1997-10-11 Cracovia - Korona Kielce 1:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 21:09, 26 gru 2005 autorstwa MJeremy (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

11 kolejka 11-12 X 97
Cracovia - Korona Kielce 1-1
Bramki: Mróz (32 k.) – Gawlik (52)
Widzów 800. Sędziował J . Rożen z Chełma
Cracovia: Felsch, Szary, Walankiewicz, Góra (71 Polak), Powroźnik (67 Mielec), Mróz, Kowalik, Depa (78 Kuźmiński), Siemieniec, Gościniak, Zegarek

W czasie przerwy zziębnięci sympatycy „Pasów” byli raczej ukontentowani. Cracovia prowadziła 1-0, bramkę zdobyła co prawda z karnego (notabene bezdyskusyjnego) ale – co było chyba dla kibiców najbardziej krzepiące – biało –czerwoni poczynali sobie całkiem dobrze. Byli waleczni, grali z widocznym zaangażowaniem, dość często inicjowali urozmaicone akcje, po których kilkakrotnie kielecki bramkarz, Pyskaty, znalazł się w opałach.
Spisywał się wszakże należycie, interweniował z refleksem, toteż skończyło się na jednym golu Cracovii, kiedy Mróz pewnie wykorzystał „jedenastkę”. Miało to miejsce w 32 minucie, a było konsekwencją nieprzepisowego zatrzymania Zegarka, rwącego się do „dobitki” po własnym zresztą strzale. Nie oznacza to jednak, że mecz był w tym okresie jednostronny. Owszem, lepiej prezentowała się Cracovia, ale goście podjęli otwartą grę i kilkakrotnie napędzili strachu defensorom miejscowych. Kielczanie nie wypracowali sobie jednak w pierwszej połowie klarownych sytuacji podbramkowych. Gola jednak mogli zdobyć w 15 min. z rzutu wolnego, egzekwowanego sprzed linii pola karnego: Kozubek dość zaskakująco strzelił po ziemi ale piłka trafiła w słupek. Wydawało się, że po przerwie inicjatywa nadal należeć będzie do krakowian, tym bardziej że w tej części spotkania grali oni z mocnym, porywistym wiatrem. Ale to Korona natarła z animuszem i już w 52 min. było 1-1, Gawlik zdecydował się na strzał z odległości 20 metrów, piłka „po drodze” otarła się o Szarego i wpadła w górny róg bramki bezradnego po rykoszecie Felscha. Korona bynajmniej nie zadowoliła się wyrównaniem. Wykazując się lepszym wybieganiem, a także, przygotowaniem motorycznym – do końca prezentowała się lepiej od gospodarzy. W 63 min. goście mieli znakomitą okazję, ale Flendrych pokpił sprawę. Cracovia natomiast w drugiej połowie nie zagroziła poważniej bramce Korony. A zatem sprawiedliwy podział punktów? Trener przyjezdnych, Włodzimierz Gąsior, tak to właśnie ocenił, komplementując za pierwszą połowę gospodarzy, a za drugą – swoich podopiecznych. W zasadzie miał rację, chociaż niektórzy uważali, że był to remis jednak z pewnym wskazaniem na gości...