1997-04-06 Cracovia - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:2
Cracovia - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0-2
Bramki: Żelazowski (50, 57)
Sędziował
Widzów 1000
Cracovia: Matusiak, Szymiński, Walankiewicz, Mróz, Kubik (65 Kowalik), Sosin (75 Węgiel), Depa, Hrapkowicz, Martyniuk (60 Powroźnik), Zegarek, Dołęga
Opis meczu Tempo:
No i jakże piłkarze KSZO mają nie lubić stadionu Cracovii? Na nim właśnie przed 10 miesiącami drużyna z Ostrowca zdobyła punkty, które pozwoliły jej sprolongować II-ligowy byt, na nim też wygrała wczoraj, co bardzo jej przybliżyło ekstraklasę. Ale też w ciągu tych 10 miesięcy zespół KSZO zmienił się nie do poznania. W czerwcu '96 ostrowieccy piłkarze niemal potykali się o własne nogi (zresztą krakowianie także - stąd wygrana gości), wczoraj prezentowali się bez porównania lepiej. Co wcale nie znaczy, że musieli wygrać. Ale cóż, chyba nie wszyscy futboliści w biało-czerwonych kostiumach zagrali z dostatecznym zaangażowaniem, a nadto brakowało im boiskowej rozwagi, a także skuteczności.
Przez 50 minut, do chwili utraty pierwszego gola, krakowianie byli najzupełniej równorzędnym przeciwnikiem gości. Co więcej, najlepszą - w tym okresie - okazję do zdobycia gola miała właśnie Cracovia, a zmarnował ją w 2. min Martyniuk.
W 50. min - radość w sektorze zajmowanym przez kibiców z Ostrowca. Gol padł po kornerze, obrońcy krakowscy zachowali się biernie, a piłkę z najbliższej odległości posłał do bramki Żelazowski. Po kolejnych 7 minutach gry - zawodnik ten znów uniósł ręce w geście triumfu. Drugi gol był całkiem inny - napastnik KSZO był niepilnowany, otrzymał dobre podanie, po którym efektownie strzelił. Inicjatywa nadal należała do przyjezdnych, w 66. min niewiele brakowało, a padłby trzeci gol, ale piłka po strzale Graby trafiła w słupek. W 72 min. - po kontrze âPasów" - w wyśmienitej sytuacji znalazł się Hrapkowicz, ale z odległości mniej więcej 10 metrów w ogóle nie trafił w bramkę. Na 11 minut przed końcem sędzia po raz drugi pokazał żółty kartonik Jopowi. Cracovia - owszem - przeszła do ofensywy, ale osłabieni goście dość pewnie się "wybronili". Wygrali zasłużenie, po zmianie stron dowiedli, że ich ekstraklasowe aspiracje są zasadne.