1989-11-23 GKS Tychy - Cracovia 3:4
|
I Liga - hokej mężczyzn Tychy, czwartek, 23 listopada 1989
(1:2; 1:2; 0:1) |
|
|
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Hokeiści Cracovii, którzy startują w tzw. grupie niepewnych. także rozpoczęli swoje występy od zwycięstwa w Tychach nad GKS 4:3 (2:1, 2:1, 0:1). Bramki dla Cracovii zdobyli: Sławomir Cupiał 2 (12 i 34 min.), Roszczin 11, Sroka 34. dla gospodarzy; Gondzik 2 (5 i 22). Pułka 57.
Cracovia potwierdziła . dobra formę zasygnalizowana w ostatnich meczach. Wprawdzie gospodarze objęli prowadzenie 1:0, ale w połowie tercji w przeciągu 60 sek strzelili 2 gole. Szczęśliwa dla krakowian była także 34 ml- huta. kiedy to S. Cupiał ? Sroka podwyższyli na 4:2. W końcówce gospodarze ostro naciskali, ale zdołali tylko strzelić jedna bramkę i Cracovia odniosła zasłużone zwycięstwo.
b.d.
Sędziowali: Tyszkiewicz oraz Bandyra i Z Wierzchowski (OZHL Warszawa). Widzów około 1.00Ó.
TYCHY: Jarosz, Pułka — Fryźlewicz, Dolny (2) — Rejszel, Król — Grabocz; Stawowczyk — Copija — Matczak, Czerkawski (2) — Worwa (2) — Leksander, Gondzik — Drab — Gurazda. Trener Jerzy PAWŁOWSKI.
CRACOVIA: Wajda; Wieczorkiewicz (2) — Pleczonka (2), Baryła — Bodzioch, Kuchta (2) — Schmidt (2); Stebleckl — Pawlik — Bomba (2), S. Cupiał — Roszczin (2) — Agulin, Sroka — Porzycki — Fras. Trener Władimir SAFONOW.
KARY: Tychy — 6 min., Cracovia — 12 min. CHALLENGE LODOWISK: Sędzia Bogdan Tyszkiewicz org. 9, publ. 4, kwalifikator PZHL Jan Wycisk 9/4, „Sport” 9/4.
TYCHY. Gospodarze przegrali mecz, którego... przegrać nie musieli. Przez większą część spotkania tyszanie mieli bowiem optyczną przewagę, lecz nie potrafili znaleźć sposobu na doskonale broniącego Wajdę. Mając tak zabezpieczone „tyły", goście swą taktykę sprowadzili do wyprowadzania szybkich kontr. Kilkakrotnie udało im się to znakomicie 1 stąd wjeżdżali na trzecią tercję z przewagą dwóch, goli.
Kocówka trzeciej części spotkania przyniosła kilka wybornych sytuacji strzeleckich dla miejscowych, lecz kolejno Stawowczyk Dolny, Gondzik zmarnowali je. Kiedy nie wykorzystuje się takich okazji, trudno marzyć o zwycięstwie.