2007-05-13 Cracovia - Wisła Kraków 0:0
27 kolejka 13 V 2007
Cracovia - Wisła Kraków 0:0
Bramki: -
Sędziował: Jacek Granat z Warszawy
Żółte kartki: Wacek, Baran, Wiśniewski â Cantoro, Piotr Brożek, Dawidowski, Chiacu
Widzów: 6500
Cracovia: Cabaj - Wacek, Skrzyński, Radwański - Kłus, Baran (70' Wiśniewski) â Pawlusiński (85' Dudzic), Giza (74' Bania), Nowak - Bojarski, Moskała
Wisła: Dolha - Dudka, Cleber, Głowacki, Zieńczuk - Gołoś, Burns, Cantoro (60' Małecki), Piotr Brożek (74' Chiacu) - Paweł Brożek, Dawidowski (46' Penksa)
Opis meczu
Interia.pl
Cracovia zremisowała bezbramkowo z Wisłą w 173. piłkarskich derbach Krakowa, zamykających zmagania 27. kolejki Orange Ekstraklasy.
"Biała Gwiazda" utrzymała w ten sposób dwupunktową przewagę w tabeli nad zespołem "Pasów".
W pierwszej części "świętej wojny" bliżej zdobycia bramki była Wisła, ale w 7. minucie, po świetnym zagraniu Piotra Brożka, doskonałej okazji nie wykorzystał Tomasz Dawidowski. Później inicjatywa należała do "Pasów" jednak podopieczni Stefana Majewskiego nie potrafili poważniej zagrozić bramce Emiliana Dolhy.
W 34. minucie kibice obu drużyn zaczęli się obrzucać racami i służby ochroniarskie w celu przywrócenia porządku użyły gazu łzawiącego. Sędzia postanowił przerwać mecz. Gra została wznowiona po pięciominutowej przerwie, po której do końca pierwszej połowy na boisku nie było większych emocji.
Ci, którym wydawało się, że w drugiej odsłonie zobaczą więcej walki i zaangażowania, srogo się zawiedli. Dolha i Cabaj interweniowali jedynie po uderzeniach Pawła Nowaka i Jacoba Burnsa. Nie pomogły zmiany dokonywane przez obu trenerów, nie pomógł również gorący doping fanów.
W doliczonym czasie gry Marcina Cabaja groźnym strzałem głową postraszył jeszcze Dariusz Dudka, ale to było zdecydowanie za mało, jak na rangę takiego spotkania. O 173. derbach Krakowa wszyscy będą więc chcieli jak najszybciej zapomnieć.
Przegląd Sportowy
W 173. Świętej Wojnie - bo tak określa się mecze Cracovii z Wisłą Kraków - nie było zwycięzcy. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, brakowało sytuacji podbramkowych. Wystarczy wspomnieć, że w pierwszej połowie obie strony miały właściwie po jednej dogodnej okazji do strzelenia gola.
W pierwszych 10 minutach przewaga należała do Wisły, która najlepszą okazję do strzelenia gola miała w 8 min: Piotr Brożek idealnie zagrał z prawej strony do Tomasza Dawidowskiego, a ten z najbliższej odległości strzelił obok słupka. W następnych minutach - do przerwy - więcej z gry miała Cracovia, ale tylko raz zagroziła bramce gości. W 14 min Marcin Bojarski - który dostał w polu karnym piłkę od Tomasza Moskały - przestrzelił.
W drugiej połowie toczyła się wyrównana walka, z której niewiele wynikało. W 65 min z 18 metrów strzelał Jacob Burns, ale Marcin Cabaj był na posterunku, zaś 7 minut później Paweł Nowak (tym razem obronił Emilian Dolha).
W 73 min wydawało się, że Piotr Brożek znajdzie się w idealnej sytuacji, ale gdy był przed Cabajem odskoczyła mu piłka i bramkarz "Pasów" nie miał problemów z jej złapaniem.
10 minut przed końcem meczu Jacek Wiśniewski z około 35 m "wrzucił" piłkę na pole karne, wprost na głowę Dariusza Pawlusińskiego, który skierował ją do Moskały. Jednak piłkarza Cracovii ubiegł Dolha. W 88 min Wisła miała szansę przechylić losy spotkania na swoją stronę, ale Patryk Małecki spudłował.
W doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Małeckiego Dariusz Dudka o mało nie pokonał Cabaja, ale ten wybił piłkę ponad bramkę na róg. W zespole Wisły ze względu na kartki nie mogli zagrać Jakub Błaszczykowski, Marcin Baszczyński, Jean Paulista, Maciej Stolarczyk. Nie grał też - z powodów zdrowotnych - Radosław Sobolewski. Oba kluby zrobiły wiele przed meczem, aby zmniejszyć wzajemną niechęć kibiców Cracovii i Wisły. W piątek odbyła się wspólna konferencja prasowa z udziałem trenerów i działaczy obu zespołów. Z kolei w sobotę kluby honorowych dawców krwi Cracovii i Wisły zorganizowały wspólną akcję podczas której zebrano 17 litrów ratującego życie płynu. W niedzielę przed południem przedstawiciele krwiodawców obu klubów rozegrali między sobą mecz, który wygrali po rzutach karnych wiślacy.
W 34 min mecz został przerwany. Najpierw obie strony obrzucały się racami, a po tym jak pseudokibice zaczęli przeskakiwać płoty między sektory - służby porządkowe użyły gazu i sędzia nie pozwolił na kontynuowanie gry. Przerwa trwała pięć minut a skończyła się wejściem na stadion sił policyjnych. Warto wspomnieć, że wściekły trener piłkarzy Cracovii Stefan Majewski krzyczał w stronę kibiców "Pasów" "Co wy robicie?". Z powody tych zamieszek sędzia przedłużył pierwsza połowę o pięć minut.
Od 53 min przez 10 minut trwały starcia między policją a chuliganami stadionowymi spod znaku Cracovii, ale zajścia z trybun nie przeniosły się na murawę i mecz został przerwany tylko na kilkadziesiąt sekund (w 58 min). Interweniowała policja. W przerwie meczu jeden z kibiców Cracovii poprosił swoją narzeczoną - na środku boiska - o rękę. Jesienią - na stadionie Wisły Kraków - zespół "Białej gwiazdy" wygrał 3:0.
Sportowe fakty
Remis w derbach Krakowa nie ustatysfakcjonował żadnej ze stron. Zarówno piłkarze Cracovii, jak i Wisły, po meczu byli zgodni, że odczuwają niedosyt. Szkoda, że nie odczuwali tego niedosytu na boisku, gdyż zaledwie cztery strzały w światło bramki w trakcie 90 minut to stanowoczo zbyt mało. Swoją cegiełkę, a właściwie cegłę, do takiego a nie innego przebiego derbów dorzucli także kibice obu ekip.
Szóste derby Krakowa po awansie Cracovii do najwyższej klasy rozgrywkowej w seoznie 2003/2004 rozczarowały. Obie drużyny wyszły na mecz z założeniem... No właśnie, to pytanie zostanie zagadką, która pozostanie już na zawsze w ich szatniach. Mecz na stadionie przy ulicy Kałuży można porównać do partii szachów - żadna z drużyn, po chwilowym naporze, nie chciała się odsłonić i zdobyć gola.
Pierwsze minuty meczu wcale nie zwiastowały takiego obrotu sprawy. Najpierw w 8. minucie po ładnej centrze w polu karnym Piotra Brożka doskonałej sytuacji nie wykorzystał Tomasz Dawidowski. W odpowiedzi po akcji w trójkącie Dariusz Pawlusiński - Tomasz Moskała - Marcin Bojarski ten ostatni znalazł się w doskonałej sytuacji, lecz jego techniczny strzał minął prawy słupek bramki Wisły. Wydawało się, że te akcje to dopiero początek wielkiej gry w Grodzie Kraka. Nic bardziej mylnego.
Przewagę na boisku osiągnęli zawodnicy Pasów, lecz nie wynikło z niej żadne zagrożenie dla Rumuna w barwach Wisły, Emiliana Dolhy. Między 20-30 minutą Cracovia wręcz zepchnęła do rozpaczliwej momentami defensywy Wisłę. Uderzał Pawlusiński, nieźle akcje na lewym skrzydle konstruował Paweł Nowak i wydawało się, że gol dla gospodarzy jest kwestią kilku minut. Niestety, wtedy sędzia Jacek Granat został zmuszony do przerwania meczu z powodu rozpylonego gazu łzawiącego. Z prośbą o zachowanie spokoju w kierunku własnych fanów ruszyli trener Stefan Majewski i Jacek Wiśniewski, i po kilku minutach mecz został wznowiony. - Nic nie mówiłem do kibiców. Flagę poprawiałem - powiedział Wiśnia, który za nic nie chciał zdradzić jakich słów użył w kierunku kibiców Pasów. Bardziej wylewny był Majewski - Te słowa nie nadają się do publikacji.
Przerwa w grze zdecydowania okazała się zbawienna dla Wisły, która już do końca pierwszej połowy nie pozwoliła Cracovii na groźne akcje. Nie można inaczej skomentować 19 dośrodkowań Cracovii w pole karne Wisły, które nie stanowiły dla Dolhy żadnego zagrożenia.
O drugiej połowie najlepiej napisać, że się odbyła. Na trybunach w najlepsze trwała regularna bitwa kibiców Pasów z policją, a na murawie panował jeden wielki chaos. Taktyka wygrała w Krakowie - komentowano na sektorach i trudno nie zgodzić się z tymi sądami. Pierwsza warta odnotowania okazja miała miejsce w 72. minucie, gdy Nowak ładnie ograł w pole karne Konrada Gołosia, jednak strzał nie sprawił problemów golkiperowi Wisły. To był pierwszy i zarazem ostatni celny strzał Cracovii w tym meczu.
Minutę później tylko beznadziejne przyjęcie futbolówki (kolanem - przyp. red.) przez Pawła Brożka sprawiło, że napastnik gości nie znalazł się w sytuacji sam na sam z Marcinem Cabajem.
Wprowadzony kilka minut wcześniej Wiśniewski mógł być architektem gola na wagę zwycięstwa dla Pasów, lecz po jego centrze w pole karne i zgranie głową przez Pawlusińskiego nadbiegającego Tomasza Moskałę ubiegł Dolha. Inny rezerwowy, tym razem w szeregach Wisły, Patryk Małecki także chciał zaznaczyć na boisku swoją obecność i w 87. minucie przeprowadził solową akcję, w której minął dwóch zawodników Cracovii, lecz skończyło się tylko na ostrzeżeniu. Ostrzeżenie mogło przerodzić się w straconego gola, lecz w doliczonym czasie gry po główce Dariusza Dudki fantastycznie interweniował Cabaj. Inna sprawa, że wcześniej sam sprokurował ten stały fragment gry.
O niedzielnym spotkaniu zawodnicy obu drużyn z pewnością będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Dość powiedzieć, że gdyby nie sama otoczka spotkania oraz nazwiska zawodników na koszulkach, to postronny kibic mógłby pomyśleć, że trafił na boisko co najmniej trzecioligowe.
Teraz Pasy
Cracovia rozpoczęła mecz w identycznym składzie jak kilka dni temu w zwycięskim (2:1) meczu z Koroną w Kielcach.
Pierwsze kilka minut gry to wyrównana walka w środku boiska. W 4 minucie Arkadiusz Baran oddał pierwszy (niecelny) strzał na bramkę Dolhy, a dwie minuty później Pasy wywalczyły pierwszy rzut rożny w tym spotkaniu.
W 8 minucie pierwszy odważniejszy atak Wisły mógł zakończyć się bramką. Piotr Brożek wrzucił piłkę z lewej strony spod linii końcowej do wbiegającego w pole bramkowe Tomasza Dawidowskiego, który w doskonałej sytuacji posłał piłkę tuż obok słupka.
Po chwili obsłużony dokładnym prostopadłym podaniem Paweł Brożek wychodził na czystą pozycję jednak w ostatniej chwili został powstrzymany przez odważnie interweniującego Tomasza Wacka.
Cracovia odpowiedziała w 12 minucie przeprowadzając pierwszą groźną akcję w tym meczu. Po pięknej, szybkiej kombinacyjnej akcji w trójkącie Pawlusiński â Moskała â Bojarski, ten ostatni uderzył z 10 metrów jednak piłka o centymetry minęła słupek bramki Emiliana Dolhy.
Po kilkunastu minutach optycznej przewagi Wisły, piłkarze Cracovii zaczęli coraz częściej gościć pod polem karnym gości jednak akcje gospodarzy bądź nie kończyły się strzałami, bądź strzały były blokowane przez ofiarnie interweniujących obrońców.
W 32 minucie sędzia Jacek Granat przerwał mecz na pięć minut po tym jak z sektorów zajmowanych przez kibiców Cracovii zostały rzucone trzy race w kierunku sektora gości.
Po tej wymuszonej i chyba zbyt pochopnie zarządzonej przerwie mecz się wyrównał jednak do przerwy żadnej z drużyn nie udało się stworzyć klarownej sytuacji do zdobycia bramki.
W drugiej połowie pierwsza zaatakował Wisła. W 47 minucie Marek Zieńczuk z ponad 30 metrów wrzucił piłkę w pole karne jednak będący kilka metrów przed bramką Marek Penksa nie zdołał sięgnąć piłki.
Trzy minuty później groźnie było pod bramką Dolhy. Marcin Bojarski, po dwójkowej akcji z Pawłem Nowakiem dośrodkował na piąty metr do Tomasza Moskałę jednak napastnika Cracovii w ostatniej chwili uprzedził Cleber.
Przez kolejne kilkanaście minut niewiele się działo na boisku. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a jedynym zagrożeniem dla bramkarzy były (a raczej mogły być) niecelne strzały z dystansu Dariusza Pawlusińskiego i Piotra Brożka (z wolnego) oraz celny, obroniony przez Marcina Cabaja strzał z 20 metrów Jacoba Burnsa (pierwszy celny strzał Wisły w tym meczu).
Dwadzieścia minut przed końcem meczu boisko opuścił Arkadiusz Baran, a jego miejsce zajął Jacek Wiśniewski.
W 71 minucie Paweł Nowak oddał z narożnika pola karnego pierwszy celny strzał na bramkę Wisły jednak Emilian Dolha nie dał się zaskoczyć.
W 75 minucie trener Stefan Majewski dokonał drugiej zmiany wprowadzając w miejsce Piotra Gizy Piotra Banię.
Po wprowadzonych zmianach Cracovia próbowała prostszymi niż dotąd środkami zagrozić bramce Wisły jednak strzały z dystansu Wiśniewskiego i Pawlusińskiego były bardzo niecelne, a po wrzutce Wiśniewskiego w pole karne i główce Pawlusińskiego piłka trafiła w ręce Dolhy.
Pięć minut przed końcowym gwizdkiem boisku opuścił Dariusz Pawlusiński zastąpiony przez Bartłomieja Dudzica.
W doliczonym czasie gry bliżsi zdobycia zwycięskiej bramki byli goście, którzy wykonywali serię trzech rzutów rożnych, a po jednym z nich celnie z kilku metrów uderzył Dariusz Dudka jednak Marcin Cabaj zdołał wybić piłkę nad poprzeczkę.
173. Wielkie Derby Krakowa trudno nazwać nie tylko wielkim, ale nawet przeciętnym widowiskiem. Gdyby nie świadomość, że na boisku piłkarze Cracovii rywalizują z lokalnym rywalem, to mecz niechybnie można byłoby nazwać ligowym zakalcem. Bez wątpienia był to najsłabszy â w wykonaniu obu drużyn - mecz derbowy od momentu powrotu Cracovii do ekstraklasy.
Już po pierwszej składnej akcji w 8 minucie Wisła mogła objąć prowadzenie jednak Dawidowski chybił w doskonałej sytuacji. Cztery minuty później Cracovia przeprowadziła piękną, kombinacyjną akcję zakończoną minimalnie niecelnym strzałem Marcina Bojarskiego. Później okazało się, że były to dwa najbardziej emocjonujące momenty spotkania.
Po pierwszych kilkunastu nerwowych minutach piłkarze Cracovii coraz częściej gościli w okolicach pola karnego Wisły jednak ich akcje nie kończyły się ani celnymi strzałami, ani klarownymi sytuacjami do zdobycia bramki.
Okres stosunkowo dobrej gry Cracovii zakończył się w 32 minucie. Rzucone race w kierunku sektora gości i użyty przez ochronę gaz łzawiący spowodował 5 minutową przerwę po której Cracovia prezentowała się już gorzej.
W drugiej połowie mecz był jeszcze słabszy niż przed przerwą. O (marnej) atrakcyjności meczu niech świadczy to, że dopiero grubo po godzinie gry oba zespoły oddały pierwsze celne strzały, a w całym meczu naliczono tylko cztery strzały w światło bramki.
Podobnie jak w wielu poprzednich meczach (również tych wygranych) Cracovii brakowało przede wszystkim skutecznego pomysłu na grę. Podopieczni trenera Majewskiego z trudem stwarzali nieliczne sytuacje bramkowe, a w ciągu 90 minut oddali tylko jeden celny strzał na bramkę Dolhy. Woli walki i chęci zwycięstwa zawodnikom Cracovii odmówić nie sposób, jednak te atuty okazały niewystarczające, aby pokonać słaby w tym dniu i zdziesiątkowany kartkami, zespół Wisły Kraków.
Trenerzy o meczu
Stefan Majewski (Cracovia)
- Nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z trenerem Kmiecikiem â remis jest sprawiedliwy, choć wcale nie znaczy to, że jestem z niego zadowolony. Wisła jako pierwsza stworzyła sobie idealną okazję do strzelenia gola, po chwili my stanęliśmy przed swoją szansą. Z czasem uzyskaliśmy przewagę, gra nam się dobrze układała, dlatego też żałuję, że sędzia został zmuszony do przerwania pojedynku na kilka minut. To spotkanie przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać.
Kazimierz Kmiecik (Wisła)
- Były to Derby, więc już przed meczem można było być pewnym, że obie drużyny będą walczyć. Tak też to wyglądało â była walka, jednak zabrakło bramek. Uważam, że remis jest wynikiem sprawiedliwym. Każda drużyna chciała wygrać, ale zarówno my, jak i Cracovia zagraliśmy zbyt nerwowo. Przyjechaliśmy po trzy punkty, jednak z remisu jesteśmy zadowoleni.
Piłkarze o meczu
Dariusz Pawlusiński
- Nie udało się wyprzedzić Wisły w tabeli, ale to jeszcze nic straconego. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki, więc wszystko może się wydarzyć. Cieszymy się ze zdobytego punktu, ale mimo to niedosyt pozostał. Ten mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej â gdyby Wisła zdobyła bramkę nam byłoby trudno odrobić straty..podobna sytuacja miałaby miejsce, gdybyśmy to my strzelili gola.
Arkadiusz Baran
- Jesteśmy wściekli na siebie, że nie udało nam się wygrać tego spotkania. Od naszego powrotu do pierwszej ligi Wisła w Derbach nie była jeszcze tak słaba, jak teraz, ale niestety my też nie zachwyciliśmy. Najgorsze było to, że obie drużyny stworzyły sobie bardzo mało sytuacji, więc nie dziwię się, że spotkanie mogło się nie podobać.
Marcin Cabaj
- W końcówce pod naszą bramką było gorąco. Nikt z kolegów nie krzyknął mi, że mam czas, że mogę puścić grę i przez to Wisła dostała prezent w postaci rzutu rożnego. Po nim Dudka sprytnie uderzył, ale mnie na szczęście udało się przenieść piłkę nad poprzeczkę. Dla bramkarza takie mecze są najgorsze, bo praktycznie przez dłuższy okres czasu nie było nic do roboty.
Tomasz Wacek
- Cieszy to, że nie straciliśmy bramki, ale niestety z przodu nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu okazji do zdobycia gola. Szkoda okazji Marcina Bojarskiego w pierwszej połowie, bo przy odrobinie szczęścia piłka mogła wpaść do bramki. Wtedy wydaje mi się, że bylibyśmy w stanie dowieźć wynik do końca. Obie drużyny nastawiły się na grę pozycyjną, przez co trudno było przedostawać się pod bramkę rywali.
Dariusz Kłus
- Były wielkie nadzieje przed tym meczem, liczyliśmy, że wygramy Derby, ale nic z tego. W pierwszej połowie graliśmy dobry futbol, ale po przerwie nie było już tak dobrze. W drugich czterdziestu pięciu minutach zagraliśmy âbez jajâ, czego efektem był końcowy wynik.