2016-12-30 Comarch Cracovia - GKS Tychy 0:3
|
2 kolejka, 2 runda, etap 1, Puchar Polski - hokej mężczyzn Nowy Targ, piątek, 30 grudnia 2016, 18:30
(0:0; 0:2; 0:1) |
|
Skład: Radziszewski ( R. Kowalówka) Noworyta Novajovsky Drzewiecki Svitana Šinagl Rompkowski Kolarz Urbanowicz Dziubiński Kapica Maciejewski Wajda Jenčik Słaboń Kalus Dąbkowski Dutka Wróbel Chovan Domogała |
|
Skład: Kosowski (Lewartowski) Kuboš Ciura Jeziorski Komorski Vítek Zaťko Kotlorz Bepierszcz Semorád Kogut Bryk Górny Vozdecký Kristek Kolusz Pociecha Gazda Witecki Rzeszutko Bagiński |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Licząc rozgrywki ligowe to już piąta z rzędu porażka Cracovii z tym zespołem i w dodatku jak najbardziej zasłużona.
Pierwszych kilka minut meczu to bardzo asekuracyjna gra z obu stron. Z czasem inicjatywę przejęli jednak tyszanie, którzy jednak – mimo kilku szans – nie potrafili jej udokumentować golem. Najlepsze ku temu okazje mieli oni w momencie gry… w liczebnym osłabieniu. Ale ani Patryk Kogut, ani Marcin Kolusz nie zdołali oddać celnego strzału na bramkę Rafała Radziszewskiego. „Radzik” wygrał też w pierwszej tercji starcie „oko w oko” z Mateuszem Bepierszczem. Co zaś tyczy się ofensywnych poczynań „Pasów” to w pierwszej odsłonie meczu tylko sporadycznie przedostawali się pod tyską bramkę, w której w porównaniu z meczem półfinałowym chorego Stefana Zigardego, zastąpił Kamil Kosowski.
Za to już w jednej z pierwszych akcji tercji drugiej krakowianie mogli prowadzić, ale zimnej krwi pod bramkę Tychów zabrakło Markowi Wróblowi. W odpowiedzi sam na bramkę Cracovii niemal od połowy lodowiska jechał Kogut, ale zarówno z jego pierwszym strzałem jak i dobitką Radziszewski sobie poradził. Napastnik tyszan dopiął swego w 32 min. Na szybkości wjechał w tercję Cracovii, oddał mocny strzał po którym krążek na parkanem Radziszewskiego wpadł do bramki. Po chwili w świetnej sytuacji znalazł się Damian Kapica, który jednak przegrał starcie sam na sam z Kosowskim. Co więcej, akcja błyskawicznie przeniosła się na drugą stronę lodowiska, a tam Filip Komorski uderzeniem w górny róg bramki, podwyższył prowadzenie GKS. W 39 min mogło być już po meczu. Po faulu Patryka Noworyty na Komorskim, tyszanie mieli rzut karny, ale tym razem górą w starciu z napastnikiem GKS był Radziszewski. Co się jednak odwlecze…
Na początku trzeciej tercji karę złapał Filip Drzewiecki i tyszanie grając w liczebnej przewadze zdobyli trzeciego gola po składnej akcji duetu Kamil Górny – Jan Semorad i celnym strzale drugiego z nich. Ten gol definitywnie rozstrzygnął losy meczu. Najbliżej honorowej bramki dla Cracovii był Richard Jencik, po którego strzale krążek odbił się od poprzeczki.Źródło: Gazeta Krakowska 30 grudnia 2016 [1]
Hokej.net
W składzie tyszan, w porównaniu do wczorajszego półfinału, zabrakło Štefana Žigárdy'ego. Czeski bramkarz po wczorajszym meczu rozchorował się, a zastępujący go Kamil Kosowski... spisał się rewelacyjnie. Obronił 35 strzałów i zachował czyste konto.
Tyszanie okazali się zespołem bardziej dojrzałym, świetnie radzącym sobie z prawidłami taktycznymi, kreatywnym i co najważniejsze skuteczniejszym.
Decydujące 135 sekund
Optyczna przewaga trójkolorowych zarysowała się już po pierwszej tercji. To oni znacznie częściej strzelali (17-7), ale nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze interweniującego Rafała Radziszewskiego. Golkiper "Pasów" wielokrotnie ratował swój zespół, ale w 32. minucie został pokonany przez Patryka Koguta. 25-letni skrzydłowy po podaniu Jana Semoráda odjechał defensorom "Pasów" i niezwykle precyzyjnym uderzeniem w długi róg zaskoczył "Radzika".
135 sekund później ekipa ze Śląska miała już dwubramkową zaliczkę. Tym razem na listę strzelców wpisał się Filip Komorski.
Po tym trafieniu Rudolf Roháček zdecydował się wziąć czas. Z pewnością chciał tchnąć ducha w swoją drużynę, jednak na niewiele się to zdało. GKS tuż przed zakończeniem drugiej odsłony był bliski podwyższenia wyniku. W sytuacji sam na sam z golkiperem znalazł się Komorski, ale został nieprzepisowo powstrzymany przez Marka Wróbla i sędzia podyktował rzut karny. Do krążka podjechał sam poszkodowany, ale „Radzik” wyczuł jego intencję i wynik pozostał bez zmian.
Akcja - palce lizać!
Losy spotkania całkowicie rozstrzygnęły się na początku ostatniej odsłony. Gdy na ławkę kar za faul na Marcinie Koluszu powędrował Filip Drzewiecki, tyszanie zdobyli trzeciego gola. Piękną indywidualną akcją popisał się Mateusz Bepierszcz, który z gracją wjechał do krakowskiej tercji, oszukał dwóch rywali i wystawił gumę jak na tacy Janowi Semorádowi. Czeski środkowy musiał tylko dopełnić formalności.
Później tyszanie starali się kontrolować spotkanie. Spokój w ich grze zmącił nieco Richard Jenčík, który zdecydował się na strzał z wysokości lewego bulika. Choć guma zatrzymała się na poprzeczce, to sędziowie dla pewności sprawdzili jeszcze zapis wideo. Po krótkiej analizie nie uznali bramki.
W końcówce hokeiści z grodu Kraka złapali dwa wykluczenia i stało się niemal jasne, że nie zdołają odwrócić losów tego spotkania. Puchar Polski po raz siódmy trafił w ręce hokeistów GKS-u Tychy!Źródło: Hokej.net 30 grudnia 2016 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Najlepiej prezentowaliśmy się na początku meczu, było to przez około dziesięć minut. Ale tak trzeba było grać przez cały mecz. Kluczowy moment tego spotkania? Sytuacja sam na sam Damiana Kapicy z Kamilem Kosowskim. Nie wykorzystał jej, poszła kontra i rywale zdobyli gola.
Jiří Šejba, trener GKS-u
Zgraliśmy bardzo dobrze taktycznie. W takich spotkaniach od pierwszej do ostatniej minuty trzeba grać konsekwentnie i nie można pozwolić sobie nawet na najmniejszy błąd w defensywie. Po dwóch tercjach mieliśmy dwubramkową zaliczkę, a w trzeciej tercji kontrolowaliśmy wydarzenia na tafli.
Źródło: Hokej.net [3]