2017-03-26 Comarch Cracovia - GKS Tychy 1:3
|
4 kolejka, 3 runda, etap 3, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków ul. Siedleckiego 7, niedziela, 26 marca 2017, 16:30
(1:2; 0:1; 0:0) |
|
Skład: Radziszewski (Łuba) Novajovský Rompkowski Šinágl Dziubiński Kapica Kruczek Wajda Domogała Słaboń Drzewiecki Dąbkowski Zíb Urbanowicz McPherson Kalus Dutka Noworyta Paczkowski Chovan Kisielewski |
|
Skład: Žigárdy (Kosowski) Kuboš Pociecha Makrov Kolusz Kogut Bryk Kotlorz Witecki Galant Bepierszcz Kolarz Ciura Jeziorski Komorski Vítek Zaťko Horzelski Woźnica Rzeszutko Górny |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
W sobotę gracze Cracovii sprawili piękny prezent trenerowi Rudolfowi Rohaczkowi, który właśnie w tym dniu obchodził 54. urodziny. W tym meczu krakowianie przebili gości walecznością, determinacją, nie było dla nich straconych krążków, twardo walczyli na bandach. Do tego grali konsekwentnie w obronie, a w ataku byli wyjątkowo skuteczni. Tyszanie byli chwilami zagubieni w obronie, nie pomagał im bramkarz Stefan Żigardy, który odbijał krążki przed siebie, z czego trzykrotnie skorzystali gracze Cracovii.
Najlepszym graczem na tafli był strzelec dwóch goli Damian Kapica, także dwukrotnie trafił do siatki Adam Domogała. Szczególnej urody był jego drugi gol, kiedy to po precyzyjnym uderzeniu krążek wylądował tuż przy słupku. Ale kto wie, czy nie najważniejszego gola zdobył pod koniec pierwszej tercji Oliver Paczkowski, wtedy GKS prowadził 1:0, miał inicjatywę. Młody napastnik Cracovii, mający kanadyjski i polski paszport, zdecydował się na efektowną indywidualną akcję i pokonał bramkarza.
„Pasy” strzelały gole seriami, tak było pod koniec pierwszej i drugiej tercji i na początku trzeciej. – Ruchliwością i agresywnością przebiliśmy rywala – mówił po meczu trener Rudolf Rohaczek. – To był jeden z najlepszych meczów krakowian w tym sezonie – stwierdził olimpijczyk Roman Steblecki.
W niedzielę gracze z Tych wyciągnęli wnioski z sobotniej potyczki. Od pierwszych minut zagrali bardzo agresywnie i już w 17 sekundzie Marcin Kolusz sprytnie zmienił lot krążka i ten wpadł do bramki zaskoczonego Rafała Radziszewskiego. Ale „Pasy” szybko wyrównały, kiks reprezentacyjnego obrońcy Bartłomieja Pociechy wykorzystał Petr Kalus. Z obu stron gra była bardzo twarda, trzeszczały bandy. W końcówce tej tercji goście grali w przewadze i wyszli na prowadzenie po strzale Petra Kubosa.
Na początku drugiej tercji krążek zatańczył na linii bramkowej Cracovii, wydawało się, że „guma” wpadła do siatki. Po analizie wideo sędziowie orzekli, że gola nie było. Ale w chwilę później Michał Woźnica z dobitki podwyższył na 3:1. „Pasy” starały się, walczyły, miały kilka okazji, ale trochę brakowało szczęścia, m.in. kiedy po strzale Lukasa Ziba krążek trafił w słupek.
W ostatnich sekundach drugiej tercji dwóch graczy Cracovii powędrowało na ławkę kar i na początku trzeciej odsłony GKS przez 108 sekund grał w podwójnej przewadze. „Pasy” heroicznie się broniły i gol dla GKS nie padł. Potem krakowianie grali z przewagą jednego gracza, ale szansy nie wykorzystali. Widać było, że sobotni mecz kosztował graczy Cracovii sporo sił, zawiodła tym razem skuteczność. A tyszanie grali mądrze, konsekwentnie w obronie, tym razem Żigardy był podporą zespołu.
- Wyszliśmy na lód z innym nastawieniem, mieliśmy grać od pierwszych minut bardzo agresywnie. Prowadzimy 3:1, ale zawsze mówię, że najtrudniejszy jest ostatni krok – to opinia trenera GKS Jirziego Szejby.
- Uczulałem zawodników, że w niedzielę Tychy zmienią styl, zagrają twardo, agresywnie. Duży wpływ na przebieg meczu miała bramka stracona już w pierwszych sekundach meczu. Agresywna postawa rywala utrudniała nam zadanie. Mamy problem z karami, 12 minut w trzeciej tercji, kiedy gonimy wynik, to jest nie do przyjęcia. Jest problem, kiedy kary łapią doświadczeni zawodnicy. Dopóki krążek w grze, będziemy walczyć – mówił po meczu trener Cracovii Rudolf Rohaczek.
- Daliśmy z siebie wszystko w niedzielę, ale jak to w sporcie raz wychodzi, raz nie. Za dużo było u nas kar, to osłabiało zespół, traciliśmy siły. Nie umiera nas w nadzieja, jedziemy do Tychów po zwycięstwo, ale musimy zagrać bardzo twardo, poprawić skuteczność – mówił napastnik Cracovii Filip Drzewiecki.Źródło: Gazeta Krakowska 26 marca 2017 [1]
Hokej.net
Było to ważne spotkanie w kontekście psychologicznym, gdyż po wygranej tyszanom zabrakło, by do mistrzostwa tylko jednego zwycięstwa. Z kolei, gdyby to krakowianie okazali się lepsi, rywalizacja mogła zacząć się od nowa.
Spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla gospodarzy. Kibice nie zdążyli jeszcze zająć miejsc, a mistrzowie Polski przegrywali już 0:1 po uderzeniu Petra Kuboša z 17. sekundy i strąceniu krążka przez Marcina Kolusza. U krakowian po raz kolejny dało się dostrzec słabą grę w przewadze, gdyż nie potrafili ani razu skorzystać z handicapu w postaci jednego zawodnika na lodzie więcej. W 7. minucie na tablicy świetlnej pojawił się jednak remis za sprawą Petra Kalusa, który po podaniu Andrew McPhersona uderzył celnie z pierwszego krążka.
Na nieco ponad pół minuty do końca pierwszej tercji GKS ponownie objął prowadzenie, a strzelcem gola do pustej był Kuboš. Trzy minuty po wznowieniu gry w środkowej odsłonie tyszanie prowadzili już dwoma golami. Na bramkę uderzył Jarosław Rzeszutko, Rafał Radziszewski zdołał jeszcze odbić krążek, ale przy dobitce Michała Woźnicy był już bezradny. Było to w zasadzie wszystko co obie ekipy miały do zaprezentowania. Goście kontrolowali grę, a miejscowi szukali szans na wyrównanie. Ich celowniki były jednak słabo nastawione, a także w sukurs tyszanom przychodziły słupki i poprzeczki.
Tychy odnotowują trzecie zwycięstwo i wszyscy kibice w "piwnym mieście" zadają sobie pytanie czy ich pupile już w środę wzniosą w górę puchar za mistrzostwo kraju.Źródło: Hokej.net 26 marca 2017 [2]