1999-08-18 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 1:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 18:04, 7 lis 2005 autorstwa Armata (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

3 kolejka 18 VIII 99
Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 1-1 (0-1)
Bramki: Krzywda (80) - Baster (11)
Widzów: 2 000
Sędziował: Piotr Mazur z Dębicy
Sandecja: Bodziony - Krawczyk, Wójcik, Mikołajczyk - Ulucki (88 Łojek), Tomczak, Janisz, Dorula, Gródek (46 Ziobrowski) - Krupa, Krzywda.
Cracovia: Paluch - Siemieniec, Ziółkowski, Walankiewicz, Kowalik - Księżyc, Janik, Baster, Powrożnik - Hrapkowicz (72 Fudali), Zięba.

Opis DP:
Przed spotkaniem obchodzący właśnie 40. rocznicę urodzin Leszek Walankiewicz otrzymał od kapitana gospodarzy Jacka Tomczaka piękny bukiet kwiatów. Jubilat jeszcze piękniejszy prezent sprawił sobie sam. Już w 11 min ograł po prawej stronie obrońców Sandecji, wyłożył piłkę Basterowi, który nie miał najmniejszych problemów z ulokowaniem jej w bramce rozpaczliwie interweniującego Bodzionego. Od tego momentu zaznaczyła się wyraźna przewaga grających szybko, z polotem gości. W 20 min futbolówkę uderzoną z 18 metrów z wolnego przez Janika odbił Bodziony, ale idący z głową na dobitkę Księżyc minimalnie chybił. Dziesięć minut później, po dośrodkowaniu Powroźnika pomylił się Hrapkowicz. Będący w tej fazie meczu zaledwie tłem dla rywali sądeczanie zrewanżowali się niecelnym strzałem Doruli po sprytnie wykonanym rzucie wolnym.
Nie wiem, jakich argumentów użył w szatni trener miejscowych Bogusław Szczecina, w każdym razie po przerwie liczni kibice (z Krakowa przyjechało ok. 500 osób) oglądali jakby odmienioną drużynę Sandecji. Wprawdzie jeszcze w 47 min wynik podwyższyć mógł Hrapkowicz (w zamieszaniu podbramkowym strzelił w boczną siatkę), ale później wyraźnie do głosu doszli gospodarze. W 50 min po rogu wykonanym przez Dorulę Krzywda trafił piłką w poprzeczkę. Za chwilę znajdujący się w dogodnej sytuacji Dorula huknął z dziesięciu metrów jak z armaty, tyle tylko, że piętro nad poprzeczką. W 65 min wyczyn sprzed kwadransa Krzywdy powtórzył Janisz, z tą różnicą, że futbolówkę po jego uderzeniu na linii bramkowej instynktownie złapał Paluch.
Losy meczu rozstrzygnęły się w 80 min. W środku pola piłkę wywalczył Dorula i natychmiastowym podaniem w uliczkę uruchomił Krzywdę. Obrońcy gości zagapili się i napastnik Sandecji będąc w sytuacji sam na sam z Paluchem, spokojnie strzelił obok niego do siatki. Dopiero teraz grający dotąd na czas goście rzucili się z determinacją do ataku, ale obrońcy gospodarzy mądrze się bronili, choć jeszcze w ostatniej minucie piłkę po strzale z ostrego kąta Powroźnika z trudem złapał Bodziony. W sumie nie krzywdzący żadnej ze stron remis po dobrym, emocjonującym, do końca trzymającym w napięciu meczu.
Bogusław Szczecina, trener Sandecji: - W przerwie meczu odbyłem męską rozmowę z zawodnikami. Powiedziałem im, że Cracovia nie jest taka straszna i że można ją pokonać. Widocznie to pomogło, jako że w drugiej połowie chłopcy zagrali bez respektu dla rywala. Jestem zadowolony z remisu, choć przy większym szczęściu mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. Ale w naszej sytuacji kadrowej cieszy każdy zdobyty punkt.
Ireneusz Adamus, trener Cracovii: - W pierwszej połowie zagraliśmy znakomicie, nie pozwalając gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł. Po przerwie moi zawodnicy dali sobie narzucić chaotyczny styl gry przeciwnika. Uważam, że byliśmy drużyną lepszą, jednak nie można wygrywać, strzelając tylko jedną bramkę.