1925-07-21 Kraków - Budapeszt 0:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 13:02, 12 lut 2023 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Reprezentacja Krakowa złożona z graczy drużyn krakowskich


Herb_Kraków


pilka_ico
mecze towarzyskie Kraków
Kraków, Stadion Wisły, wtorek, 21 lipca 1925

Reprezentacja Krakowa - Reprezentacja Budapesztu

0
:
0



Herb_Budapeszt


Skład:
Cracovia herb.png Szumiec
Cracovia herb.png Gintel
Wisła Kraków herb.png Kaczor
Cracovia herb.png Zastawniak
Cracovia herb.png Chruściński
Wawel Kraków herb.png Seichter
Cracovia herb.png Sperling
Cracovia herb.png Ciszewski
Cracovia herb.png Kałuża
Jutrzenka Kraków herb.png Krumholz
Wisła Kraków herb.png Adamek

Sędzia: Cejnar z Pragi
Widzów: 6000



zdjęcie przed i w trakcie meczu
Podczas meczu
Podczas meczu
Podczas meczu, na zdjęciu m.in. Ciszewski

Zapowiedź meczu

"Jakim będzie wynik zawodów Budapeszt — Kraków?" -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Jakim będzie wynik zawodów Budapeszt — Kraków?

Zapowiedź meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
To dzisiaj najaktualniejsze pytanie rozstrzygniętem zastanie w jutrzejszych zawodach. Zaszczytne, lecz bardzo ciężkie zadanie czeka reprezentację Krokowa. Węgry przywiązują bowiem do wyniku z Krakowem największą wagą, gdyż Kraików uchodzi za granicami naszego państwa za najwybitniejszego przedstawiciela piłki nożnej w Polsce. To też kap. węg. dr. Mariassy wezwał telegraficznie trzech świeżych graczy Budapesztu dla wzmocnienia reprezentacji węgierskiej. Gracze ci przybyli już do Krakowa i wezmą udział we wtorkowych zawodach. Jest to dowodem, jak Węgrzy do zawodów z reprezentacją naszego miasta poważnie się przygotowują.

Z drugiej strony team Krakowa ma specjalną ambicję w tym kierunku, aby uzyskać możliwie lepszy wynik od teamu Polski i wykazać, że siedzibą najpiękniejszej gry w piłkę nożną pozostał i nadal Kraków. Lokalny patryotyzm sportowców Krakowa wyląduje się zapewne w przyjazny sposób <a boisku i udzieli poparcia naszej ambitnej jednostce. Drużyna nasza świadoma niezmiernej ważności ty di zawodów tek dla Krakowa, jak i całej Polski, wydobędzie ze siebie maximum wysiłku, aby i tej ciężkiej walki wyjść z honorem. Zaciekawienie tymi zawodami jest może nawet silniejsze jak zawodami Polska—Węgry, gdyż Krakowianie oczekują z naprężeniem walki swojej drużyny.

• •

Jak nas Związek krakowski informuje, popyt na miejsca siedzące jest ogromnie silny Z powodu ograniczonej ilości tych miejsc wskazanem jest, aby publiczność zaopatrzyła się już teraz w bilety w miejscach ich przedsprzedaże (Leserklewicz, Statler, Kopeć, Bałabuszyński, Parafiński, Wurm i Herzog).

Definitywny skład reprezentacji Krakowa jest następujący Szumiec (Crac), Kaczor (Wisła). Gintel (Crac.), Seichter (Wawel). Chruściński (Crac.), Zastawniak (Crac.), Adamek (Wisła), Krumholz (Jutrzenka), Kałuża. Ciszewski Sperling (wszyscy trzej Cracovia).

Sędziował będzie najwybitniejszy sędzia czeski Cejnar z Pragi.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 198 z 21 lipca 1925


Opis meczu

"Budapeszt —- Kraków 0:0." -
Stadjon

Budapeszt —- Kraków 0:0.

Relacja z meczu w tygodniku Stadjon
Wtorek 21.7. Boisko Wisły. Główną atrakcją tych zawodów stanowiło pytanie, czy zespół krakowski okaż się z tymsamym przeciwnikiem lepszym od re prezentacji Polski, czy Kraków znajdzie nada uzasadnienie do prymatu w piłkarstwie polskiem, do którego sobie zawsze jeszcze pretensje rości. Odpowiedzi na wszystkie te tal ważne dla Krakowa zagadnienia wypadły na der dodatnio i pomyślnie. Zasługa w tern przedewszystkiem doskonałej drużyny krakowskiej, a niemniejsza naszego kapitana związkowego inż. Rosenstocka, który udowodnił najbardzej sceptycznym, że znawstwo fachowe swego urzędu łączy z nader szczęśliwą ręką i daleko posuniętą umiejętnością przygotowania duchowego drużyny, co stanowi jakie 70 proc, powodzenia. Przebieg zawodów dał tedy licznie zebranej widowni nieprzerwany szereg pierwszorzędnych emocji i udowodnił, że klasa Krakowa jest najzupełniej równorzędną z klasą głośnej w Europie stolicy Węgier. Sprawiedliwość podnieść każę, że u Węgrów znać dość widocznie spadek, co jednak w niczem nie zmienia faktu, że Kraków stale czyni postępy ku poziomowi dobrej klasy środkowo-europejskiej. Bo poza wynikiem remisowym, wiele już mówiącym, stwierdzić trzeba, że na 90 min. gry gospodarze conajmniej przez 65 min. byli w przewadze. Gorzej nieco przedstawiała się dyspozycja strzałowa, natomiast strona techniczna i taktyczna nie pozostawiały nic do życzenia. Jeśli zajmę się porównaniem tych zawodów ze spotkaniem z przed dwu dni Węgry — Polska to muszę stwierdzić, że Budapeszt był cokolwiek słabszy od Węgier a Kraków o wiele lepszy od Polski. Przechodząc do oceny drużyn przedewszystkiem stwierdzić trzeba zupełnie dobry wyczyn drużyny polskiej, jako całości. Z poszczególnych graczy na pierwszem miejscu postawiłbym Adamka. Jego centry, wszystkie bez wyjątku stwarzały najgroźniejsze sytuacje pod bramką gości, niestety niewyzyskiwane przez towarzyszy. Miało to miejsce przedewszystkiem w pierwszej połowie gry, mniej w drugiej, kiedy z niewiadomych przyczyn zapomniano o istnieniu prawego skrzydła, ku wielkiej szkodzie dla drużyny. Obok Adamka na słowa pełnego uznania zasługuje obronne trio polskie. Szumieć w bramce był kapitalny, Kaczor z Gintlem stanowili dawno w Polsce niewidywaną parę backów. Kaczor wbrew może oczekiwaniom przeżywa jakby swą drugą młodość i od pewnego czasu wykazuje wysoką klasę. Gintel przypomina swe najlepsze czasy. Chruściński trudne zadanie środkowe pomocnika spełnił doskonale.
Źródło: Stadjon nr 31 z 29 lipca 1925


Zapowiedź meczu

"Kraków-Budapeszt 0:0" -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Kraków-Budapeszt 0:0

Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
Zawody wczorajsze zakończyły się nieoczekiwanie nierozegranym wynikiem, który przynosi zaszczyt polskiemu sportowi.

Drużyna krakowska grała naogół o wiele lepiej, aniżeli polska przeciwko Węgrom. Ambicja i zaciętość, z jaką drużyna krakowska walczyła do samego końca, była podziwienia godna. Węgrzy grali w składzie niezmienionym, bez Fogla III. Ortha, Weinhardla, których zastąpili: Dudas. Fried i Opata. Gra przez cały czas równa, prowadzona była w ogromnie żywem tempie do samego końca zawodów, a dzięki zmienności pozycyj, przedstawiała się nader Interesująco i przykuwała uwagę widzów przez cały czas.

Z drużyny krakowskiej zasługują wszyscy gracze na pochwalę, zwłaszcza zaś Szumieć, grający odważnie i z wielkiem szczęściem, Adamek dzięki swym znakomitym centrom oraz obrońcy Gintel i Kaczor. Atakowi, prowadzonemu bardzo dobrze przez Kałużę brakło wykończenia pod bramką, na skutek czego nie zdołano osiągnąć żadnego punktu. Z drużyny węgierskiej wybijał się na plan pierwszy Foq1 II, bezwzględnie najlepszy pracz na boisku, obok niego zaś w atak znany Takaca. Pod koniec gry sędzia p. Cejnar (Czechosłowackiego Kolegium Sędziów) usuwa Jenego za obrazę sędziego.

Sędzia p. Cejnar zadowolił, aczkolwiek był drobnostkowy. Publiczność zebrała się prawie w tejsamej liczbie, co na zawodach międzypaństwowwh około 6.000.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 200 z 23 lipca 1925


"Kraków — Budapeszt 0:0." -
Przegląd Sportowy

Kraków — Budapeszt 0:0.

Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.2
Znaną jest rzeczą, że najpoważniejszą zaprawą krakowskich spotkań międzymiastowych jest podrażniona ambicja lokalna, która popycha tutejszych piłkarzy do gry wyjątkowej i osiągania wyników, będących zaszczytnemi nie tylko dla miasta, lecz i dla całego sportu polskiego. I kto wie. czy wogóle ryzykowanie dobrego wyniku na opieraniu powodzenia gry o moment ambicji lokalnej,, nic jest w krakowskich stosunkach jedynie racjonalnym. Tutejsi bowiem Piłkarze. aż nadto otrzaskani z wielkiemi spotkaniami, potrzebują istotnie dużej podniety, któraby przezwyciężyła pewnego rodzaju „zblazowanie" sportowe. A podnietę tego rodzaju stosuje tutejszy kapitan związkowy conajmnicj tak umiejętnie i szczęśliwie, jak umiejętnie i szczęśliwe ustawia drużyny. Tu np. nadarza się sposobność porównania gry krakowskiej z grą reprezentacji państwowej, w której pominięto krakowskie wielkości — pokazać więc trzeba Polsce, że Kraków ciągle jest lepszy lub równy. A szczęście idzie w parze z wyborem, tak że przebacza się nawet owe słynne „beczki", które inżynier Rosenstock wytoczył na ostatniem spotkaniu ze Lwowem, W grze z Budapesztem wybrał kapitan związkowy skład Krakowa i... trafił. Oparł się w wyborze swym na szkielecie Cracovii i uzupełnił go w kilku słabszych punktach.

Skład ten, który dal grę ładniejszą od gry reprezentacji polskiej przed dwoma dniami, wyglądał następująco: Szumiec (Cracovia); Gintel (Cr.), Kaczor (W.); Zastawniak (Cr.), Chruściński (Cr.). Seichter (Wawel); Sperling (Cr.). Ciszewski (Cr.). Kałuża (Cr.), Krumholz (Jutrz.), Adamek (W.). Węgrzy wystąpili w tym samym niemal składzie, co przeciw Polsce, z tą jedynie różnicą, że zamiast Fogla III grał świetny Dudarz, a zamiast chorego Ortha na środku pomocy wystąpił Kleber.

Po pauzie Winkler zajął stanowisko środkowego napastnika, zamieniwszy się z Takatsem, a Opatę zastąpił Nadler. Gra potoczyła się odrazu w szybkiem tempie przy występującej coraz wyraźniej przewadze Krakowa. Żywa gra i ciągle zmieniające się sytuacje i wyjątkowe momenty rozanimowały publiczność, stęsknioną za piękną grą. Ponieważ obie drużyny dążyły do zwycięstwa i grały uparcie, przeto grę należy ocenić jako ostrą, acz bynajmniej nie wykraczającą poza dozwolone normy. Pierwszą połowę gry Kraków u-trzymuje się na froncie przynajmniej przez pół godziny. W ostatnim kwadransie opada nieco na siłach jego pomoc i Węgrzy kilkakrotnie zagrażają bramce. Obrona jednak, a zwłaszcza spokojnie grający bramkarz, stoją na wysokości zadania, a ostatnie minuty przed przerwą napad miejscowych ponownie oblega bramkę przeciwnika. Forsowna gra pierwszej połowy dała się Węgrom nadspodziewanie odczuć. Przeciągnęli oni też przerwę ponad 20 minut, aż słońce zaszło, nie chcąc widocznie mieć z niem do czynienia. Mimo to drużyna Krakowa nadal utrzymuje przewagę. Z tej części gry w pamięci wszystkich widzów utkwić mu-siał wspaniały moment, który zainscenizował Kałuża, przebijając się w stylu i tempie, godnem najlepszego spotkania. Szybko zapadający mrok nie pozwolił gry zakończyć w czasie normalnym. Na dziesięć minut przed końcem, zaproponował kapitan drużyny budapeszteńskiej zakończenie gry, na co drużyna nasza wobec ciemności musiała się zgodzić.

Gra drużyny krakowskiej była niewątpliwie lepszą od gry reprezentacji polskiej. Podobnie też lepszą była gra teamu budapeszteńskiego. Kierownicy ekspedycji węgierskiej, zapytani o sąd. co do gry i drużyny. zgodnie oświadczyli, że gra Krakowa przeszła ich oczekiwania i stała znacznie wyżej od klasy gry niedzielnej. W drużynie naszej prawic wszyscy gracze tak technicznie. jak i faktycznie, dorównywali groźnemu przeciwnikowi, a przewyższyli go kondycją fizyczną, co zresztą wobec przemęczenia gości nic było dziwnem. Szumieć w bramce miał swój szczęśliwy dzień. Gra jego pozbawiona zupełnie maniery, spokojna i pewna udowodniła, że jest on dla Krakowa bramkarzem o dużej klasie. Kaczor w obronie potwierdził swą gra. że niedzielna niespodzianka oznacza stałe podniesienie się formy. Razem ze świetnym Gintlem stworzył on parę pierwszorzędną i mur nie do przełamania. Ustawienie pomocy wydawało się początkowo ryzykownem. a jednak ona właśnie najskuteczniej przyczyniła się do u-trzymania wyniku. Praca jej nic tylko defenzywna, lecz i konstrukcyjna. stworzyła dla ataku wiele dogodnych sytuacji. Z graczy pomocy wymienić wypada Seichtera. który swój pierwszy wielki mecz grał dobrze, acz faule jego w pobliżu naszci bramki mogły mieć groźne następstwa. Chruściński jako środkowy pomocnik bardzo dobry, podobnie i Zastawniak na lewej. Atak był skuteczny przedewszystkiem dlatego, że grał kombinacyjnie i szybko. Słabym bardzo okazał się Krumholz. a blado wypadł Sperling. Kałuża miał znakomite momenty, podobnie i Ciszewski. Adamek mało zatrudniony - kilka pewnych pozycji zbyt altruistycznie oddał partnerom. W drużynie węgierskiej trio obronne podobało się najbardziej; bardzo dobre były oba skrzydła. Słabego punktu trudno się było dopatrzeć. Zawody prowadził wzorowo p. Cejnar z Pragi, po Ivancsiecsu najlepszy bodaj sędzia, jakiego Kraków widział.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 30 z 29 lipca 1925


Mecze sezonu 1925 (Kraków)