1947-02-02 Cracovia - Wisła Kraków 4:3
|
Finał runda, etap Mecz dodatkowy, Mistrzostwo Polski Kraków, niedziela, 2 lutego 1947
(0:0; 3:0; 1:3) |
|
Skład: Jan Maciejko Mieczysław Kasprzycki Feliks Pochwalski Czesław Marchewczyk Andrzej Wołkowski Czesław Skoraczyński Maksymilian Więcek Włodzimierz Kopczyński Mieczysław Ostrowski Adam Gozdek |
|
Skład: Bratek Sokołowski Bałaj Jasiński Palus Kolasa Ciskowski Korzeniowski Poter Kowalski |
OPIS SPOTKANIA
Echo Krakowa
Zwycięstwem tym zdobyła Cracovia poraź drugi po wojnie, zaszczytny tytuł mistrza Polski, zdobywając go zasłużenie bez najmniejszych zastrzeżeń, wykazując, że umie ona po¬konać wszelkie trudności, jakie przed nią się piętrzyły, oraz że potrafiła usunąć wszelkie kłody rzucane jej pod nogi tak przed, jak i w czasie mistrzostw aż do ostatniego mementu.
MIMO PRZESZKÓD I TRUDNOŚCI
Trudności Cracovia miała wiele. Pierwsza, to pokonanie swej słabej formy wykazanej w pierwszych meczach z KTH i ustabilizowanie składu osobowego w drużynie. Wspólna jednak praca wszystkich zawodników nad oszlifowaniem swej formy, opieka klubu przez wysłanie drużyny do Krynicy, wytrwałe treningu i sparringi pod okiem rutyniarzy Kasprzyckiego i Marchewczyka, oraz Ogromna wola zwycięstwa i ambicja całej drużyny a zwłaszcza starszych zawodników, — doprowadziła drużynę do zdobycia tytułu mistrzowskiego.
BRAK NAJLEPSZYCH GRACZY
Innego rodzaju trudnością był ubytek dwu najlepszych zawodników, a to: Ursonia i Rocha-Kowaiskiego. — Pierwszy wyjechał do Szwajcarii i nadzieje na jego powrót są znikome, albowiem zawarł on tam związek małżeńska. Gdyby Cracovia miała Ursonia w ataku, — nie ma drużyną w Polsce, która marzyć by mogła o dorównaniu Cracovii, Drugi, Roch- Kowalski „znany" został za tak niebezpiecznie chorego, (bez badania le-karskiego, przyp. aut.), że zakazano mu grać w hokeja, a nawet zmuszono kierownictwo Cracovii: do usunięcia go z lodowiska tuż przed rozpoczęciem meczu. Toteż prawie ze łzami w oczach, karny ten zawodnik i najlepszy sportowiec w Polsce, zdał ubiór hokeisty i zajął się kierowa¬niem swej drużyny. Wyrażamy mu z tego miejsca najwyższe uznanie!
Jeśli mimo takich trudności i przeciwieństw, hokeiści Cracovii potrafili zdobyć ten zaszczytny tytuł, jakim jest mistrzostwo Polski, musimy stwierdzić, że Klub Cracovia oparty jest na najzdrowszych podstawach i potrafi wszystkim przeciwnościom stawić czoła.
O SAMYM MECZU
Ale powróćmy do samego meczu. Już na kilka godzin przed rozpoczęciem, tłumy widzów zaczęły ściągać na lodowisko Cracovii i zajmowały najlepsze miejsca, aby być świadkami najładniejszego i najlepszego meczu hokejowego, Jaki dotychczas rozegrano w Polsce w roku bieżącym. Tuż przed godziną 12-tą, na lodowisko wyjechała Wisła w swym pełnym składzie, a za parę minut Cracovia z Rochem-Kowalskim . Targi i pertraktacje, czy Kowalski może grać, czy mu wolno, groźby walkoweru w razie jego udziału w grze, — trwały kilka minut i w rezultacie... Roch- Kowalski powędrował do szatni.
Przed sędziami ob. ob. Michałkiem i Trytką (z Katowic) drużyny ustawiły się w następujących składach:
Cracovia: Maciejko, Kasprzycki, Godek, Marchewczyk, Wołkowski, Więcek i w drugim ataku, Pochwalski, Bereza, Kopczyński, rez. Ostrowski j Popiel.
Wisła: Bratek, Sokołowski, Bałaj, Kolasa, Palus, Jasiński, drugi atak Peter, Korzeniowski, Cisowski.
Pierwsza tercja mimo obustronnych ataków, była właściwie wzajemnym badaniem się, a od czasu do czasu ataki tej czy innej drużyny przeprowadzały wypady, oddając tu i ówdzie niebezpieczne strzały, bronione zresztą doskonale przez obu bram¬karzy. Obie drużyny grają jednak bardzo ostrożnie i nie dopuszczają do tworzenia niejasnych i niebezpiecznych sytuacji podbramkowych. I tak upływa pierwsza tercja — bezbramkowo.
20 MINUT CRACOVII
W drugiej tercji, sensacja Wołkowski już w 3-ciej minucie strzela z pięknego przeboju po objechaniu niemal wszystkich przeciwników 1:0. W dalszym ciągu gra jest ostrożna, jednak tu i ówdzie następuje estry strzał, gdzie bramkarze a zwłaszcza strzał, gdzie bramkarze a zwłaszcza Maciejko doskonale bronią. I tak broni on bliski strzał Palusa a przebój Marchewczyka broni Bratek i znów zamieszanie pod bramką Cracovii, lecz Maciejko jest na stanowisku. Więcek otrzymawszy krążek, objeżdża obrony i... gubi krążek, za chwilę ładny atak Wołkowskiego z Marchewczykiem broni bardzo ładnie Bratek.
Ale i drugie ataki nie próżnują, Cisowski robi najwięcej zamieszania w szeregach Cracovii i jego też najwięcej muszą obrońcy pilnować. Jego przebój stwarza niebezpieczną sytuację pod bramką Cracovii i Kasprzycki z trudem wytrąca mu krążek z kija, zawiniając rzut wolny. Po zmianie. — pierwsze ataki grają teraz skutecznie a tyczy się to przede wszystkim Cracovii Kasprzycki odbiera krążek Palusowi, jedzie spokojnie a nawet wolno, aż do obrońców, gdzie rozglądnąwszy się, spokojne podaje Wołkowskiemu, który mija Sokołowskiego i strzela 2:0.
Kontrataki Wisły stwarzają zapeszanie pod bramką Cracovii, lecz Maciejko jest nie do pokonania, odbija on wszystko co idzie w kierunku bramki i zdawało się, że tercja zakończy się tymi 2-ma bramkami, gdy wtem tuż przed końcem tercji Wołkowski wspaniale przechodzi przez obronę Wisły i strzela, — wprawdzie Bratek dostają krążek na piersi, lecz stojąc źle ustawiony, pozwala opaść na lód krążkowi, który wtacza się do siatki. Cracovia prowadzi 3:0.
I w trzeciej tercji Cracovia zastosowała mądrą taktykę ostrożności. — Wprawdzie już w pierwszej minucie Wołkowski podwyższa pięknym dalekim strzałem na 4:0, po którym zdawało się, że Cracovia wygra bardzo wysoko, — lecz mimo to Cracovia nie spoczywając na laurach, gra ostrożnie, tym bardziej, że za bandę wędruje niespodzianie Więcek za bodiczek przy bandzie. Wołkowski za „sztywny kij", Godek i znowu Więcek. Cracovia gra przez kilka minut z ‘trzema graczami na lodzie, toteż Maciejko ma pełne ręce roboty.
7 MINUT WISŁY
Po zmianie pól Palus z zamieszania podbramkowego zdobywa pierwszą bramkę dla Wisły i teraz następuje chwilowa przewaga Wisły, w której zdobywa ona znowu przez Palusa drugą bramkę, przy czym nie bez winy był tu Marchewczyk.
I zdawało się, że wynik ten utrzyma się do końca, gdyż Cracovia znowu owładnęła lodowiskiem, gdy niespodziewanie Palus nieobstawiony otrzymuje krążek i poprawia wynik na 4:3.
OCENA ZAWODÓW I ZAWODNIKÓW
Zawody same,, stały na bardzo dobrym poziomie i wykazały, że obie krakowskie drużyny są bezsprzecznie najlepszymi zespołami w Polsce. Cracovia rozstrzygnęła te zawody na swoją korzyść na skutek mądrzejszej taktyki i ostrożniejszej gry. Wiedziała, że walczy o wielką stawkę i lekceważyć gry a tym bardziej przeciwnika, nie wolno. Zasługa w tym niemała doskonałej gry mądrego i wytrawnego obrońcy — obecnie najlepszego w Polsce — Kasprzyckiego, który był współautorem 2-giej bram¬ki, oraz doskonałego kierownika drużyny, jakim okazał się nie grający Roch-Kowalski.
Wisła chciała — naszym zdaniem — rozstrzygnąć zawody w trzeciej tercji, kiedy to poszła, całym gazem i strzeliła nawet trzy bramki. Lecz to było nieco za późno i z takim przeciwnikiem jak Cracovia było złym pociągnięciem.
Jeśli chodzi o ocenę zawodników, to mimo iż tak Wołkowski jak i Palus zasługują na najlepszą ale równorzędną lokatę, to stwierdzić musi- my, że Wołkowski był na tym meczu najlepszym zawodnikiem na lodzie. Odzyskaj on już przedwojenną błyskotliwą formę ,i świetny dribling. Dodać do tego należy, że nabrał rutyny i spokoju starego wygi, która pozwoliła mu strzelić wspaniałą drugą bramkę, właśnie przez ten spokój i opanowanie nerwów. Obok Wołkowskiego postawić należy doskonałego Kasprzyckiego, który mimo że nie strzelił and jednej bramki, ale jest „ojcem zwycięstwa" Cracovii. Oby tacy obrońcy rodzili się nam w Polsce na kamieniu. Trzecie miejsce należy się Marchewczykowi, który był niezwykle pracowitym i niebezpiecznym strzelcem, grał wszędzie i bardzo ambitnie. Więcek dobry, ale nieopanowany, Godek spełnił należycie swoje zadanie. W drugim ataku dobry Pochwalski i Kopczyński. Maciejko był wprost doskonały i zapracował sobie na wysoką lokatę a przy puszczonych bramkach miał wielu pomocników.
W Wiśle najlepszym był bezsprzecznie Palus. Jest to przy Wołkowskim nasz najlepszy napastnik w Polsce. Niestety nie znalazł on takiej współpracy u swoich kolegów, jakżeby należało oczekiwać.
Tak bowiem Kolasa jak i inż. Jasiński, nie byli w najlepszej swej formie. Starali się grać i robili wszystko — ale jakoś nie było to najlepsze, na co ich stać. Zwłaszcza strzałowe zawiedli obaj. (Nerwy?). Obroń¬cy obaj — można śmiało powiedzieć — zawiedli. Sokołowski ma nie wyleczoną nogę i wskutek tego pozwalał się objeżdżać a Bałaj nie błysnął formą. Naszym zdaniem lepszym byłby na tej pozycji Peter, który w ataku nie był najgorszym. Bratek zawinił jedną bramkę, a kto wie czy Maciejko nie obroniłby i tych dalszych. Nie jest to tylko nasze zdanie ale i zawodników Wisły. Najlepszym w drugim ataku był .Cisowski, który „mieszał" wszędzie, gdzie się dało i był bardzo groźnym. Korzeniowski mało widoczny a Peter mało wykorzystany.
Mistrz Polski, Cracovia, zawody te wygrała zasłużenie. W sumie była lepszym zespołem i mamy nadzieję, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 10, 2 luty 1947 [1]