2000-08-05 Cracovia - Polonia Przemyśl 1:0
W dusznym powietrzu odechciewa się siedzieć na trybunach, a co dopiero grać w piłkę! Przedburzowa pogoda przywitała piłkarzy i nowy trzecioligowy sezon. Stąd piłkarze nie forsowali tempa.
Krakowianie szybko przystąpili do ataku. Już w 8 min Tomasz Siemieniec po rajdzie lewą stroną boiska zagrał do Pawła Zegarka, a ten z 8 metrów umieścił piłkę w siatce.
Cztery minuty później znów w roli głównej Zegarek - napastnikowi zabrakło centymetrów do tego, by przejąć bezpańską piłkę i znaleźć się sam na sam z wybiegającym bramkarzem. Tym razem jednak Grzegorz Abram był lepszy. W 32 min znów Zegarek był bliski strzelenia drugiego gola. Piotr Gruszka dograł piłkę, a krakowski snajper uderzył mocno z 20 metrów. Futbolówka przeleciała tuż obok prawego słupka.
W 37 min akcja trzech panów o imionach na P. [[Piotr Powroźnik]] zagrał precyzyjnie do wychodzącego na czystą pozycję Piotra Bani, ten odegrał do Pawła Zegarka, który, choć atakowany przez obrońcę, strzelił z 10 metrów. Golkiper gości nie dał się zaskoczyć i bez problemu złapał wolno lecącą piłkę.
Zmiana stron nie przyniosła zmiany obrazu meczu. Nadal na boisku rządziła Cracovia, Polonia starała się atakować, lecz grała chaotycznie i rzadko przebijała się przez szczelną obronę Cracovii pod bramkę Łukasza Palucha.
Najlepszą akcję Polonii zmarnował w 52 min Waldemar Jaroch. Na 10 metrze zdołał przyjąć piłkę i zamierzył się do strzału. Cracovię uratował od straty gola Robert Ziółkowski, który w ostatniej chwili wybił piłkę rywalowi.
W 56 min zaczął padać deszcz, który wyraźnie ożywił gości. Cracovia cofnęła się pod swoje pole karne, a przyjezdni śmiało zaatakowali. W 72 min Bogusław Kawecki uderzył mocno z 25 metrów, piłka skozłowała przed Paluchem i przeleciała tuż obok prawego słupka.
Gdy deszcz ustał w 77 min, scenariusz odwrócił się: Cracovia natarła, Polonia cofnęła się do obrony. W 77 min dwukrotnie szczęście dopisało przyjezdnym: najpierw po strzale Tomasza Księżyca z 20 metrów (obok słupka), zaraz potem centrowana piłka o centymetry minęła głowę atakującego Pawła Zegarka. Od ósmej minuty od kiedy Zegarek strzelił gola, prześladował go pech. Dał o sobie znać w 78 min - precyzyjny strzał z 12 metrów przeleciał tuż obok słupka bramki Abrama.
Cracovia zagrała w mocnym składzie, z Banią, Martyniukiem, Gruszką oraz Basterem, który nie porozumiał się ze Stalą Stalowa Wola. Zabrakło lekko kontuzjowanych Wacka i Kowalika. Trener Andrzej Bahr dał szansę dwóm młodym zawodnikom - Tomaszowi Dziobkowi i Marcinowi Morawskiemu. Obaj grali dobrze, Dziobek w niczym nie był gorszy od reszty obrońców, a Morawski kilkakrotnie dobrze szarżował na bramkę rywali. W Cracovii pewnie bronił bramkarz Paluch.