2006-03-24 Cracovia - GKS Tychy 5:1
|
5 kolejka, II runda, etap Play-off, Ekstraliga piątek, 24 marca 2006
(1:0; 2:1; 2:0) |
|
Skład: Radziszewski (Kachniarz) Csorich Chabior L.Laszkiewicz Słaboń Horný Dulęba Marcińczak Potočny Pasiut Witowski Kozendra B. Piotrowski M. Piotrowski Voznik Sarnik Galant Gąska Śliwa Cieślak Safarik |
|
Skład: Sobecki (Elżbieciak) Gonera Cychowski Bacul Parzyszek Bagiński Majkowski Śmiełowski Belica Ślusarczyk Justka Kuc Gretka Gawlina Bober Skoś Król Sinka |
Filmy
Opis meczu
Interia.pl
Spotkanie nie było tak zacięte jak cztery poprzednie. Jedynie w drugiej tercji wydawało się, że tyszanie są w stanie wygrać. W kuriozalnych okolicznościach padła bramka na 2:1. Na ławce kar siedziało dwóch hokeistów GKS Tychy (Krzysztof Majkowski, Adrian Parzyszek). Cracovia przez 63 sekundy grała w podwójnej przewadze, lecz zamiast zdobyć, straciła bramkę. Robin Bacul zdecydował się na indywidualny rajd i mając przed sobą tylko Rafała Radziszewskiego został podcięty z tyłu. Sędzia podyktował rzut karny, który wykorzystał Michał Belica. Przez następne kilka minut tyszanie mieli kilka okazji do zdobycia gola, ale świetnie grał w piątek Rafał Radziszewski (czego nie można napisać o obrońcach "Pasów"). Nadzieje na wyrównanie mistrzów Polski poprzedniego sezonu (2004/2005 - GKS Tychy) rozwiał Karel Horny zdobywając w 33. min bramkę na 3:1. Spotkanie oglądał nadkomplet publiczności, który kulturalnie dopingował swoich pupili (na meczu była także obecna kilkusetosobowa grupa fanów GKS Tychy). (...) Na meczu był obecny m.in. ostatni z żyjących hokeistów "Pasów", którzy zdobyli tytuł mistrza Polski w 1949 r. - Maksymilian Więcek. (...) Gdy było jasne, że Comarch Cracovia wygra piątkowe spotkanie kibice zaczęli skandować nazwisko Janusza Filipiaka, prezesa spółki MKS Cracovia. Faktycznie bez niego nie byłoby najprawdopodobniej tego tytułu dla "Pasów". To on ponad dwa lata temu - gdy hokeiści Cracovii grali jeszcze w pierwszej lidze (de facto drugiej) zdecydował się wesprzeć finansowo nie tylko sekcję piłkarską krakowskiego klubu, ale także hokejową. Za jego sprawą doszło do głośnych transferów jak na przykład sprowadzenie do Krakowa Karela Hornego, który bardzo pomógł "Pasom" pokonać w finale play off I ligi KH Sanok i w awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. W ubiegłym sezonie Comarch Cracovia zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski (pokonała TKH Toruń).
Mistrzowie Polski w hokeju na lodzie w 2006 r. (Comarch Cracovia):
bramkarze: Daniel Kachniarz, Rafał Radziszewski, Piotr Szałaśny (w trakcie sezonu przeszedł do Zagłębia ZSME Sosnowiec);
obrońcy: Adrian Chabor, Marian Csorich, Mariusz Dulęba, Daniel Galant, Grzegorz Gąska, Paweł Kozendra, Oktawiusz Marcińczak, Bartłomiej Piotrowski, Patrik Scibran, Pavel Urban (w trakcie sezonu klub zrezygnował z jego usług);
napastnicy: Marian Cieślak, Karel Horny, Leszek Laszkiewicz, Michał Piotrowski, Grzegorz Pasiut, Martin Potoczny, Piotr Sarnik, Damian Słaboń, Richard Szafarik, Krzysztof Śliwa, Rafał Twardy, Stanisław Urban, Martin Voznik, Sebastian Witowski.
Zdobywcy srebrnego medalu MP (GKS Tychy):
bramkarze: Michał Elżbieciak, Arkadiusz Sobecki;
obrońcy - Rafał Cychowski, Sebastian Gonera, Andrzej Gretka, Artur Gwiżdż, Tomas Kramny, Bartosz Król, Jarosław Kuc, Krzysztof Majkowski, Krzysztof Śmiełowski;
napastnicy: Robert Bacul, Adam Bagiński, Michał Belica, Mirosław Bober, Bartłomiej Gawlina, Mariusz Justka, Jędrzej Kasperczyk, Peter Kotlarek, Adrian Parzyszek, Paweł Sinka, Tomasz Skoś, Artur Ślusarczyk, Michał Woźnica.
Rudolf Rohaček (trener Comarch Cracovia):
Spokojnie podeszliśmy do wtorkowej porażki z GKS Tychy i poddaliśmy analizie naszą grę. Po rozmowie z zawodnikami byłem przekonany, że dziś wygramy.
Wojciech Matczak (trener GKS Tychy):
Nie jestem zadowolony ze srebrnego medalu, liczyłem na więcej. W końcu byliśmy mistrzami Polski w poprzednim sezonie, jednak okazało się, że krakowianie mają bardziej wyrównany, silniejszy skład.
(...)
Comarch Cracovia - GKS Tychy 5:1 (1:0, 2:1, 2:0)
Bramki: 1:0 Martin Voznik (19), 2:0 Leszek Laszkiewicz (23), 2:1 Michał Belica (27-karny), 3:1 Karel Horny (33), 4:1 Leszek Laszkiewicz (53), 5:1 Marcin Cieślak (56)
Kary: Cracovia - 8, GKS - 22 minuty w tym 10 minut dla Michała Belicy za niesportowe zachowanie.
Widzów 4500
Stan rywalizacji 4:1
Źródło: Interia.pl 24 marca 2006 [1]
Gazeta Wyborcza
Laserowa prezentacja pod- § czas klubowego hymnu, 5 płonący kapelusz kierownika drużyny na kij ach hokeistów, podrzucani na rękach trener Rudolf Rohaczek i prezes Janusz Filipiak - tak wyglądała wielka feta na lodowej tafli przy ul. Siedleckiego. Tłum kibiców pokazał, że potrafi głośno i kulturalnie dopingować, i nie było szturmu na taflę. - Takiej mobilizacji w naszej ekipie jeszcze nie było. Za wszelką cenę chcieliśmy Wygrać, postawiliśmy tylko na trzy piątki i to była najlepsza droga do celu - komentował w strugach szampana najlepszy hokeista Pasów Leszek Laszkiewicz.
W piątkowej wiktorii spory udział ma też Rafał Radziszewski. Skapitulował tylko raz, po rzucie karnym.
Trener Rudolf Rohaczek ma dobrą metodę na odwrócenie niekorzystnego przebiegu rywalizacji. Dokonuje roszad w poszczególnych formacjach. Tak zrobił po trzech meczach półfinałowych z Wojasem/Podhalem i „Pasy”, przegrywając serię 1:2, wygrały gładko trzy kolejne spotkania. Po wtorkowym 2:3 z GKS-em Rudi przemeblował drugą (Richard Szafarik w miejsce Sebastiana Witowskiego) i trzecią piątkę (za Pawła Kozendrę Daniel Galant).
Początek był wyrównany. Wprawdzie częściej interweniować musiał Arkadiusz Sobecki, bo jego koledzy często odwiedzali boks kar. Jedyny gol w l tercji padł jednak wówczas, gdy siły były wyrównane. Kapitan Cracovii Martin Voznik wygrał wznowienie w tercji rywala, a po chwili dobił krążek do pustej bramki po strzale Daniela Galanta. Paradoksalnie, w II odsłonie dla biało-czerwonych byłoby lepiej, gdyby sędzia przymykał oko na faule rywali. „Pasy” przez 63 s miały grać wpięciu na trzech i zamiast wbić trzeciego gola, który dobiłby rywali, dały sobie strzelić kontaktowego! Z kontratakiem wyrwał się z zamka Robin Bacul, a w sytuacji sam na sam został sfaulowany przez grupę pościgową (Adrian Chabior z Laszkiewiczem). Sędzia słusznie podyktował rzut karny, z którego Michał Belica posłał krążek pod poprzeczkę. Ten gol uskrzydlił gości. Jeszcze gdy trwała kara Adriana Parzyszka, wyrównać mógł Andrzej Gretka, ale „Radzik” nie dal się zaskoczyć. Bramkarz uratował też Cracovię, wygrywając pojedynek z Arturem Ślusarczykiem. Tychy nacierały, krakowianie mieli kłopoty z przedostaniem się pod bramkę Sobeckiego. Wówczas wynik wziął na siebie Kareł Horny. Po slalomie między tyszanami uderzeniem z nadgarstka przywrócił „Pasom” dwu- bramkową przewagę.
Goście w III tercji próbowali jeszcze ratować sytuację, ale szybko zniechęcili ich Radziszewski (bronił wszystko pewnie), Laszkiewicz (piękny strzał z nadgarstka w lewy róg) i wychowanek „Pasów” Marcin Cieślak (strzał do pustej bramki po akcji Michała Piotrowskiego).
Cracovia była najlepsza w sezonie i godnie ukoronowała swe występy.Źródło: Gazeta Wyborcza 25 marca 2006
Dziennik Polski
Stawka wczorajszego meczu była olbrzymia dla obu zespołów. „Pasy” chciały koniecznie postawić kropkę nad i, tyszanie myśleli o drugim zwycięstwie, które przedłużyłoby ich nadzieje na obronę tytułu mistrza Polski. Pierwsze minuty były nerwowe, żaden z zespołów nie chciał popełnić błędu, nie chciał stracić głupiej bramki. Krakowianie nie wykorzystali dwukrotnie gry w przewadze, choć bliscy szczęścia byli Śzafarik i Chabior.
Tyszanie z każdą minutą byli coraz groźniejsi. Akcje przenosiły się błyskawicznie spod jednej bramki pod drugą. Ale kapitalnie bronili obaj bramkarze, Radziszewski wygrał pojedynki sam na sam z Baculem i Boberem, po drugiej stronie Sobecki bronił strzały z najbliższej odległości Pasiuta i Potocznego. W 18 min i 17 sekundzie Galant zdecydował się na potężny strzał z dystansu, Sobecki zdołał tylko sparować krążek w bok, pod bandę, doskoczył do niego Voznik i trafił do siatki. Druga tercja zaczęła się świetnie dla gospodarzy, w 22 min 23 sekundzie wyprowadzili składną akcję, strzelał Słaboń, do odbitego przez Sobeckiego krążka najszybciej dojechał L. Laszkiewicz i było 2-0.
Potem na ławkę kar powędrowali Majkowski i Parzyszek i goście przez 63 sekundy musieli grać w osłabieniu. Wydawało się, że musi paść gol dla Cracovii. Ale gracze krakowscy popełnili błąd, z „zamka” wyrwał się Bacul i jechał sam na bramkarza Radziszewskiego. Obrońcy Cracovii faulowali gracza Tych i sędzia podyktował karnego. Belica nie zmarnował szansy i zrobiło się tylko 2-1 dla „Pasów”! Widownia na moment zamarła, a bramka ta wyzwoliła z zawodników gości dodatkowe siły. Zaatakowali z pasją, ale trafili na wspaniale dysponowanego Radziszewskiego. W 30 min obronił „petardę” Ślusarczyka, w 32 min nie dał się pokonać Belicy z 2 metrów.
W 32 min 51 s wielką klasę pokazał 36-letni Czech Kareł Horny, przeprowadził indywidualną akcję, ograł trzech rywali i strzałem między parkanami pokonał Sobeckiego. „Pasy” odskoczyły znowu na dwie bramki, a widownia dosłownie oszalała ze szczęścia. W 34 min Gretka faulowa! Vozniką, który z urazem żeber zjechał do boksu, zastąpił go na środku ataku Cieślak. Ta kontuzja nie wybiła jednak z uderzenia „Pasów”, które w 38 min były bliskie zdobycia czwartego gola, ale Sarnik z jednego metra nie trafił do bramki.
Trzecia tercja - czy Tychy stać będzie jeszcze na podkręcenie tempa? Jaką taktykę przyjmie Cracovia? Okazało się, że więcej sił zachowali gracze krakowscy. Do nich należała inicjatywa, tyszanie, którzy cały play-off grali tylko na trzy ataki, tracili z każdą minutą siły. Krakowianie wypracowali kilka pozycji, piękna była w 46 min akcja Pasiuta z Potocznym, ten drugi najechał na zagrany błyskawicznie krążek, ale minimalnie chybił. Goście tylko raz zagrozili bramce Radziszewskiego, ale ten w 47 min kapitalnie obronił uderzenie Gawliny z jednego metra.
A potem zaczął się koncert krakowian. W 52 min 17 s w tercję rywali wjechał najlepszy gracz Cracovii w całym sezonie i w play-off Leszek Laszkiewicz, strzał z nadgarstka był precyzyjny i „Pasy” prowadziły 4-1. Zaczęły się chóralne śpiewy na widowni: „Mistrz, mistrz Cracovia”, „Kto mistrzem jest, oczywiście nasz KS”. Skandowano nazwisko Janusza Filipiaka, a rozluźnieni gracze Cracovii w 55 min 3 s przeprowadzili szybką akcję, M. Piotrowski wyłożył krążek Cieślakowi i wychowanek „pasów” (jeden z pięciu w zespole) pokonał po raz piąty Sobeckiego. Końcowa syrena meczu! Na lód wypada cała drużyna Cracovii. Wszyscy jadą do Radziszewskiego podziękować mu za wspaniałą postawę. Był na pewno jednym z bohaterów wczorajszego meczu. Powiewa morze flag Cracovii, nie ustają śpiewy kibiców Cracovii.
Prezes PZHL Zenon Hajduga (grał w latach młodości w Cracovii),wręcza kapitanowi drużyny Martinowi Voznikowi puchar za tytuł mistrzowski. Voznik odbiera też puchary od prezydenta m. Krakowa, od marszałka województwa małopolskiego Janusza Sepioła. Potem gracze Cracovii, trenerzy Rudolf Rohaczek, Mieczysław Nahunko otrzymują złote medale. Zawodnicy Cracovii stają do pamiątkowego zdjęcia z pucharami, potem demonstrują na lodzie węża. Płonie kapelusz kierownika zespołu Włodzimierza Kity.
- 57 lat czekałem na ten medal i doczekałem się - mówi 86-letni Maksymilian Więcek, olimpijczyk, który grał w mistrzowskiej drużynie z 1949 roku.Źródło: Dziennik Polski 25 marca 2006