1984-05-05 Cracovia - Motor Lublin 0:0
23 kolejka 5-6 V 84
Cracovia - Motor Lublin 0-0
Widzów ok. 6 000
Cracovia: Wojciechowski, Surowiec, Konieczny, Dybczak, Kuć, Hnatio, Bzukała, Graba, Tyrka, Janikowski (70 min. Kasperek), Kubisztal
Motor: Kalinowski, Fiutek, Boguszewski, Pełkowski, Grzanka, Witkowski, Kakietek, Iwanicki, Slipiko, Pop (90 min. Góra), Kudyba
Opis meczu Tempo:
- Było to żenująco słabe widowisko â ocenił surowo, ale dość trafnie spotkanie âPasiakówâ z Motorem trener gości Lesław Ämikiewicz, dodając przy tym, że wręcz nie poznawał swoich podopiecznych na boisku.
I rzeczywiście, momentami odnosiło się wrażenie, że obie drużyny preferują grę na czas i... utrzymanie wyniku bezbramkowego. Taktyka ta mogła być jeszcze w miarę zrozumiała w przypadku lublinian, ale nie w odniesieniu do mającej nóż na gardle Cracovii.
Na postawie krakowian zaważyła zbytnia nerwowość, która sprawiła, że zaprzepaścili oni znakomitą szansę na powiększenie skromnego dorobku ligowego o oba punkty. Goście skoncentrowali bowiem uwagę głównie na obronie własnej bramki i w całym meczu stworzyli jedną zaledwie naprawdę groźną sytuację. Doszło do niej w 75 min spotkania, gdy idący przebojem najaktywniejszy z lublinian Grzanka został niezbyt przepisowo zatrzymany na polu karnym przez Koniecznego. Krakowianie mieli znacznie więcej okazji strzeleckich, szczególnie w końcowym kwadransie gry, kiedy to dosłownie oblegali bramkę Motoru. Najsilniejszą ich bronią była druga linia w której wybijali się Tyrka i Graba. Pierwszy z nich mógł na dobrą sprawę sam rozstrzygnąć losy pojedynku na korzyść gospodarzy gdyby miał więcej szczęścia i gdyby w bramce gości nie stał Kalinowski. Rutynowany bramkarz lubelski obronił jednak pewnie strzały gracza Cracovii w 67 i 84 min. Nie dał się także wcześniej zaskoczyć Kubisztalowi w 1 min, gdy ten znalazł się w odległości paru metrów od bramki, ani w groźnej sytuacji w 49 min. Kiedy wyłapał piłkę po strzale krakowskiego napastnika.
Bliski zdobycia bramki był Janikowski, który w 33 min. Otrzyma nieoczekiwanie âprezentâ od obrońców gości i strzelił ponad interweniującym Kalinowskim, ale piłka tuż koło słupka wyszła na aut. Dodać trzeba, że zarówno Janikowski, jak i Kubisztal byli pieczołowicie pilnowani przez lubelskich defensorów i nie mieli zbyt dużo swobody.
Równie słabą jak piłkarze obu drużyn formę wykazał główny arbiter, który raz był przesadnie drobiazgowy, innym razem natomiast nie dostrzegał ewidentnych przewinień. Czasem też bez powodu przerywał grę, w której więcej było autów i rzutów rożnych oraz tzw. przepychanki, niż składnych, pomysłowych akcji.