1999-08-28 Wisłoka Dębica - Cracovia 0:2
Wisłoka Dębica - Cracovia 0-2 (0-1)
Bramki: Ziółkowski (22 k.), Zegarek (90)
Widzów 800.
Sędziował Jacek Ligęza z Lublina.
Wisłoka: W. Piątek - Łukaczyński, Stawarz, Kukowski - Wolański, Łoch (68 Królikowski), Tomanek, Maik - Pszeniczny (62 Zych), Kasprzyk, Stalec (81 Pierzchała).
Cracovia: Paluch - Siemieniec, Walankiewicz, Kowalik (87 Wacek), Księżyc (83 Fudali) - Janik, Baster (78 Zegarek), Ziółkowski, Powrożnik - Hrapkowicz, Zięba.
Opis DP:
Goście do Dębicy przybyli bez swojego pierwszego szkoleniowca Ireneusza Adamusa. W kuluarach mówiono, że opiekun Cracovii nie może dojść do porozumienia z klubowymi działaczami w kwestiach organizacyjnych piłkarskiej sekcji Cracovii. W tej sytuacji zastąpił go drugi szkoleniowiec zespołu Bronisław Karelus, a jego misja zakończyła się wywiezieniem z ciężkiego dębickiego terenu kompletu punktów.
Wisłoka zaatakowała od pierwszych minut, osiągając optyczną przewagę. Jednak w grze gospodarzy oprócz nerwowości wyraźnie dał o sobie znać ich główny grzech z występów w rundzie jesiennej
- kompletny brak skuteczności. W 9 min Tomanek podał prostopadle do Pszenicznego, po którego silnym strzale piłkę efektownie na korner sparował Paluch. Chwilę później golkipier Cracovii ponownie błysnął formą, tym razem przenosząc futbolówkę ponad bramką po dalekim strzale w wykonaniu Tomanka. W 15 min lubelski arbiter na moment się zawahał, kiedy to piłka uderzona przez Pszenicznego w zamieszaniu podbramkowym trafiła w rękę jednego z defensorów Cracovii. Niestety, dla graczy Wisłoki siedem minut potem w identycznej sytuacji po strzale Zięby futbolówka trafiła w rękę Łukaczyńskiego. Tym razem sędzia momentalnie zarządził wykonywanie jedenastki. Jej pewnym wykonawcą był Ziółkowski. Do końca pierwszej części przeważali dębiczanie, ale nic z tego nie wynikało. Obrona Cracovii umiejętnie kierowana przez 40-letniego Leszka Walankiewicza spisywała się bez zarzutu.
Druga odsłona była kopią pierwszej. Atakowała Wisłoka czyniąc to nieskutecznie. W 69 min po trójkowej akcji na linii Tomanek - Królikowski - Wolański, silnie podkręcona piłka przez tego ostatniego nieuchronnie zmierzała do bramki. Jednak i tym razem na posterunku był Paluch. W odpowiedzi Baster po szybkim rajdzie lewą stroną boiska strzelił mocno z ostrego kąta, ale W. Piątek nie dał się zaskoczyć. Gospodarze dążąc do wyrównania nie poprzestawali w atakach. Wystarczył jednak jeden błąd, by rozwiać nadzieje piłkarzy i kibiców Wisłoki na uratowanie choćby jednego punktu. Nie udało się bowiem obrońcom Wisłoki upilnować posiadającego spory zapas sił Zegarka, który w ostatniej minucie spotkania na pełnej szybkości wszedł pomiędzy dębickich obrońców i silnym strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce.