2021-03-16 Comarch Cracovia - GKS Tychy 3:1
|
4 kolejka, 2 runda, etap II, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków ul. Siedleckiego 7, wtorek, 16 marca 2021, 19:00
(0:1; 1:0; 2:0) |
|
Skład: Pieriewozczikow Dudaš Ignatowicz Sołowjow Welsh Kapica Kostromitin Kamiński Nejezchleb Němec Franek Gutwald Doherty Murphy Goodwin Oksanen Gula Šaur Brynkus Ježek Csamangó |
|
Skład: Raszka Ciura Biro Gościński Komorski Jeziorski Seed Martin A. Szczechura Cichy Mroczkowski Pociecha Kotlorz Dupuy P. Szczechura Wronka Mesikämmen Novajovský Witecki Galant Marzec |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Zmiany w Comarch Cracovii
Na czwarty mecz półfinałowej rywalizacji fazy play-off trener Rudolf Rohaczek zmienił drugą piątkę – ostali się z niej tylko Kostromitin i Nemec, a Saukko i Tialę zastąpili Kamiński i Nejezchleb, natomiast Oksanen przeszedł do trzeciej formacji w miejsce Ferrary. U gości zagrał już Dupuy, ukarany poprzednio karą meczu.
Dupuy wrócił i strzelił
Hokeiści Comarch Cracovii ruszyli na rywala niczym dzikie zwierzęta na swą ofiarę, uderzał m.in. Doherty, ale Raszka, stojący w bramce GKS-u od razu wszedł w swój rytm. Najlepszą okazję na objęcie prowadzenia stworzyli sobie jednak tyszanie – Mroczkowski z bliska nie trafił jednak w bramkę. Po chwili jednak Dupuy trafił w „okienko”. Krakowianie nie zniechęcili się takim przebiegiem gry, chcieli jak najszybciej odrobić straty. Strzelał m.in. Oksanen, ale Raszka był dobrze ustawiony, natomiast Guli zabrakło precyzji przy strzale – krążek tylko musnął boczną siatkę. W 16 min z kolei Raszka obronił strzał Welsha. W 18 min z kolei po indywidualnej akcji uderzał Sołowjow – w bramkarza rywali.
Wyrównanie krakowian
W pierwszej tercji mecz był czysty, na początku drugiej pierwsze przewinienie popełnili tyszanie. Welsh miał znakomitą sytuację, ale bramkarz znów obronił uderzenie. Gospodarze podkręcili tempo, ale znakomicie spisywał się golkiper. Kolejna przewaga liczebna „Pasów” zaowocowała strzałami Doherty’ego, Oksanena, Sołowjowa, ale nadal góra był tyski bramkarz. Czas uciekał, a krakowianie wciąż nie mogli znaleźć na niego sposobu. Tymczasem Cichy o mało co nie podwyższył prowadzenia gości. W 39 min Csamango bardzo się pomylił, nie trafiając do pustej bramki. Gdy „Pasy” grały 5 na 4 potężnie uderzył Ignatowicz i Raszka był bezradny!
"Pasy" stawiają kropkę nad "i"
Trzecią tercję lepiej zaczął GKS od uderzenia Martina i próbie dobitki A. Szczechury. W 47 min na bramkę gości popędził Kapica, oddal strzał, ale w bramkarza, następnie Nejezchleb uderzył z nadgarstka – minimalnie obok słupka. Wreszcie w zamieszaniu podbramkowym Csamango wcisnął krążek do siatki. Goście szybo strzelili bramkę za sprawą Mroczkowskiego, ale nie została ona uznana przez sędziów. Potem „Pasy” grały 3 na 5 przez 86 sekund. Kapica wyrwał się z oblężenia, był w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale Raszka obronił. Potem gospodarze obronili się. Grali 4 na 5, a potem 4 na 6, bo GKS wycofał bramkarza. Następnie krakowianie mieli o jednego gracza mniej, ale wtedy strzałem do pustej bramki przez całe lodowisko popisał się Gula.Źródło: Gazeta Krakowska 16 marca 2021 [1]
Hokej.net
We wtorkowy wieczór mieliśmy prawdziwą kanonadę strzałów przy ulicy Siedleckiego 7 gdyż oba zespoły aż 102 razy zatrudniały obu bramkarzy.
Pierwszego gola zdobyli tyszanie gdy Jean Dupuy wracający po jedno meczowym zawieszeniu wykończył strzałem pod poprzeczkę akcję Patryka Wronki.
Gospodarze wyrównali w 39 minucie, tuż przed zakończeniem drugiej odsłony. Maksim Ignatowicz huknął spod niebieskiej nie do obrony.
Nie zabrakło kontrowersji gdy sędziowie po konsultacji nie uznali w 52 minucie bramki po strzale Christiana Mroczkowskiego. Tyszanie długo protestowali z boksu, jednak sędziowie nie zmienili swojej decyzji, twierdząc że chwilę przed golem Damian Kapica wybił krążek przy sygnalizowanej karze dla Comarch Cracovii. Materiał wideo potwierdza, że decyzja sędziów była słuszna, jednak gwizdek powinien zabrzmieć tuż po wybiciu "gumy" przez zawodnika gospodarzy.
- Gra toczyła się dalej, bramkę najpierw uznali a dopiero po konsultacji stwierdzili, że kilka sekund wcześniej było przejęcie krążka. Po przeanalizowaniu wideo po meczu ewidentnie widać, że nie było sytuacji, w której rywal przejął kontrolę nad krążkiem - grzmiał po meczu trener tyszan, Krzysztof Majkowski.
Po wznowieniu gry tyszanie przez półtorej minuty grali w podwójnym osłabieniu, lecz nie potrafili tego wykorzystać a jeszcze nadziali się na kontrę w której o mało bramki nie zdobył Damian Kapica.
Do końca spotkania gospodarze umiejętnie się bronili a kropkę nad "i" strzałem do pustej bramki postawił Jiří Gula.
- Jeśli ktoś uważał, że łatwo się poddamy i dzisiaj będzie 3-1, to pokazaliśmy kawał bardzo dobrej roboty. Nawet gdy przegrywaliśmy, to graliśmy to co sobie wcześniej zaplanowaliśmy. Było ciężko, ale byliśmy szybszym i bardziej kombinacyjnym zespołem - dodał trener Comarch Cracovii, Rudolf Roháček.Źródło: Hokej.net 16 marca 2021 [wideo.html]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Jeśli ktoś uważał, że się poddamy i będzie 3:1, to zobaczył że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Choć przegrywaliśmy, to nie „siedliśmy psychicznie”, cały czas realizowaliśmy założenia taktyczne. Było ciężko, jednak doprowadziliśmy do wyrównania i ostatecznie zwyciężyliśmy.
W trzeciej odsłonie byliśmy zespołem grającym szybciej i w sposób bardziej kombinacyjny. Strzeliliśmy bramkę, potem było trochę zamieszania przy golu na 2:2. Wybroniliśmy osłabienia najpierw 5 na 4, potem 5 na 3. Szacunek dla chłopaków.
W rywalizacji jest 2:2. Wydaje mi się, że gdy nie ma kibiców, to gramy raczej na neutralnym terenie, więc teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Obie drużyny są bardzo wyrównane. Choć tyszanie po części zasadniczej mieli o 30 punktów więcej, to teraz nie ma jakiejkolwiek różnicy. Pokazaliśmy, że potrafimy grać dobry hokej.
Źródło: Hokej.net [2]
Krzysztof Majkowski, trener GKS-u
Oglądaliśmy już tę sytuację na wideo i ciężko mi skomentować tłumaczenie sędziów, że doszło tam do przejęcia krążka. Takiej sytuacji tam nie było, a gra toczyła się dalej, bramka jest uznana, a nagle oni po konsultacji twierdzą, że bramka jest anulowana. Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem. Mam nadzieje, że ostatni.
Było dotknięcie, ale nie przejęcie krążka. Nie było żadnej kontroli nad krążkiem. Druga sprawa, to my po tym dotknięciu graliśmy kilka dobrych sekund dalej. Zdobyliśmy bramkę i nagle jest sytuacja cofnięta. Przypomniała mi się sytuacja sprzed lat w Janowie, gdzie powtarzaliśmy mecz. Nie wiadomo jakie cuda się tam podziały. Ale jest po meczu i nic nie zrobimy. Naturalnie, że nie zgadzamy się z tą decyzją, lecz została ona podjęta i nie zmienimy już wyniku meczu.
Źródło: Hokej.net [3]