1925-07-21 Kraków - Budapeszt 0:0
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
Reprezentacja Krakowa złożona z graczy drużyn krakowskich
|
mecze towarzyskie Kraków Kraków, Stadion Wisły, wtorek, 21 lipca 1925
|
|
|
Opis meczu
Stadjon
Budapeszt —- Kraków 0:0.
Wtorek 21.7. Boisko Wisły. Główną atrakcją tych zawodów stanowiło pytanie, czy zespół krakowski okaż się z tymsamym przeciwnikiem lepszym od re prezentacji Polski, czy Kraków znajdzie nada uzasadnienie do prymatu w piłkarstwie polskiem, do którego sobie zawsze jeszcze pretensje rości. Odpowiedzi na wszystkie te tal ważne dla Krakowa zagadnienia wypadły na der dodatnio i pomyślnie. Zasługa w tern przedewszystkiem doskonałej drużyny krakowskiej, a niemniejsza naszego kapitana związkowego inż. Rosenstocka, który udowodnił najbardzej sceptycznym, że znawstwo fachowe swego urzędu łączy z nader szczęśliwą ręką i daleko posuniętą umiejętnością przygotowania duchowego drużyny, co stanowi jakie 70 proc, powodzenia. Przebieg zawodów dał tedy licznie zebranej widowni nieprzerwany szereg pierwszorzędnych emocji i udowodnił, że klasa Krakowa jest najzupełniej równorzędną z klasą głośnej w Europie stolicy Węgier. Sprawiedliwość podnieść każę, że u Węgrów znać dość widocznie spadek, co jednak w niczem nie zmienia faktu, że Kraków stale czyni postępy ku poziomowi dobrej klasy środkowo-europejskiej. Bo poza wynikiem remisowym, wiele już mówiącym, stwierdzić trzeba, że na 90 min. gry gospodarze conajmniej przez 65 min. byli w przewadze. Gorzej nieco przedstawiała się dyspozycja strzałowa, natomiast strona techniczna i taktyczna nie pozostawiały nic do życzenia. Jeśli zajmę się porównaniem tych zawodów ze spotkaniem z przed dwu dni Węgry — Polska to muszę stwierdzić, że Budapeszt był cokolwiek słabszy od Węgier a Kraków o wiele lepszy od Polski. Przechodząc do oceny drużyn przedewszystkiem stwierdzić trzeba zupełnie dobry wyczyn drużyny polskiej, jako całości. Z poszczególnych graczy na pierwszem miejscu postawiłbym Adamka. Jego centry, wszystkie bez wyjątku stwarzały najgroźniejsze sytuacje pod bramką gości, niestety niewyzyskiwane przez towarzyszy. Miało to miejsce przedewszystkiem w pierwszej połowie gry, mniej w drugiej, kiedy z niewiadomych przyczyn zapomniano o istnieniu prawego skrzydła, ku wielkiej szkodzie dla drużyny. Obok Adamka na słowa pełnego uznania zasługuje obronne trio polskie. Szumieć w bramce był kapitalny, Kaczor z Gintlem stanowili dawno w Polsce niewidywaną parę backów. Kaczor wbrew może oczekiwaniom przeżywa jakby swą drugą młodość i od pewnego czasu wykazuje wysoką klasę. Gintel przypomina swe najlepsze czasy. Chruściński trudne zadanie środkowe pomocnika spełnił doskonale.
Źródło: Stadjon nr 31 z 29 lipca 1925
Mecze sezonu 1925 (Kraków)