2017-12-03 Comarch Cracovia – GKS Tychy 2:3
|
24 kolejka, 3 runda, etap 1, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 3 grudnia 2017, 18:30
(0:2; 0:1; 2:0) |
|
Skład: Radziszewski Zíb Novajovský Sýkora Da Costa Kalus Rompkowski Noworyta Urbanowicz Słaboń Drzewiecki Dąbkowski Dutka Paczkowski Šinágl Domogała Kruczek Wajda Dziubiński Bryniczka Kapica |
|
Skład: Murray Pociecha Ciura Woźnica Galant Witecki Bryk Gościński Rzeszutko Bagiński Górny Kolarz Kolanos Cichy Szczechura Kotlorz Gazda Kalinowski Komorski Kogut |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Mecz dwóch najlepszych zespołów naszej ekstraklasy lepiej rozpoczęli goście, bo już w 5 min Michel Cichy posłał krążek w samo „okienko”. Pod koniec tercji „Pasy” miały trzy znakomite sytuacje, dwa razy z bliska Maciej Urbanowicz trafiał krążkiem w bramkarza Johna Murraya, po strzale Teddy’ego Da Costy „guma” odbiła się od słupka. Potem przez 55 sekund Tychy grały w podwójnej przewadze i zdobyły gola po uderzeniu Kanadyjczyka Kristofera Kolanosa.
Druga tercja to nieustanne ataki gospodarzy, którzy wypracowali wiele dobrych okazji, ale bramkarz Murray bronił dobrze i z wielkim szczęściem, raz po strzale Filipa Drzewieckiego w sukurs przyszedł mu słupek. Goście przy każdej okazji groźnie kontrowali. Na 4 sekundy przed końcem tercji, kiedy „Pasy” miały jednego zawodnika na lodzie więcej, po błędzie obrony krakowskiej urwał się obrońcom Patryk Kogut i strzałem po lodzie pokonał Rafała Radziszewskiego.
W 48 min licznie zgromadzeni kibice doczekali się wreszcie bramki dla Cracovii, efektowną akcję celnym strzałem zakończył Mateusz Rompkowski. Na lodowisko poleciało dziesiątki pluszaków, w ramach akcji charytatywnej Teddy Bear Toss. Pluszaki zostaną przekazane szpitalowi dziecięcemu w Prokocimiu.
„Pasy” natarły z furią i na cztery minuty przed końcem kontaktowego gola zdobył Kruczek. Do ostatnich sekund trwało natarcie gospodarzy, ale goście obronili wygraną.Źródło: Gazeta Krakowska 3 grudnia 2017 [1]
Hokej.net
W pierwszych minutach to Comarch Cracovia miała optyczną przewagę, udokumentowaną strzałami Bartosza Dąbkowskiego i Macieja Urbanowicza. W 5. minucie to jednak tyszanie otworzyli wynik za sprawą Michaela Cichego. Tyski napastnik otrzymał idealne podanie przed bramkę od swego partnera z ataku Alexa Szczechury i celnie przymierzył w okienko. W 19. minucie Krystofer Kolanos po strzale Michała Kotlorza zmienił tor lotu krążka i goście prowadzili już dwoma bramkami.
Krakowianie mieli tego dnia wyjątkowo zwichrowane celowniki i nie potrafili zrobić użytku z liczebnych przewag na lodzie. Ba! Sami stracili trzeciego gola pod koniec II tercji, mając na lodzie o jednego zawodnika więcej. Patryk Kogut urwał się obronie i pewnie pokonał Rafała Radziszewskiego. W 48. minucie Mateusz Rompkowski otrzymał dobre podanie i z bliska odczarował bramkę - świetnie dziś dysponowanego - Johna Murry'a. W tym momencie na lód pofrunęły maskotki w ramach akcji "Teddy Bear Toss" i mecz na kilka minut został wstrzymany. Po wznowieniu gry miejscowi nie zamierzali odpuszczać i na niespełna pięć minut do ostatniej syreny gola z lewego bulika zdobył Maciej Kruczek.
W końcówce Radziszewski zjechał do boksu, a na ławkę kar powędrował Adam Bagiński. Mistrzowie Polski mimo oblężenia bramki nie potrafili jednak doprowadzić do wyrównania. Po ostatniej syrenie doszło do sporej szarpaniny za tyską bramką, bowiem zawodnicy mieli sobie jeszcze coś do wyjaśnienia. Udało się jednak opanować sytuację. Nie zmienia to jednak faktu, że GKS Tychy sięgnął po niezwykle cenne trzy punkty i podwyższył swą przewagę w tabeli nad dzisiejszymi rywalami do dziewięciu "oczek".Źródło: Hokej.net 3 grudnia 2017 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Przy pierwszym golu nikt nie pokrył Michaela Cichego i przeciwnik to wykorzystał. Muszę to jeszcze przeanalizować, ale nie możemy popełniać takich błędów. Mieliśmy jednak swoje sytuacje, były słupki i poprzeczki, ale jak wiadomo na to się nie gra tylko trzeba strzelać gole. Jeszcze trochę spotkań przed nami, gdyż dopiero co zainaugurowaliśmy trzecią rudnę. Cały czas musimy jednak ciężko pracować, trenować i poprawiać błędy, gdyż za niedługo będzie nowy rok, a potem już faza-play-off.
Andrej Husau, trener GKS-u
Jesteśmy bardzo zadowoleni. Jadąc do Krakowa, zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to ciężki mecz. Przeciwnik grał agresywnie i bardzo ambitnie, ale byliśmy na to przygotowani. Graliśmy dobrze w tercji ofensywnej i mogliśmy liczyć na naszego bramkarza. W trzeciej tercji mieliśmy szczęście, ale straciliśmy gole po niepotrzebnych błędach. Przy pierwszym golu niby wracaliśmy do tercji, a tak naprawdę nikt nie wracał. Gdy wpadła druga bramka, to było pewne, ze przy głośno dopigujacych trybunach Cracovia będzie gonić wynik. To był mecz o sześć punktów, dzięki któremu nasza przewaga w tabeli jeszcze wzrośnie. Był to szybki i twardy hokej, szkoda tylko błędów popełnionych przez obie ekipy. Na tym polega jednak ta gra, że jedna druzyna wymusza ich popełnianie na drugiej.
Źródło: Hokej.net [3]