W pierwszym meczu o Puchar Europy piłkarki ręczne Cracovii pokonały HC Sasja Antwerpia 28:5 (14:1). Wynik mówi sam za siebie, obydwa zespoły dzieliła różnica kliku klas. Już teraz więc wiadomo, że do następnej rundy awansują krakowianki Aby jednak formalności stało się zadość dziewczęta E. Surdyki za kilka dni muszą wy¬ruszyć na wycieczkę do Antwerpii, gdzie 5 października odbędzie się rewanż.
Gwoli ścisłości, trzeba podać kilka szczegółów o zespole belgijskim. Jest to drużyna amatorska, składająca się głównie ze studentek. Trenują dwa, trzy razy w tygodniu. Belgia nie ma zresztą reprezentacji w pitce ręcznej kobiet, bo po prostu poziom tej dyscypliny sportu jest w tym kraju słabiutki. Te fakty pozwolą lepiej zrozumieć, głównie tym, którzy nie byli na meczu, „tajemnicę” tak wysokiego zwycięstwa Cracovii.
Już po kilku minutach spotkania wszystko było jasne. Powstała tylko jedna wątpliwość — czy krakowianki wygrają ten mecz do zera czy pozwolą sobie strzelić gola? Pozwoliły. W 18 min. SM i a zdobyła pierwszą bramkę (było już 9.0 dla krakowianek), a jej zdobywczyni Bergman po pokonaniu Główczak cieszyła się jak dziecko. Sympatyczne dziewczęta z Antwerpii grały na luzie, z uśmiechem na ustach, także po meczu nie traciły dobrego humoru. I to się podobało również kibicom, którzy przez większą część spotkania dopingowali Belgijki.
Bramki dla Cracovii zdobyły: Figas 8, Golik, Tomaszewska 1 Wójcik po 4, Hołda 8, Rząsiecka i Sasnal po 2 oraz Siodłak 1, dla Sasji:
Bergmana, van Hynk, Leriche. van Oselaer i van der Linden po 1. Sędziowali: M. Starkę i W. Żerna (obaj NRD). Widzów 2 tys.