2024-01-07 Comarch Cracovia - GKS Katowice 0:7
|
31 kolejka, 4 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 7 stycznia 2024, 17:00
(0:1; 0:3; 0:3) |
|
Skład: Krasanovský Ježek Žůrek Látal Raška Špaček Younan Kunst Kasperlík Lundgren Berling Jalasvaara Krenželok Brynkus Sawicki Vildumetz Sterbenz Dziurdzia Mocarski |
|
Skład: Murray Delmas Kruczek Marklund Pasiut Fraszko Varttinen Koponen Iisakka Monto Olsson Wanacki Cook Lehtimäki Sokay Hitosato Kowalczuk Maciaś Bepierszcz Smal Michalski |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Od czasów finału ligi w ubiegłym roku Comarch Cracovia nie może sobie poradzić z katowiczanami. Wtedy przegrała finał nieznacznie, 3:4 w serii. W tym sezonie krakowianie kompletnie nie mogą znaleźć sposobu na katowiczan, przegrywali: 1:4, 4:6, 2:7.
W piątek GKS uległ Re-Plast Unii aż 1:5 i to była optymistyczna wiadomość dla „Pasów”, że mistrz jest jednak do „ugryzienia”. Okazało się jednak, że po raz kolejny jest zbyt mocny. I wygrał w najbardziej przekonujący sposób z dotychczasowych meczów w tym sezonie.
Zaczęło się bardzo niefortunnie dla gospodarzy, bo po błędzie Żurka już po kilkunastu sekundach Fraszko znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale został powstrzymany przez Krasanovsky’ego. W 8 min sam na sam z Murrayem był z kolei Lundgren, ale nie pokonał golkipera Katowic.
W 10 min goście wcisnęli bramkę, dokonał tego Michalski (jeszcze w ubiegłym sezonie gracz „Pasów”), dobijając krążek odbity przez bramkarz po strzale Koponena. Gospodarze nie zrazili się takim obrotem sprawy i dążyli do wyrównania. Strzelali Spacek i Krenżelok, ale Murray udowadniał, że jest w tej chwili chyba najlepszym bramkarzem w Polsce. W końcówce tercji gospodarze grali w przewadze, ale mieli kłopoty z założeniem zamka.
Od początku drugiej tercji gospodarze przypuścili szturm – uderzali Lundgren i Kasperlik, ale golkiper katowiczan popisywał się swoim kunsztem. Po chwili goście grali 5 na 4, a że są mistrzem w wykorzystywaniu takich sytuacji – zdobyli gola na 5 s przed końcem kary Kasperlika. Szybka odpowiedź „Pasów” mogła przynieść gola – Raska postraszył golkipera, a po chwili Latal jednak obił słupek bramki. Ale to miejscowi stracili gola po błędzie bramkarza i było po meczu. Gospodarze mogli walczyć już tylko o uratowanie twarzy. W 29 min sam na sam z bramkarzem był Latal, ale nie trafił w bramkę.
A goście już grali spokojnie. Podwyższyli wynik po strzale Fraszki z bliska.
W ostatniej tercji miejscowi przez 1,5 minuty grali 5 na 3, ale i tak dogodna sytuacja nie okazała się dla nich korzystna. Mało tego, gdy grali 4 na 5 to goście o mało co nie zdobyli gola. Zdobyli go chwilę później. A gdy to goście mieli przewagę dwóch graczy, potrafili po raz szósty pokonać bramkarza Cracovii. Na 5 s przed końcem Cracovię dobił Hitosato.Źródło: gazetakrakowska.pl 07 stycznia 2024 [1]
Hokej.net
Z początku na lodzie wywiązał się zacięty bój. Obie drużyny raz po raz atakowały się, nie brak było także co chwila wprawiających pleksiglas w ruch starć. Długo trwała ta wojna na lodzie, ale w końcu ktoś musiał wyjść z niej zwycięsko. Padło na GKS, który w 9. minucie otworzył wynik. Z niebieskiej strzał oddał Santeri Koponen, a odbity przez Filipa Krasanovskiego krążek spadł na przedpole. Tam w tłoku zawodników najprzytomniej zachował się Mateusz Michalski, który dopadł do gumy i skutecznie dobił próbę Fina.
Po bramce mistrzowie Polski, jakby łapiąc swój odpowiedni rytm, nacisnęli na rywali. „Pasy” co prawda starały się utrzymać agresję, z jaką weszły w mecz, ale coraz ciężej wychodziło im przełamywanie żółto-czarnej defensywy. Wynik ostatecznie do przerwy zmianie nie uległ, a do szatni w lepszych nastrojach schodzili przyjezdni.
Zawodnicy grali tego dnia przy rozwieszonym na pół trybuny transparencie „Stanowcze nie dla kierowniczki działu marketingu”. To protest kibiców przeciwPaulinieDużyk-Dynie od niedawnazatrudnionejw strukturze klubu, która w przeszłościmiała sympatyzować z rywalem zza miedzy – Wisłą.
To tak na marginesie, tymczasem ponownie wracamy na lód, gdzie Cracovia od wznowienia gry natarła na przeciwnika. Rozgrywała, strzelała, napierała, i tak przez całe… 69 sekund. Wówczas na ławce kar wylądował Martin Kasperlík, a takiego kąska, jak gra w przewadze, katowiczanie nie mogli nie wykorzystać. Kilkadziesiąt sekund później, po serii prób, w końcu rozmontowali osłabionych gospodarzy, a pomiędzy bulikami z pierwszego krążka akcję sfinalizował Hamups Olsson. W 27. minucie na obiekcie przy Siedleckiego ponownie zapadła cisza – wstrzelona przez Sama Marklunda guma odbiła się od bandy i dotarła do ustawionego pod bramką Bartosza Fraszki, który bez problemów zmusił Krasanovskiego do kapitulacji.
Krakowianie broni składać nie zamierzali i pomimo ciosów próbowali dokonać zwrotu w meczu. Katowicka defensywa jednak, niczym mur, odbijała kolejne szturmy i nie pozwalała strzelić sobie gola. Z kolei w ofensywie GieKSa, choć nie szarpała, dążyła do kolejnej zdobyczy. W 36. minucie to się udało - po zamieszaniu pod krakowską bramką krążek znalazł się pod nosem golkipera, skąd do siatki skierował go wykazujący snajperski instynkt Fraszko.
W trzeciej tercji obraz gry nie zmienił się – goście bez problemu kontrolowali korzystny wynik, od czasu do czasu powiększając go. Krakowianie, przedtem zdawali się mieć jakieś nadzieje, z minuty na minutę tracili je i gaśli. Am im bliżej było końca, tym było jeszcze gorzej… W 52.minucie dynamicznie po lewej pomknął Fraszko, przebił się przez obronę „Pasów” i znalazł się nieatakowany przed bramką. Napastnik celnie pociągnął krążek po długim słupku i tym samym skompletował hat-tricka.
W końcówce gospodarzom zaczynały puszczać nerwy, co skutkowało nieraz nie potrzebnymi wykluczeniami. Działało to jedynie na korzyść przyjezdnych, którzy w końcowych fragmentach dopełnili dzieła zniszczenia. W 55. minucie, grają w pięciu na trzech, po kilku próbach krążek spadł na kij ustawionego na prawym buliku AleksiegoVarttinena, który bez problemu podwyższył rezultat. Na pięć sekund przed końcem z koeli, znów w przewadze i ponownie na prawej stronie, w dobrej okazji znalazł się Shigeki Hitosato. Japończyk po raz siódmy, a zarazem ostatni, zmusił Krasanovskiego do wyłowienia gumy z siatki i ustalił ostatecznie rezultat.Źródło: Hokej.net 07 stycznia 2024 [2]
Skrót
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Wynik mówi sam za siebie. Od drugiej tercji przeciwnik był lepszy we wszystkich elementach gry i wykorzystał swoje sytuacje. My też stworzyliśmy sobie kilka okazji do strzelenia gola, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać.
W poniedziałek mamy dzień wolnego, a przez kolejne dni będziemy normalnie trenować. Dokonamy też analizy wideo tego spotkania pod kątem wszystkich popełnionych błędów. W piątek i niedzielę czekają nas kolejne ciężkie starcia z drużynami z czołówki, które prezentują podobny poziom. Musimy się na to dobrze przygotować, by nie było powtórki z dzisiejszego meczu.
Źródło: cracovia-hokej.pl [3]