2016-12-22 Comarch Cracovia – GKS Tychy 2:5
|
29 kolejka, 4 runda, etap 2, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, czwartek, 22 grudnia 2016, 18:30
(0:1; 0:2; 2:2) |
|
Skład: Radziszewski (Kowalówka) Noworyta Novajovský Drzewiecki Svitana Šinagl Rompkowski Kolarz Urbanowicz Dziubiński Kapica Maciejewski Wajda Jenčík Słaboń Kalus Dąbkowski Dutka Wróbel Chovan Domogała |
|
Skład: Žigárdy (Kosowski) Kuboš Ciura Jeziorski Komorski Vítek Zaťko Kotlorz Witecki Rzeszutko Bepierszcz Górny Pociecha Vozdecký Kristek Kolusz Bryk Horzelski Semorád Kogut |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Oba zespoły rozpoczęły mecz bardzo ostrożnie, nikt nie chciał popełnić błędu i stracić głupiej bramki. W pierwszej tercji sytuacji podbramkowych było mało, nieco lepsze wrażenie sprawiali goście, byli dobrze zorganizowani w obronie, wyprowadzali szybkie kontry.
W 15 min gospodarze stracili gola, grając w przewadze. Fatalny błąd popełnił Rafał Radziszewski, wyjechał za bramkę, stracił krążek. Przejął go czeski napastnik Josef Vitek, pchnął „gumę” w kierunku bramki, a ta pod parkanami źle interweniującego Radziszewskiego wtoczyła się do siatki. Dwa błędy krakowskiego bramkarza w jednej akcji.
W drugiej tercji zgubiły Cracovię kary. Jej zawodnicy przesiedzieli na ławce kar aż 16 minut. W 27 min goście wykorzystali grę w podwójnej przewadze (drugą karę niepotrzebnie złapał Radziszewski, który zaatakował gracza gości kijem trzymanym oburącz) i obrońca Michał Kotlorz potężną „bombą” ulokował krążek w siatce.
"Pasy" grały nerwowo, chaotycznie, nie mogły złapać rytmu. Pod koniec tercji po raz drugi GKS grał w podwójnej przewadze i Filip Komorski po raz trzeci pokonał Radziszewskiego. W końcówce tej tercji tyszanie mieli jeszcze kilka okazji na podwyższenie wyniku.
W trzeciej odsłonie tyszanie grali spokojnie, pilnowali wyniku. „Pasy” miały przewagę, a krakowscy kibice czekali na pierwszego gola dla swojej drużyny. Stało się to wreszcie w 48 min, a jego zdobywcą był Adam Domogała. Po tym golu na lodowisko poleciały setki pluszaków, w ramach organizowanej już po raz piąty na lodowisku przy ul. Siedleckiego charytatywnej akcji Teddy Bear Toss. Teraz miśki i inne zabawki powędrują do szpitala w Prokocimiu i do krakowskich domów dziecka.
Po tej bramce Cracovia zaatakowała z pasją, kilka razy zakotłowało się pod bramką gości. Ale to goście cieszyli się bramki, po świetnej dwójkowej akcji trafił Bartłomiej Jeziorski. Pod koniec meczu najpierw gola zdobyła Cracovia, grając w pięciu na trzech, w chwilę potem GKS, też w przewadze, strzelił piątą bramkę.Źródło: Gazeta Krakowska 22 grudnia 2016 [1]
Hokej.net
Wicemistrzowie Polski byli dziś niczym rasowy bokser. Skutecznie odpierali ataki przeciwnika, wykorzystywali błędy rywala i wyprowadzali zabójcze ciosy.
Ta teza znalazła potwierdzenie już w 15. minucie. Rafał Radziszewski chciał rozegrać krążek za bramką, ale był naciskany przez Josefa Vitka. Guma odbiła się od Patryka Koguta, aż w końcu znalazła się na łopatce kija czeskiego skrzydłowego. Vitek uderzył bez większego zastanowienia i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Warto zaznaczyć, że tyszanie grali wówczas w… osłabieniu.
Ten gol natchnął gości, a podopiecznym Rudolfa Roháčka wyraźnie podciął skrzydła. W ich akcjach nie było błysku, czy nawet elementu zaskoczenia. Na dodatek hokeiści „Pasów” sami komplikowali sobie hokejowe życie. W drugiej odsłonie dwukrotnie grali w podwójnym osłabieniu i stracili wówczas dwa gole. W 27. minucie na 2:0 podwyższył Michał Kotlorz, który popisał się potężnym uderzeniem z okolic lewego bulika. Dziewięć minut później trzeciego gola dla tyszan zdobył Filip Komorski. 25-letni środkowy sprytnie zmieścił gumę między parkanami Rafała Radziszewskiego. Sytuacja trójkolorowych była bardzo komfortowa.
Pluszowy gol Domogały
Krakowianie od początku trzeciej tercji ruszyli do ataku, ale oddawane przez nich strzały nie miały odpowieniej jakości, by zaskoczyć dobrze dysponowanego Štefana Žigárdy'ego. Strzelecki impas przełamali dopiero w 48. minucie. Na listę strzelców wpisał się Adam Domagała, a pluszaki zasypały lodową taflę.
Tyszanie szybko odpowiedzieli na to trafienie. Lewym skrzydłem pomknął Filip Komorski, a następnie zagrał wzdłuż bramki do Bartłomieja Jeziorskiego. 18-letni skrzydłowy uderzył bez przyjęcia i było już 4:1.
W końcówce spotkania goście złapali dwie kary (Jakub Witecki i Bartosz Ciura) i Cracovia przez 85 sekund atakowała w pięciu na trzech. Nadzieję w pasiaste serca wlał jeszcze Krystian Dziubiński, ale ostatnie słowo należało do ekipy z piwnego miasta. A konkretnie do Mateusza Bepierszcza, który wykorzystał błąd Patryka Wajdy i posłał gumę w samo okienko. 25-letni skrzydłowy jest prawdziwym katem Cracovii, wszak strzelał jej bramkę w każdym z czterech dotychczasowych meczów.Źródło: Hokej.net 22 grudnia 2016 [2]