1983-05-11 Szombierki Bytom - Cracovia 2:0
24 kolejka 11 V 1983
Szombierki Bytom - Cracovia 2-0
Bramki: Byś (45 głową), Małnowicz (53)
Widzów ok. 3 000
Sędziował J. Goś z Warszawy
Szombierki: Surlit, Chęciński ( 46 min. Sobol), Mierzwiak, Mirek, Skiba, Król, Byś, Pietryga, Kwaśniowski (74 min. Szewczyk), Małnowicz, Sroka
Cracovia: Koczwara, Nazimek (57 min. Gacek), Dybczak, Turecki, Podsiadło, Karaś, Surowiec, Błachno, Kuć, Lizończyk (79 min. Wrześniak), Tobollik
Opis meczu Tempo:
Przed meczem Szombierki miały 2-punktową przewagę nad Cracovią, a że obie drużyny znajdują się w strefie zagrożonej spadkiem wynik pojedynku miał dla obu z nich kolosalne znaczenie. Jak określił to trafnie po spotkaniu na konferencji prasowej trener bytomian, Hubert Kostka: âgospodarze zwyciężając uzyskali aż... 4 punktyâ.
âPasiakiâ nie zaprezentowały się w Bytomiu aż tak źle, jakby wskazywał na to suchy wynik. W pierwszej części meczu Cracovia walczyła jak równy z równym, odpowiadając na każdy atak bytomian kontratakiem. Fakt, że gospodarze wypracowali sobie nieco więcej tzw. stuprocentowych pozycji strzeleckich, jak chociażby w 10 minucie, kiedy to Koczwara wychodząc do dośrodkowania fatalnie wypuścił piłkę z rąk. Wpadła ona pod nogi Bysia, ale ten zaskoczony nie trafił do pustej bramki.
Krakowianie również mogli kilkakrotnie uzyskać prowadzenie. M.in. po skutecznym rajdzie Tobollika w 17 minucie, czy też po ładnej akcji Surowca z Lizończykiem w I połowie, lub gdy Turecki oddał piekielnie silną âbombęâ z 30 m. z rzutu wolnego. Kiedy zdawało się, że pierwsze 45 minut ciekawej i stojącej na niezłym poziomie gry nie przyniosą efektu bramkowego, Sroka egzekwował rzut rożny. Do silnie podkręconej piłki wyskoczył maleńki Byś i zmieniając jej lot strzelił w róg bramki zdezorientowanego Koczwary.
Z opuszczonymi głowami schodzili więc na przerwę do szatni piłkarze Cracovii. Utrata gola do tego stopnia załamała ambitnych krakowian, że w drugiej części spotkania byli jedynie cieniem zespołu z I połowy meczu, kiedy toczyli wyrównaną walkę z drużyną gospodarzy. Ci natomiast z minuty na minutę osiągali coraz większą przewagę, czego efektem była druga bramka, strzelona w 53 min. po pięknej akcji Kwaśniewskiego z Malnowiczem. Do końca meczu goście grali niemrawo, nie wierząc w możliwość wyrównania poniesionych strat.
Trener krakowian, Józef Walczak, pod wodzą którego âPasiakiâ nie doznały jeszcze dotąd porażki, stwierdził: âMam w swoim tylko kilku piłkarzy I-ligowych, a potrzebuję ich przynajmniej jedenastu. Moi podopieczni grają do tego zbyt nerwowo, szwankuje przede wszystkim skuteczność strzelecka (9 meczów â 4 gole). Druga stracona bramka do końca rozkleiła mój zespółâ.