1960-01-10 Pomorzanin Toruń - Cracovia 13:1
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
|
I liga Toruń, niedziela, 10 stycznia 1960
(4:0; 7:0; 2:1) |
|
|
Opis zawodów
Gazeta Krakowska
Kompromitująca porażka hokeistów Cracovii
Hokeiści Cracovii doznali wczoraj w Toruniu w meczu o mistrzostwo I ligi hokeja na lodzie żenującej porażki z Pomorzaninem Toruń 1:13 (0:4, 0:7, 1:2). Szczególnie słabo zagrał krakowski atak, który nie mógł zdobyć się na celny strzał. Nie bez winy był również bramkarz Mruk, który niepotrzebnie przepuścił przynajmniej cztery strzały, z których padły bramki.
Losy spotkania właściwie rozstrzygnięte zostały już w 12 minucie, kiedy torunianie prowadzili już 4:0. Przy stanic 11:0 krakowianie strzelili jedyny honorowy punkt. Po teł porażce sytuacja Cracovii w I lidze jest więcej niż niepokojąca.
Losy spotkania właściwie rozstrzygnięte zostały już w 12 minucie, kiedy torunianie prowadzili już 4:0. Przy stanic 11:0 krakowianie strzelili jedyny honorowy punkt. Po teł porażce sytuacja Cracovii w I lidze jest więcej niż niepokojąca.
Źródło: Gazeta Krakowska nr 8 z 11 stycznia 1960
Echo Krakowa
Pomorzanin wygrywa 13:1
Na sztucznym lodowisku w Toruniu odbyt się mecz hokejowy o mistrzostwo I ligi pomiędzy Pomorzaninem i Cracovią. Zakończył się on niespodziewana klęska biało-czerwonych 1:13 (0:4 0:7, 1:2). Bramki dla zwycięzców zdobyli: Żebrowi i 4, Zieliński i Wieczerzak po 3, Żurawski 2 i Romański 1. Jedyną bramkę dla Cracovii strzelił Trojanowski.
Sędziowali pp. Romanowski (Warszawa) i Prymiński (Poznań). Losy meczu rozstrzygnęły się właściwie już w 12 minucie, kiedy to Pomorzan in uzyskał czwartą bramkę. W drugiej tercji, mimo że gra w polu była na ogół wyrównana gospodarze przytomnie wykorzystali każdy błąd popełniony przez defensywę i bramkarza Mruka, zdobywając aż siedem bramek. Należy zaznaczyć, że torunianie byli wczoraj- świetnie dysponowani strzałowo.
W ostatniej tercji, kilka sekund po jej rozpoczęciu Trojanowski dalekim, nieoczekiwanym strzałem zdobył jedyną, jak się okazało, bramkę dla krakowian. Do końca meczu gra była wyrównana, lecz znów dwa błędy Mruka pozwoliły gospodarzom podwyższyć wynik spotkania.
Mimo tak wysokiej porażki Cracovia podobała się w Toruniu. Przede wszystkim należą się jej słowa uznania za niezwykle ambitną grę od początku spotkania aż do ostatniego gwizdka sędziego. Na usprawiedliwienia krakowian należy dodać, że tak dobrze grającego Pomorzanina publiczność toruńska nic widziała, od kilku lat. W drużynie gospodarzy nie było słabych punktów. W Cracovii najlepiej grali Dutkiewicz i Radwański. I Słabo natomiast zaprezentowali się obrońcy i jak już wspominaliśmy bramkarz — Mruk, który ponosi winę przy najmniej za przepuszczenie czterech bramek.Źródło: Echo Krakowa nr 7 z 11 stycznia 1960