1939-01-06 Dąb Katowice - Cracovia 2:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 00:23, 31 gru 2021 autorstwa Raf (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Dąb Katowice - hokej mężczyzn herb.png


Hokej.png
1 kolejka, 1 runda, etap 2, elimininacje mistrzostwa Polski
Katowice, Miejskie lodowisko, piątek, 6 stycznia 1939, 14:00

Dąb Katowice - Cracovia

2
:
0

(0:0; 0:0; 2:0)

Sędzia: Kuchar
Sawaryn


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png


Skład:
Tarłowski

Kasprzycki
Arlit

Ursoń
Burda
Nowak

Piechota
Fabian
Knyciński

Bramki
Burda
Burda
1:0
2:0
Skład:
Jan Maciejko

Władysław Michalik
dr Kasprzak

Tadeusz Zięba (Fink)
Andrzej Wołkowski
Włodzimierz Kopczyński

Stanisław Stachura
Muszyński

Opis meczu

Podczas meczu
Podczas meczu

Śląski Kurjer Poranny

O mistrzostwo Polski w hokeju

Źródło: Śląski Kurjer Poranny nr 7 z 7 stycznia 1939 [1]

"Sensacyjna porażka osłabionej Cracovii." -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Sensacyjna porażka osłabionej Cracovii.

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Pierwszy mecz o mistrzostwo Polski w hokeju na lodzie, rozegrany w święto Trzech Króli na sztucznym lodzie łyżwiarskim w Katowicach, przyniósł nieoczekiwaną sensację. Ogólnie faworyzowana drużyna, stu procentowy niemal kandydat na mistrza Polski, Cracovia doznała zasłużonej porażki w spotkaniu z Dębem.

Przyznać musi my, że zwycięstwo Dębu było w zupełności zasłużone. W piątek zagrał Dąb najlepszy w swej karjerze mecz. Cała drużyna, owiana niezłomną wolą zwycięstwa, dała z siebie maksimum wysiłku. Tarłowski w bramce był całkiem opanowany i jakkolwiek był mało zatrudniony, to jednak w całym szeregu sytuacyj podbramkowych wykazał przytomność umysłu i bronił pewnie. W obronie Kasprzycki był klasą dla siebie. Nie ograniczył się do rozbijania ataków przeciwnika, lecz urządzał częste wypady, które znamionowały, że gracz ten ma nieprzeciętne walory hokejowe. Jego partner Arlt nadrabiał braki ambicją.
Najlepszą częścią drużyny był pierwszy atak.
Nowak, dotychczas mało produktywny, zademonstrował kilka pięknych zagrań i wykazał doskonałą orjentację. Burda, którego walory są dość dobrze znane, tym razem był najlepszym graczem na torze.
Dzięki grze zespołowej znakomicie rozumiał się z Ursoniem, a współpraca tych dwóch napastników była doskonała. Jedynie w sytuacjach pod¬bramkowych Ursoń tracił orjentację.
Drugi atak Śląska mniej przebywał na lodzie, jednak to, co zademontrowali Piechota i Jarecki zasługuje na uznanie. W przeciwieństwie do Dębu Cracovia wypadła blado, jakkolwiek wystąpiła osłabiona brakiem Kowalskiego i Marchewczyka, co niewątpliwie znacznie osłabiło ofensywę krakowską — to widoczne było, że cała drużyna grała poniżej swej normalnej formy. Szczególnie słabo wypad! najpewniejszy dotychczas punkt Cracovii, Wołkowski, który wszelkie pojedynki w dzisiejszym meczu przegrywał. Najsilniejsze z Cracovii było trio defensywne: Maciejko, Kasprzak i Michalik. Pierwszy, mimo że drugą bramkę ma na swojem sumieniu, wy. wiązał się ze swego zadania znakomicie. Z pary Obrońców tym razem dr. Kasprzak był lepszy od Michalika. Pozostali gracze Cracovii na przeciętnym poziomie.
Mecz był niezwykle interesujący, żywe tempo, bardzo ostra gra, utrzymana przez Dąb do końca meczu. Pierwsza tercja upływa pod znakiem gry nerwowej, co udzieliło się również publiczności, biorącej również żywy udział w grze i dopingującej ustawicznie Ślązaków. W tej fazie gry tempo jest niezwykle ostre i sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie. — Obie drużyny mają niezliczoną ilość sytuacyj podbramkowych, niewykorzystanych jednak skutkiem nieopanowania nerwów. Dwie murowane sytucje dla Cracovii zaprzepaszcza Zięba. Tercja ta wykazała nieznaczną przewagę Dębu, którego ataki dzięki szybkiej jeździe Bur¬dy były bardziej skoordynowane i niebezpieczne. Jeden z jego przebojów omal nie kończy się zdobyciem bramki, jednak zostaje w ostatniej chwili sfaulowany przez dra Kasprzaka, na co sędzia reaguje wykluczeniem obrońcy Cracovii na karne minuty Ten sam los spotyka zawodnika Dębu Knycińskiego za faul na Czarniku. Druga tercja była najbardziej emocjonująca. Dąb uzyskuje przygniatającą przewagę i przez dłuższy okres czasu przesiaduje pod bramką Cracovii. Na przeszkodzie w uwidocznieniu tej przewagi staje przytomność i doskonała gra Maciejki w bramce, który z niezwykłą brawurą broni w beznadziejnych wprosi sytuacjach. Gracze Cracovii, skutkiem braku w tym okresie Wołkowskiego. nie mogą się przedostać przez swoją połowę i ograniczają się wyłącznie do murowania bramki.
Dopiero wejście na lód Wołkowskiego umożliwia drużynie krakowskiej do otrząśnięcia się z przewagi Dębu. Również i ta tercja minęła bezbramkowo.
Trzecia tercja i ostatnia, aczkolwiek była naogół wyrównana, przyniosła wreszcie dla Dębu zasłużone zwycięstwo. Już w pierwszych minutach udaje się Burdzie po przejechaniu Wołkowskiego i Michalika, przy wydatnej współpracy Ursonia, zdobyć pierwszą bramkę dla swych barw. W chwilę potem Burda dalekim strzałem zdobywa drugą bramkę, ustalając wynik dnia.
Wysiłki Cracovii w kierunku poprawienia wyniku nie dają rezultatu.
Końcowe minuty gry znowu należą do Dębu, który stara się podwyższyć wynik w celu zapewnienia sobie przewagi bramek w meczu rewanżowym, który odbędzie się w niedzielę 8 bm. w Krakowie. Publiczności ponad 2 500 osób.
Składy drużyn: Cracovia: Maciejko. Michalik, dr. Kasprzak. Zięba, Wołkowski. Stachura. Kopczyński. Muszyński, Czarnik. — Dąb: Tarłowski. Kasprzycki. Arlt. Nowak. Burda. Ursoń. Knyciński. Jarecki. Piechota.

Sędziowali pp.: Wacek Kuchar i Sawaryn ze Lwowa.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 8 z 8 stycznia 1939


"2:0+1:1 = 3:1 Cracovia nie znajdzie się w finale" -
Przegląd Sportowy

2:0+1:1 = 3:1 Cracovia nie znajdzie się w finale

Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
Mecz ligowy. Obie bramki zdobył Burda. Sędziowie Kuchar i Sawaryn — b. dobrzy.

Widzów ponad 3 tysiące.
Cracovia: Maciejko; dr. Kacprzak. Michalik Ziemba (vel Fink), Wołkowski, Stachura Kopczyński. Muszyński i Czarnik.
„Dąb”: Tarfowski, Kasprzycki. Artt; Nowak. Barda, Ursoń, Knyciński. Jarecki i Piechota.
Mieczysław Burda był bowiem klasą dla siebie. A trzeba jeszcze przy tym wziąć pod uwagę to, że koledzy Burdy, z którymi usiłował ofiarnie współpracować nie byli zbytnio dysponowani. Zwłaszcza Ursoń, który przypomina prawoskrzydłowego, strzelającego lewa nogą. W dodatku b. gracz Pogoni traci w dodatku głowę w sytuacjach podbramkowych.
Jego wspaniałego sukcesu nie umniejsza w niczym fakt, te drużyna mistrza Polski wystąpiła osłabiona brakiem Kowalskiego (śmierć matki) i Morchewczyka (grypa).
Pozostali napastnicy Dębu spisali się nieźle: grali ofiarnie i ambitnie, byli przeciwnikiem nieustępliwym. Obrona, choć nic miała pola do popisu wypadła b. przeciętnie. Ustępowała w każdym bądź razie o dobra klasę bekom krakowian. Tamci grali ciałem, imponowali rozumnym ustawianiem się, nie mówiąc już o rutynie... Tarłowski w bramce katowickiej zdradzał wyjątkową nerwowość.
Maciejko w bramce Cracovii zasłużył na miano najlepszego bramkarza. O zdekompletowanych napadach trudno powiedzieć co wiążącego. Były dziwnie nie skrystalizowane i anemiczne.. i jeśli powiemy jeszcze, że Wołkowski grał nieszczególnie, Ze prawie przez całą drugą tercję ostrzył sobie łyżwy, a już w pierwszej tercji „miewał nieporozumienia z reszta zespołu, dojdziemy łatwo do przekonania, iż zespół gości wystąpił z odpowiednią dozą nerwowości i nieopanowania.... Ogólcie Dąb wykazał większą bojowość i większe zgranie w liniach ataku, natomiast Cracovia rozegrała cały mecz oparta tylko o defensywę.
Mecz wara nie należał do intensywnych ze względu na charakter mistrzowski, Skoncentrowanie uwagi na uniemożliwieniu przeciwnikowi zdobycia bramki, paraliżowało efektowne ftkcje ofensywne.
W pierwszej tercji — gra wyrównana. Ka¬przak i Knyciński wędrują za faule, po 1 min. za bandę.
W drugiej uwidocznia się silna przewaga gospodarzy. Maciejko Jest bohaterem. Kasprzak. Czarnik i Piechota zostają po 1 min. wyrzuceni z lodu. Początek ostatniej tercji— Dąb przeważa nadal, puchnie jednak w oczach. W tyra zdarza się rzecz nieoczekiwana: fenomenalny Burda wykorzystuje drobny błąd obrony i sprytnie kikuje krążek w bramce. Od razu po nowym rozpoczęciu gry, Burda przechodzi sam, strzał z 20 m (!) i goal.

Z kolei gra się wyrównuje, goście zaczyna¬ją nawet przeważać, rezultat pozostaje jednak niezmieniony, (hz)
Źródło: Przegląd Sportowy 9 stycznia 1939