2019-04-02 GKS Tychy - Comarch Cracovia 2:1
|
1 kolejka, 3 runda, etap 2, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Tychy, wtorek, 2 kwietnia 2019, 18:00
(0:1; 1:0; 0:0; 0:0d; 1:0d) |
|
Skład: Murray (Lewartowski) Pociecha Ciura Witecki Cichy Szczechura Górny Bryk Jeziorski Rzeszutko Gościński Kolarz Bizacki Klimenko Komorski Jefimienko Kotlorz Galant Sýkora Kogut Michnow |
|
Skład: Kopřiva (R. Kowalówka) Kruczek Czarnaok Turtiainen Kalinowski D. Kapica Jáchym Ježek Švec Domagała Tvrdoň Rompkowski Noworyta Bepierszcz Vachovec Csamangó Bychawski Drzewiecki Kamiński Zygmunt Bryniczka |
Opis meczu
Sport
Nowy regulamin Polskiej Hokej Ligi, dotyczący rozstrzygania meczów w play offie wzorem NHL, sprawia, że co rusz jesteśmy na nocnych biesiadach. Inauguracyjne spotkanie finału było wielce interesujące, ale 60 min zakończyło się remisem, zaś dwie dogrywki również nie przyniosły rozstrzygnięcia i trzeba było sposobić się do kolejnej.
- Musimy grać odpowiedzialnie i cierpliwie - przekonywał na naszych łamach tyski napastnik, Filip Komorski. Widać te słowa nie wszystkim utkwiły w pamięci, bo już pierwsza akcja meczu przyniosła "Pasom" prowadzenie. Spore zamieszanie w okolicy pola bramkowego, krążek przechwycił Damian Kapica i zdołał go wepchnąć do siatki przed rozpaczliwie interweniującym Johnem Murrayem. Strata gola w 16 sek. meczu miała kluczowe znaczenie dla przebiegu inauguracyjnej tercji. Gospodarze nie mogli odzyskać właściwego rytmu i rzadko zagrażali bramce gości. Inna sprawa, że "Pasy" grały wysokim pressingiem i wszystkie poczynania ofensywne tyszan starały się zatrzymywać w strefie neutralnej. Goście w swoich poczynaniach ofensywnych byli zdecydowanie groźniejsi i mieli więcej klarownych sytuacji.
Dziwna niemoc ogarnęła gospodarzy i trwała dalej na początku II odsłony. Poirytowany trener Andrej Gusow w 24 min wziął czas i krzyczał, by wreszcie się przebudzić, bo to najwyższa pora. A ponadto dokonał roszad w poszczególnych formacjach, bo pod koniec I tercji na lodzie pojawił się Radosław Galant. Reprymenda poskutkowała, bo wreszcie jego podopieczni śmiało ruszyli do przodu i w końcu było jakieś zagrożenie pod bramką Miloslava Koprzivy. 2-krotnie Gleb Klimienko oraz Filip Komorski mogli zmienić wynik. Rosjanin w sytuacji sam na sam zamiast strzelać próbował minąć Czecha, a przy uderzeniach Komorskiego refleksem popisał się doświadczony golkiper. W 29:58 min Mateusz Bepierszcz za atak kijem trzymanym oburącz powędrował do boksu kar. Po 39 sek. tyszanie w swoim stylu rozgrywali przewagę. Alex Szczechura podał zza bramki do Komorskiego, a ten piorunującym uderzeniem wreszcie pokonał Koprzivę. Potem jeszcze Michael Cichy i Tomas Sykora mieli okazje, ale tercja zakończyła się remisem. Jednak tyscy kibice odzyskali wiarę w swoją drużynę i znów ją wspomagali mocnym dopingiem. I jedni, i drudzy mieli znów sytuacje do zmiany rezultatu, ale ostatnia odsłona zakończyła się bez goli. Jednak gorących spięć nie brakowało, ale znów o wszystkim miał rozstrzygnąć dodatkowy czas. W pierwszej dogrywce czuliśmy się jak na strzelnicy, bo ani jedni ani drudzy nie oszczędzali się i atakowali z pasją, oddając soczyste uderzenia. Lista niefortunnych strzelców jest długa, ale pewnie Cichy długo będzie rozpamiętywał strzał, po którym krążek uderzył w bark Koprzivy i nie wpadł do siatki. Po upływie 20 min zastanawialiśmy czy czeka nas nocna biesiada z kauczukowym krążkiem w tle. W kolejnej dogrywce oba zespoły zagrały już nieco ostrożniej, choć i tak groźnych strzałów nie brakowało. Poprzeczka uratowała gości, a potem Kapica stanął przed szansą, ale ją zmarnował.
W końcu padło rozstrzygnięcie. W 18 min trzeciej dogrywki Alex Szczechura zdobył bramkę na 2:1.Źródło: Sport nr 79 z 3 kwietnia 2019
Gazeta Krakowska
Mecz zaczął się znakomicie dla „Pasów”, zdobyły gola już w 16 sekundzie - w zamieszaniu z bliska do siatki trafił Fin Jaakko Turtiainen. Ta bramka uskrzydliła gości, a zupełnie wybiła z konceptu gospodarzy. Krakowianie w pierwszej tercji byli zespołem lepszym, powinni byli prowadzić wyżej, jednak świetnych okazji nie wykorzystali Michaił Vachovec, Marek Tvardoń i Turtiainen. Tyszanie w tej części spotkania atakowali sporadycznie.
Inaczej wyglądała druga tercja. Gospodarze ruszyli do ataku i kilka razy zakotłowało się pod bramką Cracovii. W 30 min Gleb Klimienko znalazł się w sytuacji sam na sam bramkarzem "Pasów", ale przegrał ten pojedynek. Minutę później był już remis. Gdy na ławkę kar powędrował Mateusz Bepierszcz, Ślązacy dobrze rozegrali zamek i Kamil Kalinowski strzałem bliska pokonał golkipera. Krakowianie też parę razy groźnie zaatakowali, ale zabrakło im celnego strzału.
Trzecia tercja nie przyniosła zmiany wyniku. Na 5 minut przed końcem przed wielką szansą stanęły „Pasy”, grały w przewadze, ale bramki nie zdobyły. Potrzeba była dogrywka. W pierwszych 20 minutach tempo było niesamowite, obie strony miało dużo okazji, ale kapitalnymi interwencjami popisywali się obaj bramkarze.
Również w kolejnej tercji nie padł gol.
Zwycięskiego gola zdobył w 118 min Szczechura.Źródło: Gazeta Krakowska 2 kwietnia 2019 [1]
Hokej.net
Spotkanie zaczęło się dokładnie tak, jak filmy Alfreda Hitchcocka, czyli od trzęsienia ziemi. Krakowianie już w pierwszej zmianie zaskoczyli tyszan szybkim wstrzeleniem krążka i agresywnym forecheckingiem. O krążek pod bandą powalczył Damian Kapica i gdy go opanował, od razu zagrał przed bramkę. Guma odbiła się od źle ustawionego Johna Murraya i znalazła się w siatce. Stało się to w 16. sekundzie spotkania.
– Spodziewaliśmy, że „Pasy” ruszą na nas, ale nie da się ukryć, że wyszliśmy na ten mecz trochę zdekoncentrowani. Mieliśmy w pierwszej odsłonie trochę problemów, ale z biegiem minut opanowaliśmy sytuację – przyznał Michał Kotlorz, kapitan GKS-u.
Rzeczywiście podopieczni Rudolfa Roháčka w premierowej odsłonie radzili sobie znacznie lepiej. Mieli kilka szans na podwyższenie prowadzenia, ale pudłowali nawet w dogodnym okazjach. Po akcji Marka Tvrdoňa i Mateusza Bepierszcza pustą bramkę miał przed sobą Miloslav Jáchym. Czeski defensor zamiast szukać strzału z pierwszego krążka, zdecydował się na przyjęcie gumy łyżwą. To sprawiło, że „Jasiek Murarz” zdążył się przemieścić.
„Pasy” lepiej rozpoczęły także drugą odsłonę, dlatego sztab szkoleniowy tyszan poprosił o czas. Efekt był widoczny, bo GKS zaczął grać lepiej. Poprawie uległy takie elementy jak wyprowadzenie krążka oraz organizacja gry obronnej.
W 25. minucie Bartłomiej Pociecha długim podaniem obsłużył Gleba Klimienkę. Rosyjski skrzydłowy zgubił obrońców rywali, ale jego uderzenie obronił Miroslav Kopřiva. Później kąśliwe strzały oddali Filip Komorski, Michael Kolarz i Bartłomiej Pociecha. Doświadczony Czech stanął na wysokości zadania.
Przewaga zamieniona na bramkę
W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Mateusz Bepierszcz. Trójkolorowi po raz pierwszy zagrali w przewadze i wykorzystali tę okazję. Genialnym podaniem zza bramki popisał się Alexander Szczechura, a Filip Komorski znakomicie przymierzył z okolic korytarza międzybulikowego.
Taki wynik utrzymał się do końca drugiej odsłony. W trzeciej części gry bramki również nie padły, choć oba zespoły miały kilka dogodnych okazji. John Murray obronił strzały Pawła Zygmunta i Jaakko Turtiainena, a Miroslav Kopřiva zatrzymał szarżującego Jarosława Rzeszutkę oraz uderzenie Radosława Galanta.
W 56. minucie Damiana Kapicę nieprzepisowo zatrzymał Mateusz Bryk. Krakowianie stanęli przed szansą, aby wyjść na prowadzenie i przybliżyć się do zwycięstwa. Trzeba jednak przyznać, że rozgrywali zamek zbyt wolno i niezbyt dokładnie.
W końcówce o losach spotkania mógł przesądzić Bartosz Ciura, ale uderzenie tyskiego defensora w świetnym stylu obronił golkiper „Pasów”. Byliśmy więc świadkami dogrywki. W niej więcej dogodnych okazji mieli gospodarze, ale bramka strzeżona przez Kopřivę była dla nich jak zaczarowana. Swoje szanse mieli także krakowianie, ale i oni nie imponowali skutecznością. Na tafli znów pojawiła się rolba, a zawodnicy udali się na 15-minutową przerwę do szatni.
Prośba kibiców
Rozstrzygnięcia nie przyniosła także druga dogrywka, więc na początku trzeciej tyscy kibice zaśpiewali: - My chcemy gola, bo rano praca i szkoła.
Wydawało się, że złota bramka padła w 112. minucie. Po akcji Damiana Kapicy i uderzeniu Mateusza Bepierszcza krążek tańczył na linii bramkowej, ale został wygarnięty z niej przez Michała Kotlorza. Sędziowie uznali, że doszło do zamrożenia krążka w polu bramkowym, więc podyktowali rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli podjechał Filip Drzewiecki, ale nie zdołał zmieścić jej między parkanami Johna Murraya.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się na Cracovii. Na dwie minuty przed końcem trzeciej dogrywki tyskich kibiców uszczęśliwił Alexander Szczechura, który zaskoczył krakowskiego golkipera strzałem w krótki róg.
Na sam koniec mała statystyka: GKS Tychy w tegorocznej fazie play-off odniósł już trzecie zwycięstwo po dogrywce. Za każdym razem złotego gola zdobywał właśnie kanadyjski napastnik. W trudnych chwilach trójkolorowi mogą na niego liczyć.Źródło: Hokej.net 2 kwietnia 2019 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček (trener Cracovii)
Dobry mecz, ale ze złym końcem – tak skomentowałbym ten mecz jednym zdaniem. Przegrywamy 0:1, a w czwartek czeka nas kolejny mecz w Krakowie.
Andrej Husau
Zgadzam się z trenerem. Dla nas ten mecz miał dobry koniec. Teraz musimy doprowadzić chłopaków do siebie przede wszystkim pod względem emocjonalnym. Dla nas był to już 15 mecz w tym play-offie. Za dużo hokeja, ale damy radę.
Źródło: cracovia.pl