2020-12-11 Comarch Cracovia - GKS Tychy 4:5
|
24 kolejka, 3 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, piątek, 11 grudnia 2020, 18:30
(3:1; 1:2; 0:1; d. 0:0; k. 2:3) |
|
Skład: Kowalówka Gula Šaur Tiala Němec Kapica Musioł Gutwald Ferrara Ježek Nejezchleb Doherty Dudaš Brynkus Widmar Csamangó Gosztyła Kamiński Drzewiecki Bezwiński Franek |
|
Skład: Murray (15' Lewartowski) Kotlorz Pociecha Jeziorski Komorski Gościński Mesikämmen Seed Dupuy Ubowski Marzec Havlík Ciura Witecki Wronka Mroczkowski Kogut Bizacki Gruźla Galant Krzyżek |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Popisowa tercja Comarch Cracovii
Po rozgromieniu Stoczniowca Gdańsk nastroje w Comarch Cracovii znacznie się poprawiły, ale w przypadku walki z wiceliderem tabeli i mistrzem Polski poprzeczka poszła o kilka pieter w górę. Dwa poprzednie starcia krakowianie, mimo że podjęli walkę – przegrali. W Krakowie prowadzili nawet 2:0, by ulec 2:4, z klei na wyjeździe wygrywali 1:0 i 2:1, by ulec 3:4. Jak widać, były to zacięte spotkania. Takie było i to ostatnie.
Fantastycznie zaczął się ten mecz dla gospodarzy. Od początku ruszyli na bramkę tyszan. Po błędzie gości przy wyprowadzaniu krążka, przejął go Bezwiński i wypatrzył Franka, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Murraya. Kowalówka musiał się mieć na baczności, bo GKS też zaatakował.
W 9 min bliski podwyższenia wyniku był Kapica, ale z jego strzałem poradził sobie tyski golkiper. Niebawem sprytnie chciał zaskoczyć bramkarza Jezek, ale ten się obronił. W 13 min mogło być 1:1, ale Witecki fatalnie przestrzelił będąc przed bramką. Ta sytuacja natychmiast się zemściła na gościach – Kapica „od zakrystii” skierował krążek do tyskiej bramki. Po chwili uderzał Franek i Murray obronił.
Gdy krakowianie grali 5 na 4 już po 14 sekundach zdobyli gola. Wtedy trener gości zmienił bramkarza – za Murraya wszedł Lewartowski. Po chwili krakowianie musieli bronić się w osłabieniu, nawet w podwójnym. I już po kilkunastu sekundach stracili gola.
GKS Tychy odzyskuje wiarę i... traci gola
Tyszanie podbudowani wyszli na II tercję, strzałem z daleka popisał się Bizacki i Kowalówka skapitulował. Comarch Cracovia odpowiedziała strzałem w słupek w wykonaniu Nejezchleba. Tysznaie nagle stali się bardzo skuteczni – w 29 min gola zdobył Gościński i mecz zaczął się od nowa. Krakowianie stracili rozmach, jakim imponowali w pierwszych 20 minutach. W 32 min Galant po błędzie obrony stanął oko w oko z bramkarzem i posłał krążek wysoko nad poprzeczką, tyszanie powinni prowadzić. Wreszcie krakowianie się obudzili i precyzyjnym uderzeniem popisał się Csamango. Po chwili kapitalnym rajdem popisał się Nemec, ale nie miał już sił, by oddać precyzyjny strzał.
Emocje coraz większe
Ostatnia odsłona zaczęła się od niewykorzystanej przewagi gospodarzy. Potem Kowalówka zwijała się jak w ukropie. Wreszcie Mroczkowski znalazł na niego sposób i znów był remis. Trwała wymiana ciosów, w 51 min przez całe lodowisko przejechał Dupuy, ale strzelił w Kowalówkę. W końcówce krakowianie mieli wiele szczęścia, bramka Kowalówki była ostrzeliwana. Krakowianie odpowiedzieli, ale nikt nie pokusił się o gola. A więc dogrywka!
W dogrywce krakowianie „złapali” karę i musieli grać 3 na 4. Wyprowadzili kontrę i Tiala trafił w poprzeczkę! Gospodarze obronili się. Groźnie strzelali Nemec i Nejezchleb, bramkarz tyszan spisywał się jednak bez zarzutu. O mało co skapitulowałby Kowalówka, ale krążek po strzale Galanta zatrzymał się na linii bramkowej.
"Pasy" blisko i daleko
Rzuty karne zaczęły się od trafienia Nemca. W czwartej serii trafił Ferrara i goście byli na musiku. Wronka wpakował krążek pod poprzeczkę, a po chwili strzał Franka obronił bramkarz. Dupuy przedłużył nadziej tyszan. Potem wszyscy się mylili, w 8. serii Nejezchleb trafił w słupek. Wreszcie Komorski między parkanami Kowalówki posłał krążek do siatki, a Nejezchleb nie pokonał Lewartowskiego i tyszanie się cieszyli.Źródło: Gazeta Krakowska 11 grudnia 2020 [1]
Hokej.net
Pierwsza tercja rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Cracovii. Już w drugiej minucie Franek sprytnym strzałem z bliska wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. GKS próbował odpowiadać na tę bramkę akcjami indywidualnymi jednak jego grę cechowała duża chaotyczność i niedokładność. „Pasy” natomiast grały swoje. Po dziesięciu minutach w zamieszaniu podbramkowym najprzytomniej odnalazł się Kapica i podwyższył prowadzenie gospodarzy. W piętnastej minucie na ławkę kar powędrował Marzec. Pasy potrzebowały zaledwie dziesięciu sekund by wykorzystać tę przewagę. Šaur precyzyjnym strzałem wykończył podanie Guli i było już trzy do zera. Po tej bramce trener Majkowski zdecydował się na zmianę bramkarza i Murraya zastąpił Lewartowski. Trzy minuty przed końcem tercji po karach Dudáša i Šaura GKS miał okazje grać w podwójnej przewadze. Błyskawicznie rozegrany zamek silnym strzałem zwieńczył Pociecha zdobywając pierwszą bramkę tego wieczoru dla gości.
W drugiej tercji tyszanie wyszli na taflę zupełnie odmienieni. Ich gra była szybka i dokładna, zupełnie inna niż w pierwszej tercji, czego efektem była bramka Bizackiego i złapanie kontaktu z Cracovią. Nie zamierzali jednak na tym poprzestać. Chwilę po tej bramce do wyrównania doprowadził Gościński. Po wyrównaniu stanu meczu gra obydwu drużyn wyraźnie się uspokoiła. Pojedynczymi kontratakami wymieniali się zarówno gospodarze jak i goście. „Pasy” zaatakowały śmielej pod koniec tercji. Trzymając w zamku gości ustawicznie ostrzeliwali oni bramkę Lewartowskiego. Na minutę przed końcem jeden z takich strzałów Widmara zbił w locie Csamangó i ponownie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Trzecia odsłona tego meczu rozpoczęła się spokojnie. Obydwie drużyny atakowały bardzo ostrożnie bojąc się potencjalnych kontrataków. Po kilku minutach jednak do głosu zaczął dochodzić GKS, zdeterminowany by wyrównać stan meczu. Tyszanie nieustannie nękali Kowalówkę co przyniosło im korzyść sześć minut po rozpoczęciu tercji. Golkiper Pasów najpierw świetnie obronił trudny strzał Bizackiego spod niebieskiej, ale przy dobitce Mroczkowskiego był bezradny. Od tej chwili był to prawdziwy mecz walki. Obydwie strony wzajemnie się ostrzeliwały jednak brak było konkretów przez co rezultat remisowy utrzymał się aż do końca trzeciej tercji.
Dogrywka przebiegała spokojnie, obydwie drużyny atakowały bardzo oszczędzając swoje siły. Aż do momentu gdy na ławkę kar powędrował Damian Kapica. Trzymana w zamku drużyna trenera Roháčka nie była w stanie wybić krążka z własnej tercji a świetną okazję zmarnował Mroczkowski, którego strzał z bliskiej odległości obronił bramkarz Pasów. Doskonałą sytuację grając w osłabieniu zmarnowała również Cracovia. W sytuacji 2 na 1 Tiala trafił zaledwie w słupek.
Rzuty karne dobrze rozpoczęła Cracovia. Němec już pierwszy najazd zamienił na bramkę. Tyszanie pudłowali. W czwartej serii Ferrara podwyższył na 2:0 i wydawało się, że tylko cud utrzyma GKS w grze. Nie pomylili się jednak Wronka wraz z Dupuyem i po pięciu seriach był remis. Brakowało dokładności. W dziewiątej serii karnego na gola zamienił Komorski i w decydującym o „być albo nie być” najeździe spudłował Nejezchleb. Dwa punkty pojechały więc na Śląsk.Źródło: Hokej.net 11 grudnia 2020 [wideo.html]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Prowadziliśmy 3:0, ale ostatecznie nie wygraliśmy tego spotkania. Wprawdzie wywalczyliśmy punkt z mistrzem Polski, ale powinniśmy zdobyć coś więcej. Szczególnie, że nawet po utracie trzybramkowego prowadzenia raz jeszcze wyszliśmy na nie. Tym bardziej szkoda, że nie udało nam się dowieźć tego do końca. Było naprawdę blisko.
Źródło: Hokej.net [wideo.html]