1939-02-26 Wisła K. - Cracovia 47:33
Wisła K.—Cracovia 47:33 (13:18).
mistrzostwa okręgowe
zawody sportowe | |
dyscyplina: | Koszykówka |
płeć: | mężczyźni |
data: |
26 lutego 1939 |
miejsce: | Kraków |
organizator: |
Relacje z zawodów
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Brak czołowych tych zawodników nie zdeprymował jednak drużyny Wisły, która zdaje sobie sprawę ze swego osłabienia rozpoczęła grę bardzo ostrożnie, nie siląc ale na efektowne wgrania. Dokładnymi podwalami Wisły zdobywała teren, zbliżając się pod kosz, gdzie zawsze znalazł się rozumnie wysunięty zawodnik, który mimo świetnej obrony Pluciński—Resich zazwyczaj kończył akcje skutecznym strzałem.
A że przytem w grze defensywnej Wisła stanęła na wysokości zadania, gdyż w momentach akcji przeciwnika cała piątka broniła przedpola kosza nie dając Cracovii zbyt wiele okazji do wykończania akcji.
Byłoby błędem przypisywać zasługą odniesionego zwycięstwa jednostkom, gdyż z całej drużyny wszyscy wykazali nadzwyczajną formą i maksimum woli zwycięstwa.
Jeśli idzie o obrońców to para Wisły Ciepły Bieniek przewyższyła w tym dniu swoich vis a vis renomowaną dwójką Cracovii Pluciński—Resich, dorównując im nawet z zagraniach ofesywnych. Z napastników każdy wnosił inne wartości do gry. I tak Papiński był niestrudzonym łącznikiem miedzy obroną i atakiem, a przedewszystkiem decydował o systemie gry, wyciskając swe piętno na wszelkich zagraniach mistrzowskiej piątki. „Duży” natomiast był idealnym wzrostem strzelcem, którego w żaden sposób nie mogli utrzymać obrońcy pokonanych. — Wreszcie dopełniający trójką atak Saratowicz (Polak z Ameryki) był rewelacją spotkania dzięki swym niespodziewanym wypadom, które przyniosły szereg niespodziewanych koszy, zdobytych w chwili, kiedy przeciwnik zaczął poważnie zagrażać zwycięzcom. Ostatnim wreszcie zawodnikiem, któremu również należy się pochwała był Kluczyński.
Białoczerwoni nie stanowili tak jednolitej masy jaką była drużyna Wisły i to było główną przyczyną ich porażki. Nie pomogły wspaniałe wypady Kuligowskiego, doskonała gra pod koszowa Kopfa, dalekie strzały Czajczyka, a nawet solidna praca obrony. Cracovia musiała uznać wyższość przeciwnika.