1938-06-25 Cracovia - KPW Poznań 3:9
mistrzostwa Polski
|
Mistrzostwa Polski piłka ręczna mężczyzn Kraków, Stadion Cracovii, sobota, 25 czerwca 1938
(2:6)
|
|
|
|
|
Relacje z zawodów
Sportowiec Krakowski
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Doskonała forma juką wykazały drużyny mistrzów Polaki KPW oraz Cracovii w pierwszym dnia rozgrywek, sprawiła, że z wielkim zainteresowaniem oczekiwano spotkania między temi zespołami. Zdawano sobie sprawę, że mecz ten zadecyduje w znacznej mierze o zdobyciu tytułu mistrza, oczekiwano wiec walki niezwykle zaciętej.
Tymczasem stało się trochę inaczej. Poznaniacy bowiem, pokazawszy grę, stojącą na najwyższym poziomie polskiego szozypiórniaka wysoko pokonali Cracovlę 9:3 (6:2), nie dając jej ani przez chwile szans na uzyskanie zwycięstwa.
Drużyna gości zaprezentowała się w tem spotkaniu z jak najlepszej strony. Nie tylko nie miała ona słabych punktów, nie tylko była zespołom wyrównanym, lecz miała też kilka naprawdę pierwszorzędnych jednostek.
Na czoło zespołu wybił się niezrównany kierownik ataku Grzechowiak, strzelec pierwszych pięciu bramek i postrach formacji obronnych białoczerwonych, mimo swej niepokaźnej postaci a to dzięki niebywałej technice i niezwykle celnemu strzałowi. Obok niego doskonale spisywali się Hofman i Patrzykont w napadzie. Łój w pomocy oraz bramkarz Tomiak. Całą drużynę cechowała doskonała taktyka i wielkie zrozumienie do gry kombinowanej.
Na tle doskonałej gry gości białoczerwoni wypadli niezwykle blado.
Wystąpiwszy do gry bez Resicha, Lubowieckiego I i utraciwszy w krótkim czasie aż pięć bramek, stracili zupełnie wiarę we własne siły i niezdolni byli ani przez moment zagrozić zwycięzcom. Bardzo słabo wobec zbyt celnych strzałów przeciwnika, czuł się bramkarz Madejski mimo, że miał przed sobą obrońców, którzy niezwykle dzielnie przeciwstawiali się atakom Poznańczyków. Oni też (Lubowiecki II, Pluciński) byli jedyną pełnowartościową linią Cracovii. Jeśli nie można byłoby również zarzucić zbyt wiele pomocy (Dutkiewicz, Radwański, Wilk), to już trzeba stanowczo stwierdzić, że zawiódł zupełnie atak, który nie umiał znaleźć skutecznego środka na twardą i doskonale taktycznie grającą obronę kolejarzy (Hauser, Kasprzak), mającą wielką pomoc w środkowym pomocniku Łoju. Poza kilkoma pechowemi poprzeczkami w pierwszej połowie strzały napastników gospodarzy, były raczej mało groźne dla niezwykle zwinnego bramkarza gości.
Z powodu zbyt silnej przewagi KPW, sam przebieg spotkania nie był ciekawy. Pierwszą bramkę zdobyła Cracovia przez Ogrodzińskiego, na co Grzechowiak odpowiada aż pięcioma wspaniale strzelonymi punktami. Napastnicy Cracovii nie mogą zdobyć się na skuteczny strzał i zdobywają dopiero punkt przez Filipkiewicza z rzutu karnego, który znajduje prędko rewanż w bramce zdobytej przez Firlika.