2001-04-28 Górnik Wieliczka - Cracovia 1:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 19:16, 7 kwi 2006 autorstwa PiotrekKSC (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Historia lubi się powtarzać. Cracovia podobnie jak w rundzie jesiennej zremisowała z Górnikiem. To znów był pech "pasów", które do ostatniej minuty prowadziły 1-0, i szczęście górników, którzy celnie strzelili tylko raz. Jesienią wywieźli punkt dzięki rzutowi karnemu, tym razem dzięki rzutowi wolnemu. Jego egzekutor Robert Dąbrowski przyznał, że tak precyzyjne uderzenie może nazwać strzałem życia, o takim tylko śnił. Goście zdecydowanie przeważali w pierwszej połowie i kontrolowali sytuację przez większość drugiej. Kiedy jednak w 79 min ukarany drugą żółtą kartką (za odkopnięcie piłki po gwizdku) opuścił boisko Piotr Gruszka, Cracovia skupiła się wyłącznie na wyczekiwaniu na ostatni gwizdek. To się srogo zemściło. Część winy za pechowy remis ekipa gości przypisała sędziemu Twardoszowi z Poznania. Czy słusznie? Nie podjął żadnej decyzji, która nie miałaby wyjaśnienia w przepisach. Być może mógł ukarać za faul Grzegorza Kutaja drugą żółtą kartką, wtedy obydwie drużyny grałyby w dziesiątkę. Żadna z sędziowskich decyzji nie wypaczyła wyniku meczu.

Zaledwie tłem był dla gości Górnik w I części meczu. Cracovia spędziła ją na połowie rywali i wykorzystała najbardziej klarowną sytuację podbramkową, do której stworzenia znacząco przyczynili się zawodnicy Górnika. W 41 min po prawej stronie boiska Krzysztof Kusia dał się ograć Pawłowi Kopyściowi, który wrzucił piłkę w pole karne. Stojący tu Paweł Zegarek wykorzystał kiks Roberta Włodarza i z 6 metrów posłał piłkę do siatki pod interweniującym jeszcze Jackiem Felschem. Wcześniej szczęścia próbował [[Tomasz Księżyc]], którego strzał głową przy słupku obronił wielicki bramkarz, a także Gruszka. W 21 min dostał pod nogi piłkę wybitą przez Kutaja po strzale Księżyca. Strzelił jednak zbyt lekko i tam, gdzie stał Felsch, nie mógł go więc zaskoczyć. Z rzutu wolnego próbował szczęścia także Robert Ziółkowski. Bramkarz Górnika miał kłopoty ze złapaniem piłki, ale był dobrze asekurowany przez Jacka Mroza.

Górnik zebrał się na odwagę w II połowie. Wreszcie uaktywnił się Robert Kubiela. W 47 min ładną, indywidualną akcję, po tym, jak wymanewrował dwóch obrońców, wieńczył minimalnie niecelnym strzałem obok słupka. Trzy minuty głową strzelał Maciej Musiał, Paluch złapał piłkę. W 60 min Włodarz dostał bezpańską piłkę, ale prezentem był tak zaskoczony, że uderzał z kilkunastu metrów za lekko i wprost w bramkarza. Cracovia, skupiona na obronie, dobrą okazję miała jedną. W 71 min Piotr Bagnicki po podaniu Księżyca strzelał nieznacznie obok słupka.

W 90 min Robert Dąbrowski, reprezentant Polski w futsalu, z 20 metrów wykonywał rzut wolny (po faulu na Włodarzu). Zrobił to z precyzją wirtuoza - podkręcona futbolówka ponad murem tuż przy słupku wpadła do bramki. Sędzia odgwizdał koniec meczu.

Andrzej Bahr, trener Cracovii: - Prowadziliśmy po pierwszej połowie, w przerwie powiedzieliśmy sobie, że mamy grać tak samo. Górnik nie miał tymczasem nic do stracenia i zaczął energiczniej atakować. Zostaliśmy zepchnięci do obrony, ale do momentu strzelenia bramki rywale nie mieli klarownej sytuacji strzeleckiej. Kontrolowaliśmy grę, ale zawsze przy graniu na 1-0 może się zdarzyć taka sytuacja jak w meczu - piękna, ale szczęśliwa bramka. To był jedyny celny strzał Górnika. Do momentu usunięcia z boiska Gruszki nic z jego przewagi nie wynikało. Potem grając z przewagą jednego zawodnika w środku Górnik zepchnął nas do obrony, niepotrzebnie wdaliśmy się w piłkarską bijatykę. Taka porażka boli, bo zawodnicy włożyli w spotkanie dużo sił, w dodatku mieliśmy sporo sytuacji, których niewykorzystanie tak się zemściło. Dobrze, że gramy z Górnikiem tylko dwa razy w rundzie, bo takiego niefarta jak z tą drużyną nie mieliśmy w całej rundzie. Zawaliliśmy, ale oprócz 22 zawodników na boisku jest jeszcze jedna osoba, o której nie będę się jednak wypowiadał.

Tadeusz Policht, trener Górnika: - Brzydko zrobiliśmy, biorąc pod uwagę aspiracje Cracovii, ale nam nikt nie daje punktów, więc my też ich nie rozdajemy. Plan przed meczem był taki, aby przetrzymać zapędy Cracovii przez godzinę, bo ona nie dogrywa końcówek. Po pierwszej połowie chłopcy w szatni prawie płakali, wzajemnie obarczali się winą. Sami zawalili bramkę. Uspokoiłem ich i nakazałem grać bardziej ofensywnie. Gola zdobyliśmy dzięki dużemu fartowi, ale z drugiej strony zastanawiam się, czy jednak nie zasłużyliśmy na ten remis. Bardzo klarownych sytuacji Cracovia też nie miała, a skoro nastawiała się na wygraną, musiała bardziej się o nie strać. Nam wystarczał remis.

ROBERT DĄBROWSKI: Zdobywając wyrównującego gola w ostatniej sekundzie meczu Robert Dąbrowski stał się bohaterem swojej drużyny.

- To był strzał życia. Taki mógł mi się dotąd tylko przyśnić. Taka jest piłka. Walczyliśmy do ostatnich minut i zostaliśmy nagrodzeni. - Wykręcił Pan koledze z drużyny Baustalu Tomkowi Księżycowi niezły numer? - No właśnie, a już w poniedziałek spotkamy się na parkiecie, tym razem po tej samej stronie. Cóż mogę powiedzieć. Chyba tylko obiecać, że z rywalami Cracovii - Hutnikiem i Pogonią Staszów będziemy walczyć równie mocno. Z ręką na sercu obiecuję, że do utraty tchu. - W pierwszej połowie nie walczyliście do utraty tchu... - Ale po przerwie wyszliśmy z nastawieniem, że powalczymy o remis. I udało się. Mieliśmy dużo szczęścia, już drugi raz w meczu z Cracovią. Na jej boisku wyrównaliśmy na 1-1 z rzutu karnego, niewiele mieliśmy w tamtym meczu do powiedzenia. Tym razem było może trochę lepiej.

[[ŁUKASZ PALUCH]]: Po końcowym gwizdku sędziego bramkarz Cracovii [[Łukasz Paluch]] długo nie wstawał z murawy. Schodząc z boiska rozgoryczony niefortunnym końcem meczu, wdał się w dysputy z kibicami, wypominając im, że w najważniejszych dla zespołu chwilach piłkarze nie mogą na nich liczyć. Potem opanował emocje i mówił:

- Tak precyzyjnie wykonane rzuty wolne zdarzają się bardzo rzadko. Piłka przeleciała ponad murem i tuż obok słupka wpadła do bramki. Przy takich golach bramkarz niewiele może zdziałać, czuję się jednak trochę winny. Sędzia nakazał grać na gwizdek, nie zdążyłem jednak ustawić muru, pośpieszyłem się z ruchem w prawo, może mogłem uratować sytuację... - Czy remis to nie kara dla Was za to, że ostatnie minuty spotkania postanowiliście spędzić na oczekiwaniu na końcowy gwizdek? - Nie uważam, żebyśmy odpuścili ostatnie minuty. Graliśmy w dziesiątkę, a sędzia traktował przewinienia rywali o wiele bardziej ulgowo niż nasze. W II połowie pilnował, żebyśmy nie stworzyli zagrożenia pod ich bramką. Czerwona kartka dla Gruszki też była pochopna. - Możecie jeszcze myśleć o awansie? - Postawiono nam za cel awans, jakby nie pamiętając w jakiej sytuacji organizacyjnej jest klub. Gramy niemal za darmo, za diety. Nie możemy pod tym względem równać się z Hutnikiem czy Pogonią, w dodatku prześladują nas kontuzje. Trzeba to wszystko brać pod uwagę, kiedy ocenia się naszą grę. Bardzo się staramy, ale nie zawsze efekt jest taki, jakiego chcielibyśmy.