracovii i w 77 minucie Mróz z 16 metrów strzelał minimalnie nad poprzeczką.
Ostatnie minuty były bardzo nerwowe. W 79 minucie znowu niebezpiecznie strzelał z daleka Dąbrowski, bronił Paluch. W 83 minucie znowu kontra Cracovii, ale Hrapkowicz zwlekał ze strzałem z paru metrów i nic z tej sytuacji dla Cracovii nie wyniknęło. W sumie zasłużony sukces Cracovii, która grała jednak poprawnie tylko w I połowie. Druga odsłona w wykonaniu âPasów" była kiepska, grali chaotycznie, chwilami bez głowy. Górnik po słabej I połowie, w drugiej starał się ambitnie odrobić straty. Nie potrafił jednak wypracować czystej pozycji strzeleckiej.
Ireneusz Adamus, trener Cracovii: - Graliśmy dobrze tylko w I połowie, powinniśmy wtedy prowadzić 2-3 bramkami. Idealne pozycje mieli Baster, Zegarek. W II połowie, po stracie Ziółkowskiego i Zegarka, posypała się nasza gra. Zawodnicy zaczęli grać nerwowo, nie potrafili "poszanować" piłki w środku pola. Mam duże problemy personalne przed bardzo ważnym meczem w sobotę w Przemyślu przeciwko Polonii. Są kontuzjowani Fudali, Powroźnik (ten może już zagra), teraz doszły kontuzje Zegarka i Ziółkowskiego.
Wywiady:
ROBERT ORŁOWSKI, trener Górnika: - Mecz miał dwa oblicza. W I połowie zagraliśmy słabo, Cracovia była lepsza. W drugich 45 minutach zagraliśmy znacznie lepiej, parę razy zagroziliśmy bramce Palucha. Myślę, że ta druga połowa mogła podobać się kibicom, była bardzo emocjonująca. Nie grał u nas Piotr Leszczyk, bo zgłosił mi przed meczem kontuzję mięśnia.
Robert Ziółkowski: - Zostałem trafiony w głowę przez piłkarza Górnika. Nie wiem, co się dalej działo, straciłem przytomność. Chciano mnie zostawić w szpitalu, ale wróciłem na boisko na własną odpowiedzialność. Czuję się jednak fatalnie, głowa mnie mocno boli, jutro zapewne okaże się, jak poważny jest to uraz.
PAWEŁ LESZCZYK: - Chyba źle obliczyłem lot do górnej piłki. I zderzyłem się z Ziółkowskim. Mam mocno rozbitą głowę, założono mi 7 szwów. Po meczu przeprosiłem Roberta za to niefortunne zderzenie. Nie wiem, czy dam radę zagrać w sobotę przeciwko Lubliniance.
Paweł Zegarek: - Wybiegłem na boisko jeszcze nie będąc w pełni sił, choć w Alicie przez 30 minut jakoś dawałem sobie radę. W 44 minucie byłem w świetnej sytuacji, chciałem strzelić prawą nogą, wyprostowałem nogę i poczułem mocny ból w kolanie. Nie byłem już w stanie celnie strzelić. Odnowiła mi się kontuzja wiązadeł w kolanie. Czy zagram w Przemyślu? Dzisiaj nie potrafię na to odpowiedzieć. Ale nie jestem optymistą.