2011-03-09 GKS Tychy - Cracovia 3:7

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 09:42, 17 sty 2021 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

GKS Tychy - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Jiří Šejba
Hokej.png
2 kolejka, 3 (Finał Play-Off) runda, etap 2, Ekstraliga
Tychy, środa, 9 marca 2011, 18:00

GKS Tychy - Cracovia

3
:
7

(1:3; 0:2; 2:2)

Sędzia: Paweł Meszyński i Zbigniew Wolas (M.Młynarski, T.Przyborowski)
Widzów: 2500


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Skład:
Jakubowski (Zgórski)

Kotlorz
Jakeš
Vitek
Šimiček
Paciga

Sokół
Majkowski
Witecki
Bagiński
Woźnica

Gonera
Csorich
Banachewicz
Garbocz
Galant

Mejka
Gwiżdż
Maćkowiak
Gurazda
Bramki

7:33 Šimiček (Paciga)





56:39 Vitek (Gonera)

59:42 Woźnica (Šimiček, Jakeš)
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
1:5
1:6
2:6
2:7
3:7
4:30 L.Laszkiewicz (Słaboń)

9:07 Rutkowski (Kosidło)
11:06 Kosidło (Biela, Šimka)
31:20 Dvořak (Martynowski, Witowski)
37:52 Sarnik (Piotrowski, Noworyta)
41:22 Martynowski (Łopuski)

58:33 Słaboń (Piotrowski, L.Laszkiewicz)

Kary
2 min Kotlorz (Spowodowanie upadku przeciwnika)
2+2 min Gwiżdż (Atak kijem trzymanym oburącz + Zbyteczna ostrość w grze)
2 min Kotlorz (Spowodowanie upadku przeciwnika)
2 min Galant (Nadmierna ilość graczy na lodzie)
2 min Sokół (Spowodowanie upadku przeciwnika)
2 min Guzik (Zahaczanie)
2 min Łopuski (Zbyteczna ostrość w grze)
2 min Biela (Spowodowanie upadku przeciwnika)
2 min Dvořak (Spowodowanie upadku przeciwnika)
2 min Kłys (Zahaczanie)
2 min Sarnik (Nadmierna ilość graczy na lodzie)
2 min Wilczek (Uderzanie)
Skład:
Radziszewski (Raszka)

Wajda
Kłys
L.Laszkiewicz
Słaboń
D.Laszkiewicz

Wilczek
Noworyta
Łopuski
Sarnik
Piotrowski

Witowski
Prokop
Kostuch
Dvořak
Martynowski

Šimka
Guzik
Biela
Rutkowski
Kosidło

Opis meczu

"Veni Vidi Vici Cracovia zwycięża w Tychach" -
TerazPasy.pl

Veni Vidi Vici Cracovia zwycięża w Tychach

Drugi mecz wielkiego finału obie drużyny rozpoczęły w nieco zmienionych składach. Tyszanie grali bez kontuzjowanego Parzyszka oraz w bramce z Jakubowskim. Natomiast Cracovia bez wykluczonego z gry Grzegorza Pasiuta (kara meczu), którego zastąpił Sebastian Biela.

Spotkanie rozpoczęło się niespodziewanie od bardzo uważnej i wręcz asekuracyjnej gry obu zespołów. Przez pierwsze pięć minut obie ekipy grały bardzo bezpieczny hokej i dopiero pierwsze wykluczenie (kara dla Konrada Guzika) było szansą na zmianę obrazu gry. Tyszanie nie zdążyli jednak nawet założyć zamka w tercji Pasów, kiedy było 0:1... Leszek Laszkiewicz odebrał krążek tyskim obrońcom i zrobił to tuż przed bramką Jakubowskiego, a następnie w swoim stylu skutecznie wykończył sytuację sam na sam!

Gospodarze zdołali odpowiedzieć w 8. minucie i po akcji Šimíčka było 1:1. Jednak mecz w Tychach kolejny raz pokazał siłę drużynowej gry, jaką przez cały sezon prezentuje Cracovia. Pasy odzyskały prowadzenie dzięki świetnej postawie czwartej piątki. Krążek do tercji wprowadził Paweł Kosidło, po czym wstrzelił go za bramkę tyszan, wygrał starcie z obrońcą na bandzie i w niesygnalizowany sposób odegrał gumę do Łukasza Rutkowskiego, który strzałem z pierwszego krążka kompletnie zaskoczył Jakubowskiego. Było wiec 1:2, a kolejne pojawienie się na lodzie czwartej formacji Pasów przyniosło bramkę na 1:3! Akcja błyskawicznie przeniosła się spod bramki Rafała Radziszewskiego do tercji tyszan, dzięki zdecydowaniu Sebastiana Bieli. Szybkość akcji sprawiła że tyszanie nie zaasekurowali drugiego skrzydła, gdzie nadjeżdżał nieobstawiony Paweł Kosidło. Biela ładnie przerzucił krążek na drugie skrzydło, a młody napastnik trafił do siatki. To dzięki postawie czwartej piątki już w 12. minucie było 1:3 i taki rezultat utrzymał się do końca pierwszej tercji.

Było jasne że wszystko co pozostało gospodarzom, to próba zdecydowanego natarcia na początku drugich dwudziestu minut. Tyszanie nie byli jednak wstanie dorównać krakowianom pod względem motorycznym i w efekcie próbowali grać nieprzepisowo. Sędziowie byli jednak czujni i to właśnie kary dla gospodarzy miały decydujący wpływ na obraz gry w drugiej tercji. Bo choć tyszanie wybronili się w tych sytuacjach (w tym grając przez 40 sekund 3 na 5), to gra obronna odebrała im resztki sił, co bezlitośnie wykorzystali podopieczni Rudolfa Roháčka. W 32. minucie Rafał Martynowski dograł krążek do rozpędzonego Petra Dvořaka, a środkowy trzeciej formacji skutecznie wykorzystał sytuację sam na sam. Od tego momentu Cracovia już nie tylko kontrolowała wydarzenia na lodzie, ale w poczynaniach biało-czerwonych widać było ogromną swobodę i polot.

W 38. minucie padła bramka na 1:5. Druga piątka wprowadziła na pełnej szybkości akcję do tercji tyszan, a Michał Piotrowski dorzucił ze skrzydła krążek do rozpędzonego Piotra Sarnika, który idealnie trafił w okienko bramki Jakubowskiego. Kto wie czy nie była do najładniejsza, z w sumie siedmiu bramek, jakie Cracovia ostatecznie zdobyła w Tychach.

Po dwóch tercjach skończyło na 1:5, ale już w 42. minucie biało-czerwoni dołożyli szóste trafienie. W roli egzekutora wystąpił tym razem Rafał Martynowski. Pogodzeni z wynikiem tyszanie ożywili się za sprawą trzech kolejnych wykluczeń, jakimi sędziowie karali graczy Cracovii. Podczas gdy w boksie kar przebywali kolejno Kłys i Wilczek padły bramki na 2:6 i 3:7. Oba gole tyszan rozdzieliło jeszcze siódme trafienie naszych graczy, autorstwa Damiana Słabonia, którego podanie od Michała Piotrowskiego postawiło właściwie przed pustą bramką... Szybka i agresywna gra przez pełne 60 minut, po raz drugi całkowicie zdemolowała ekipę GKS Tychy, a mecz był właściwie rozstrzygnięty po pierwszej tercji. W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, aby w trzecim meczu tyszanie mieli szansę przeciwstawić się tak dysponowanej Cracovii. Trener Roháček podkreślił jednak ten trzeci mecz rozpocznie się od stanu 0:0 i jego rolą jest zmotywowanie zawodników do najważniejszego spotkania sezonu.

Podkreślmy te słowa – najważniejszego...

Tak, to już w czwartek, 10 marca 2011 roku hokeiści Cracovii mogą sięgnąć po dziewiąty w historii tytuł Mistrzów Polski. Mecz w tyskiej hali rozpocznie się o godzinie 18:00, a Stadion Zimowy w Tychach oddalony jest raptem o 78 kilometrów od hali przy Siedleckiego w Krakowie...
raf_jedynka
Źródło: TerazPasy.pl 9 marca 2011 [1]


"Cracovia gromi, w czwartek koronacja?" -
Sportowe Tempo

Cracovia gromi, w czwartek koronacja?

Hokeiści Cracovii po raz drugi wysoko pokonali GKS Tychy 7-3 - tym razem na wyjeździe - i już jutro może dojść do koronacji nowego mistrza Polski. Trzecie finałowe spotkanie play-off także rozegrane zostanie na tyskim lodowisku.

GKS Tychy - Cracovia 3-7 (1-3, 0-2, 2-2)

0-1 L. Laszkiewicz 4:30 w osłabieniu

1-1 Šimiček - Paciga 7:33

1-2 Rutkowski - Kosidło - Šimka 9:07

1-3 Kosidło - Biela 11:06

1-4 Dvořak - Martynowski - Witowski 31:20

1-5 Sarnik - Piotrowski - Noworyta 37:51

1-6 Martynowski - Łopuski - Dvořak 41:22

2-6 Vitek - Gonera 56:39 w przewadze

2-7 Słaboń - Piotrowski - L. Laszkiewicz 58:33

3-7 Woźnica - Šimiček - Jakeš 59:42

Sędziowali: Paweł Meszyński (Warszawa), Zbigniew Wolas (Oświęcim) - Marcin Młynarski (Sosnowiec), Tomasz Przyborowski (Krynica-Zdrój). Kary: 12 (w tym 2 techn.) - 14 (w tym 2 techn.) min. Widzów 2500.

Stan rywalizacji: 0-2. Cracovia mając bonus potrzebuje jeszcze raz wygrać, Tychy aż czterokrotnie.

GKS: P. Jakubowski - Kotlorz (2), Jakeš; Vitek, Šimiček, Paciga - Sokół (2), Majkowski; Witecki, Bagiński, Woźnica - Gonera (2), Csorich; Banachewicz, Garbocz, R. Galant oraz Gwiżdż (4), Gurazda.

CRACOVIA: Radziszewski - Wajda, Kłys (2); L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Wilczek (2), P. Noworyta; Łopuski (2), Sarnik, Piotrowski - Witowski, Prokop; Kostuch, Dvořak (2), Martynowski - Šimka, Guzik (2); Biela (2), Rutkowski, Kosidło.


W porównaniu z poprzednim spotkaniem gospodarze przystąpili do drugiego finałowego meczu bez pierwszego bramkarza Arkadiusza Sobeckiego, którego dosięgła angina oraz kontuzjowanego Adriana Parzyszka, a więc podstawowych graczy. A przecież nie może występować Sławomir Krzak. U "Pasów" do wyłączonego z gry do końca sezonu Mariusza Dulęby doszedł zawieszony za karę meczu Grzegorz Pasiut. Trener Rudolf Rohaček nie miał jednak problemów ze skompletowaniem składu, bo kilku dobrych graczy - choćby Biela i Guzik - nie mieściło się w meczowej kadrze.


Już początek należał do gości, którzy na dodatek objęli prowadzenie w osłabieniu (na karze Guzik). Przy wyprowadzaniu krążka Witecki zostawił go Bagińskiemu, ale ten odjechał i z prezentu skorzystał Leszek Laszkiewicz. Mając przed sobą tylko bramkarza pewnie przymierzył w górny róg. Miejscowi wyrównali po niefrasobliwej postawie Sarnika. Przy bandzie dał się ograć Šimičkowi, który wyjechał zza bramki i pewnie z bliska strzelił. To wyraźnie zdenerwowało krakowski zespół i szybko zrobiło się 1-3. Przy obu golach z dobrej strony pokazała się czwarta formacja. Najpierw podawał przed bramkę - przy biernej postawie Csoricha - Kosidło, a dwie minuty później on sam wykończył akcję Bieli dokładając łopatkę kija. Przy tym golu "Pasy" miały ułatwione zadanie, bowiem zapędził się pod bramkę gości Sokół i nie zdążył wrócić, spóźniony był też Csorich. Tak więc po szkolnych błędach Cracovia prowadziła po pierwszej tercji 3-1.


W drugiej odsłonie dominacja krakowskiej drużyny nie podlegała dyskusji, a była o tyle łatwiejsza, że tyszanie często przebywali na ławce kar. Był nawet 40-sekundowy okres gry przyjezdnych w podwójnej przewadze. W 32 minucie padł czwarty gol po świetnym kontrataku Martynowskiego, który zagrał do Dvořaka, a ten pojechał sam na Jakubowskiego i pewnie go pokonał. Sześć minut później nastąpiła kopia - lewą stroną pojechał Piotrowski i zagrał do środka, a Sarnik z korytarza między bulikami huknął nie do obrony.

- Cracovia punktuje nas niemiłosiernie, a my jesteśmy zagubieni. Nie ma się co oszukiwać, rywal jest lepszy, a nam pozostaje walczyć o honor - mówił po drugiej tercji Adam Bagiński.


Ostatnia tercja rozpoczęła się od szybkiej bramki. Martynowski wymienił podanie z Łopuskim i przy biernej postawie tyskiej defensywy (znów Csorich) pewnie umieścił "gumę" w siatce. Później miejscowi dwa razy grali w przewadze, a przez 12 sekund nawet w podwójnej, lecz nie zagrozili Radziszewskiemu. Udało się to dopiero w końcówce; Gonera strzelał z linii niebieskiej, "Radzik" odbił krążek przed siebie i Vitek nie miał problemów z dobitką. Wprawdzie szybko odpowiedział Słaboń trafiając do pustej bramki, ale kolejną przewagę znów wykorzystali tyszanie i mecz zakończył się wynikiem 3-7.


- Przyjechaliśmy zagrać agresywnie, szybko i to się udało. Wydaje mi się, że decydująca była druga tercja. Gospodarze sporo grali w osłabieniu, co kosztowało ich utratę sił. Jutrzejszy mecz zaczyna się od wyniku 0-0 i może być różnie. Dla tyszan będzie to najważniejszy mecz w sezonie, bowiem muszą wygrać. Porażka spowoduje, że rywalizacja nie przeniesie się już do Krakowa - podsumował trener Cracovii, Rudolf Rohaček.

AnGo
Źródło: Sportowe Tempo 9 marca 2011 [2]