1991-10-04 Cracovia - Unia Oświęcim 2:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 19:45, 24 paź 2024 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png


Hokej.png
I liga Hokej mężczyzn
Kraków, ul. Siedleckiego 7, piątek, 4 października 1991, 17:00

Cracovia - Unia Oświęcim

2
:
4

(1:1; 1:2; 0:1)


Unia Oświęcim - hokej mężczyzn herb.png


Opis meczu

Dziennik Polski

Relacja z meczu w dzienniku Dziennik Polski
CRACOVIA — UNIA Oświęcim 2—4 (1—1, 1—2, 0—1). Bramki: Śliwa 10, Migacz 39 (C) — Zymankowski 12. Piwowarczyk 28. Porzycki 32, Shostak 51 min (U). Sędziowali: Heinowie z Torunia, Wójcik i Zajączkowski z Krakowa. Kary: 4 i 6 min. Widzów 500.

CRACOVIA: Kieca — Wieczorkiewicz. Pieczonka, Fielek, Dukała, Śliwa — Baryła, Bodzioch, Zubrilczew. Sassów, Migacz —-Kuchta, Doskocz, Matlaktewicz, Ziętara, Kaczmarczyk — Musiał i Mucha. ' Spodziewano się jednostronnego pojedynku, toteż niewiele osób zdecydowało się na odwiedzenie krakowskiego lodowiska. I niech żałują. Wprawdzie poziom meczu do wysokich nie należał, ale dzięki niezwykłej waleczności „pasiaków” gra była wyrównana (z wyjątkiem początkowych fragmentów I tercji), ze sporą ilością gorących spięć podbramkowych oraz efektownych interwencji Mariusza Kiecy i Wojciecha Bacy. W szeregach gospodarzy wystąpili — po raz pierwszy w tym sezonie — Andrzej Pieczonka i Adam B dzioch. Zrozumiałe, że obaj mają ogromne zaległości treningowe, ale przynajmniej trener Judin posiadał szersze pole manewru personalnego, co przecież zawsze ułatwia ustalenie taktyki czy też innych „kruczków”.

Nie wolna nie zauważyć, że aspirujący do mistrzowskiego tytułu oświęcimianie zaprezentowali się wczoraj raczej przeciętnie. Praktycznie do ostatniej syreny trenerzy Maików i Nahuńko nerwowo dreptali po boksie, raz po raz .strofując swoich podopiecznych. Niejednokrotnie Śliwa, Migacz czy duet Zubrilczew — Baszów robili gościom „wodę z mózgu”, choć tylko dwukrotnie zaowocowało to golami. Były też jednak i krakowskie błędy, niekiedy katastrofalne Jak choćby ten Wieczorkiewicza z 32 minuty, kiedy — wyprowadzając krążek z własnej tercji — wdał się on w „kiwkę” z Porzyckim, stracił „gumę”, a Cracovia gola na 1—3 (choć grała, wówczas w przewadze...).
Źródło: Dziennik Polski nr 231 z 5 października 1991