1923-07-29 wyścigi szosowe
Zawody o mistrzostwo województwa
zawody sportowe | |
dyscyplina: | kolarstwo |
płeć: | mężczyźni |
data: |
29 lipca 1923 |
miejsce: | Kraków-Bochnia |
organizator: | KKCiM |
Tygodnik Sportowy
Start o godz. 7.21 1/2 rano. Jedziemy wraz z pp. inż. Treutlerem i Rudnickim w aucie, znakomicie kierowanym przez znanego fachowca-kolarza p. Blicharskiego. W przeciwieństwie do zeszłorocznego wyścigu Kraków- Pilzno-Kraków (200 km.), w którym Hӧchsman odrazu odstawił konkurentów na kilkaset metrów, powiększając stale dystans, w obecnym biegu siedzi Łazarski na kole Hӧchsmanowi aż do samej prawie Wieliczki, korzystając z jego prowadzenia. Po 16 min. mija Hӧchsman Wieliczkę, w silnem tempie odłączając się zdecydowanie o 300 m. od „Jaśka”. Dystans między dalszymi bardzo wielki, niewidoczny. Jedziemy jeszcze ciągle za Łazarskim (drugi), ale widząc powiększający się dystans, mijamy go jak Hӧchsmana i czekamy dla wzięcia czasów przy mostku na krzyżowym punkcie Cikowice-Bochnia. O 8 27 przejeżdża Hӧchsman. Za nim Łazarski o 8 31 1/2 (w Niepołomicach wynosiła między nimi odległość 600 m.). Trzeci Wroński o 8’32, który ładnie nadrobił, zbliżając się do czołowej grupy. Do Bochni przybył Hóchsman e 8.43 g. Łazarski o 6 min. za nim. Tempo Hӧchsmana zwiększa się. Jedziemy do półmetka (7 km. za Bochnią gdzie pp. Laszkiewicz i Becker podają nam czasy 1). Hӧchsman godz. 8’52, 2) Łazarski 9 g., (a więc o 7 min. za H.). Wracamy podążając za dwoma pierwszymi i na drodze spotykamy Wrońskiego, który dąży do półmetka, po przebyciu defektu i opatrzeniu rany (najechał kobietę w Bochni, tracąc 10 min. czasu) zanim o 3 min. Stieglitz, później Orzeł. Mijamy Bochnię i... o dziwo z daleka widna różowa koszulka Hӧchsmana, którego więc minął Łazarski. Zagadkę rozwiązują nasi kontrolerzy, zawiadamiając nas o defekcie koła Hӧchsmana, któremu pękła guma, a ponieważ rezerwowe koło nie było pod ręką, więc stracił na nasadzeniu gumy około 10 min. tak, że Łazarski, którego wyprzedził przy półmetku o 7 min. nietylko go doścignął, ale wyprzedził o 4 min. i wykorzystując ten przypadek gnał w silnem tempie, odsadząjąc się daleko naprzód. I teraz dopiero mieliśmy sposobność, jadąc stale za Hӧchsmanem, obserwować jego znakomitą formę i taktykę. Zorjentował się on odrazu, że Łazarski niebacznie dla wykorzystania dystansu zmęczy się powiększonem zbytnio tempem i spokojnie wziął silne ale jednostajne tempo, jadąc około 28-30 km. na godzinę (nasze auto robiło stale za nim 28 km.) i w ten sposób zmniejszał coraz bardziej dystans w stosunku do prowadzącego Łazarskiego, którego też (niespodziewanie dla Jaśka) dopędza cicho i czając się za nim mija ślicznie na jednej z górzystych dróg za Niepołomicami, odsądzając się w coraz szybszem tempie od zmęczonego bardzo Łazarskiego. Przybywa też jako pierwszy do mety o 10 g. 53 m., za nim o 5 min. 41 Łazarski, finiszując b. ładnie. Trzeci Wroński o 19 min 18 za Hӧchsmanem. Cały bieg nie zapowiadał się, ze względu na szczupłą ilość zawodników i bezkonkurencyjność Hӧchsmana, wcale interesująco i dopiero przypadkowy defekt koła Hӧchsmana i walka Łazarski-Hӧchsman upiększyły go.
Wynik ostateczny: 1) Hӧchsman w 3 g. 32'57 (czas najlepszy z mistrzostw wojew. bież, roku w Polsce).
Gdyby nie defekt przeszło 11 min. zbliżyłby się Hӧchsman bardziej do rekordu polskiego 3 g. 03 we Lwowie przed laty uzyskanego, naturalnie na szosie znacznie równiejszej. 2) Łazarski w 3 g. 38’38. 3) Wroński w 3 g. 5215 (zapowiada się b. dobrze, stracił 10 min. na defekcie w Bochni, bardzo młody jeździec). 4) Orzeł w 4g. 30’57. (minął Stieglitza, który doznać kilkakrotnych defektów i z braku dostatecznej ilości kontrolorów zmylił drogę). 5) Dziedzic.