2010-02-02 Cracovia - GKS Tychy 5:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 12:15, 17 sty 2021 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Hokej.png
2 kolejka, 6 runda, etap 2, Ekstraliga
Kraków, wtorek, 2 lutego 2010, 18:00

Cracovia - GKS Tychy

5
:
1

(1:0; 3:1; 1:0)

Sędzia: Przemysław Kępa (Liniowi: G.Kaczyński, M.Młynarski)
Widzów: 1500


GKS Tychy - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Jan Vavrecka
Skład:
Radziszewski (Rączka)

Csorich
Bondarevs
L.Laszkiewicz
Biela
D.Laszkiewicz

Dudas
Dulęba
Radwański
Musial
Łopuski

Noworyta
Wajda
Piotrowski
Witowski
Drzewiecki

Guzik
Landowski
Bryła
Rutkowski
Kozak
Bramki
16:39 Biela (D.Laszkiewicz, L.Laszkiewicz)

25:01 Bondarevs (Biela)
33:07 D.Laszkiewicz (L.Laszkiewicz, Csorich)
33:44 L.Laszkiewicz
58:18 Piotrowski (Drzewiecki, Witowski)
1:0
1:1
2:1
3:1
4:1
5:1

20:14 Proszkiewicz (Garbocz, Gonera)

Kary
2 min D.Laszkiewicz (Wysoki kij)
2 min L.Laszkiewicz (Zahaczanie)
2 min Drzewiecki (Trzymanie)
2 min Drzewiecki (Spowodowanie upadku przeciwnika)
2 min Piotrowski (Zahaczanie)
2 min D.Laszkiewicz (Przeszkadzanie)
2 min Musial (Trzymanie)
2 min Wajda (Podcięcie)
2 min Dudas (Przeszkadzanie)
2 min Biela (Zahaczanie)
2 min Maćkowiak (Podcięcie)
2 min Mejka (Przeszkadzanie)
2 min Jakes (Zahaczanie)
2 min Krzak (Nadmierna ostrość w grze)
2 min Sokół (Zahaczanie)
2 min Gonera (Uderzanie kijem)
Skład:
Witek (Sobecki)

Gonera
Śmiełowski
Proszkiewicz
Garbocz
Woźnica

Kotlorz
Jakes
Wołkowicz
Krzak
Witecki

Mejka
Sokół
Bacul
Galant
Bagiński

Matla
Banachewicz
Maćkowiak
Matczak
Zobacz również: Zdjęcia z meczu

Opis meczu

"Cracovia pierwsza po sezonie zasadniczym (FOTOGALERIA)" -
Sportowe Tempo

Cracovia pierwsza po sezonie zasadniczym (FOTOGALERIA)

Hokeiści Cracovii wygrali z GKS Tychy 5-1 i to oznacza, że już nikt nie może odebrać "Pasom" pozycji lidera po sezonie zasadniczym. Dzisiejsze spotkanie było w zasadzie wyłącznie prestiżowym, bowiem już wcześniej tyszanie zapewnili sobie tzw. bonus. - Przegraliśmy, bo straciliśmy głowę przez 10 minut drugiej tercji – podsumował Jan Vavrečka, trener gości.

Cracovia - GKS Tychy 5-1 (1-0, 3-1, 1-0)

1-0 Biela - D. Laszkiewicz - L. Laszkiewicz 16:39 1-1 Proszkiewicz - Garbocz - Gonera 20:14 w przewadze 2-1 Bondarevs - D. Laszkiewicz - Biela 25:00 3-1 D. Laszkiewicz - L. Laszkiewicz - Csorich 33:07 4-1 L. Laszkiewicz - Bondarevs 33:44 w przewadze 5-1 Piotrowski - Drzewiecki - Witowski 58:18 CRACOVIA: Radziszewski – Csorich, Bondarevs; L. Laszkiewicz (2), Biela (2), D. Laszkiewicz (4) – Dudaš (2), Dulęba; Radwański, Musial (2), Łopuski – Noworyta, Wajda (2); Piotrowski (2), Witowski, Drzewiecki (4). GKS TYCHY: Witek – Gonera (2), Śmiełowski; Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica – Kotlorz, Jakeš (2); Wołkowicz, Krzak (2), Witecki – Mejka (2), Sokół (2); Bacul, R. Galant, Bagiński – Banachewicz, Maćkowiak (2), Matczak. Sędziowali: Przemysław Kępa (Nowy Targ) - Marcin Młynarski (Sosnowiec), Grzegorz Kaczyński (Bytom). Kary: 20 - 12 min. Widzów 1700.

Od początku gra obu zespołom się nie kleiła, stąd mało składnych i płynnych akcji, za to sporo chaosu. W 8 minucie tyszanie przez 21 sekund grali w podwójnej przewadze (na karze bracia Laszkiewiczowie), ale niewiele zrobili, aby to wykorzystać. Za to w 10 minucie bliski szczęścia - w przewadze - był Łopuski, jednak z bliska nie trafił do pustej bramki. Później niewiele działo się na tafli i dopiero w 17 minucie ładna akcja pierwszego ataku Cracovii przyniosła prowadzenie. Biela z bliska posłał krążek ponad leżącym Witkiem i wpakował go pod poprzeczkę. W tej części gry kilka razy próbował zaskoczyć Radziszewskiego strzałami z dystansu Jakeš. Już pierwsza akcji tyszan w drugiej tercji przyniosła wyrównanie. Gonera prostopadłym podaniem uruchomił na lewej stronie Garbocza, ten przedłużył "gumę" do Proszkiewicza, który po wyprzedzeniu Bondarevsa przymierzył w dłuższy róg. Goście śmielej zaatakowali i gorąco było pod krakowską bramką. Gola nie zdobyli, za to stracili go w najmniej oczekiwanym momencie. W 26 minucie bulik wygrał Biela, D. Laszkiewicz wycofał krążek na linię niebieską i Bondarevs znalazł drogę do siatki w gąszczu nóg. W odpowiedzi GKS powinien strzelić bramkę. Krzak trafił jednak z dwóch metrów w poprzeczkę, a poprawka Jakeša poszybowała wysoko (przyjezdni mieli wówczas na lodzie o jednego gracza więcej). W 34 minucie "Pasy" wyprowadziły zabójczą kontrę. Leszek Laszkiewicz z prawego skrzydła przymierzył w poprzeczkę, a z dobitką zdążył jego brat, który tego dnia obchodził 34. urodziny. Upłynęło zaledwie 37 sekund i zrobiło się 4-1. Na karze przebywał Krzak, uderzał Leszek Laszkiewicz i "guma" odbita od łyżwy Kotlorza wpadła do bramki zaskoczonego Witka. W 36 minucie ponownie tyszanie zaprzepaścili golową sytuację. Krążek po strzale Woźnicy znakomicie wybronił Radziszewski, a Proszkiewicz zmarnował dobitkę. GKS znów nie wykorzystał podwójnej przewagi (45 sekund), a w odpowiedzi Musial po zagraniu Łopuskiego przegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem. Ta tercja była znacznie lepsza i choć wysoko wygrali ją gospodarze, to przyjezdnych wybitnie opuściło szczęście. W ostatniej odsłonie ambitni tyszanie starali się odrobić straty, ale nadal razili skutecznością. Najlepsze szanse zaprzepaścili Woźnica i Krzak (poprzeczka). Co się nie udało GKS-owi uczyniła Cracovia. W 59 minucie Drzewiecki obsłużył Piotrowskiego, a ten mając przed sobą Witka wpakował krążek pod poprzeczkę. W Cracovii grającej trzema formacjami zabrakło kontuzjowanych Kłysa i Słabonia oraz chorego Pasiuta. Z kolei u tyszan widoczny był brak Parzyszka, Majkowskiego i Pacigi, a Sobecki przesiedział spotkanie w boksie. Krakowianie zasłużenie wygrali, choć w tym meczu zarobili sporo niepotrzebnych kar. - Popełniliśmy mniej błędów niż we wcześniejszych spotkaniach z Tychami. Mam na myśli przede wszystkim mniej błędów indywidualnych, a więc tych najgorszych w skutkach. Mecz ustawiła druga tercja i od tego momentu mogłem spokojnie oglądać to, co działo się na lodzie.- stwierdził szkoleniowiec "Pasów", Rudolf Rohaček.

Andrzej Godny
Źródło: Sportowe Tempo 2 lutego 2010 [1]