Zapowiedź meczu
Opis meczu
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Relacja z meczu w
Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
"Czeski lew" jest drużyną pierwszoklasową. Publiczność witała gości owacyjnie i burzliwymi brawami nagradzała ich grę jak również strzelone bramki.
Zapowiedzi o świetnej grze graczy pilzneńskich nie były wcale przesadzone. Zobaczyliśmy wczoraj istotnie drużynę znakomicie zgraną, technicznie tak wysoko stojącą, iż ani jeden ruch nie wydawał się bezcelowym.
W tych warunkach "Cracovia" wykazywała minusy te, które zawsze sprowadza gra z niższoklasowymi graczami. Zakrada się wówczas przyzwyczajenie, że jest jeszcze pół sekundy lub ćwierć sekundy, aby z lepszej pozycyi kopnąć piłkę, a tymczasem to opóźnienie wyzyskuje przeciwnik taki, jakim są gracze "Czeskiego lwa" i pozbawia uzyskanych plusów.
W pierwszej połowie uzyskali goście bramkę w 7 minucie i drugą w 15 minucie. Z rzutu karnego, podyktowanego przez sędziego niepotrzebnie, nie skorzystała "Cracovia", mając za sobą już 2 minusy i skoro złapanie piłki ręką przez czeskiego gracza było faktyczne. Drugi strzał karny podyktowany przez sędziego łącznik prawy Cracovii przestrzelił.
Mimo wielu niebezpiecznych momentów nie udało się "Cracovii" zdobyć ani jednego goala.
W drugiej połowie gra miała szybsze tempo, nadane jej przez "Cracovię", która naciskała przeciwników tak, że kornery sypały się jak z rogu obfitości. W 20 minucie udaje się atakowi Czechów świetnym strzałem głową uzyskać trzeciego goala z piłki podanej z korneru. Mimo to klub krakowski rozwija coraz bardziej błyskawiczną grę (choć lewy skrzydłowy gracz, zresztą wyborny, stale za dużo się bawił) i pytanie, jakim rezultatem zakończyłaby się ta piękna gra, gdyby niekarne zachowanie się łącznika prawego, który zszedł z boiska po zajściu z jednym z przeciwników, nie pozbawiło klubu szans wyrównania różnicy. Z ubolewaniem konstatujemy ten wypadek i silnie podkreślamy to niezbędne prawidło sportowe, że gracz dla obrony własnej, choćby najsłuszniejszej, nie może zapominać o barwach swej drużyny i musi pamiętać bezwzględnie o panowaniu nad swym temperamentem.
Match skończył się wynikiem 3:0 na korzyść gości.
P. Wojakowski sędziował bardzo spokojnie i niezwykle objektywnie.
(k)
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 236 z 27 sierpnia 1917
Czas
Relacja z meczu w dzienniku
Czas
Wczoraj odbyły się zawody footballowe między klubem sportowym "Cracovia" i "Czeskim Lwem". Oba kluby dowiodły, że są godnymi siebie przeciwnikami. Z początku "Cracovia" miała nawet pewną przewagę nad "Czeskim Lwem" i gra wciąż odbywała się na boisku po stronie Czechów, lecz po pewnym czasie przeniosła się pod bramkę "Cracovii" i po 20 minutach po rozpoczęciu gry Czesi zdobyli pierwszą bramkę. Po niej nastąpiły dalsze "strzały", lecz odbite zostały przez bramkarza "Cracovii". Tempo gry czy to wskutek zmęczenia, czy też zdeprymowania zwolniało nieco po stronie "Cracovii" tak, że wkrótce Czesi zdobyli drugą bramkę, po której gra znowu przeniosła się na stronę Czechów, a nasi gracze zaczęli energicznie, choć bezskutecznie atakować bramkę przeciwników. Po pauzie tempo gry się wzmogło i choć Czesi wciąż byli atakowani, jednak zdołali się obronić i zrobili jeszcze jedną bramkę. Podczas gry okazało się, że czeski klub gra więcej skoncentrowanie, szczególnie przy ataku na bramkę przeciwnika, i więcej celowo "podaje" piłkę, nasi zaś gracze umieją lepiej "trzymać" między sobą piłkę, lecz słabsi są nieco przy atakowaniu bramki, wskutek czego mimo wielu "strzałów" nie zdołali zdobyć ani jednej i wynik wczorajszych zawodów wypadł 3:0 na korzyść Czechów. Dziś odbędą się po raz drugi zawody.
Źródło: Czas nr 393 z 26 sierpnia 1917
Nowa Reforma
Relacja z meczu w dzienniku
Nowa Reforma
....
Źródło: Nowa Reforma nr 394 z 26 sierpnia 1917
Krakauer Zeitung
Relacja z meczu w dzienniku
Krakauer Zeitung cz.1
Relacja z meczu w dzienniku
Krakauer Zeitung cz.2
W czasie. gdy powstaje nasza gazeta, rozgrywa czeski mistrz prowincjonalny swoje drugie zawody przeciwko Cracovii i dopiero po nich będziemy mogli stwierdzić, czy wczoraj zaprezentowana przez gości forma jest prawdziwą czy też byli zmęczeni przez podróż, grę uważali wyłącznie za trening, ponieważ byłoby niesłusznym, aby wywnioskowywać z różnicy bramek wysoką przewagę gości. Coś takiego rzeczywiście nie miało miejsca, ponieważ Cracovia w drugiej połowie, mimo gry w dziesiątkę, nieprzerwanie atakowała i to, że jej wysiłki pozostały bezskuteczne, należy złożyć wyłącznie na karb nerwowości i niepewności jej napastników przed bramką. Poza tym zdaje się, że gole stracone przez Cracovię były do uniknięcia, gdyby Halpern grał bardziej szczęśliwie, a ponadto chcemy stwierdzić, że Cracovia, jako że dwa rozstrzygnięcia sędziego o przyznaniu jej rzutów karnych wydały się jej przesadzone, w najszlachetniejszy sposób przyznane jej jedenastki rozmyślnie przestrzeliła. Tak więc wszystkie przewidywania o remisowym wyniku były możliwe do zrealizowania. Z drużyny gości podobała się świetnie pracująca obrona i dobre krycie. Natomiast napastnicy nie zachwycili i poprzedzająca ich sława nie została wczoraj uzasadniona. U Cracovii imponowała emanująca pewność, siła uderzeń lewego backa i doskonała technika pomocników, szczególnie środkowego i lewego pomocnika jak również szybkość i siła oporu lewego skrzydła, podczas gdy, jak już wspomniano, Halpern nie stał na szczycie swoich możliwości, czemu winna była może nie pasująca mu miękka ziemia, środkowy napastnik zaprezentował się znowu jako statysta, a także prawy skrzydłowy przez upartą samolubną grę czynił wewnętrzna kombinację niemożliwą. O lewym obrońcy nie chcemy lepiej nic mówić. Okazał się świadomy swojej pozycji na boisku dopiero w ostatnim kwadransie. Stosunek rzutów rożnych obrazuje najlepiej przebieg gry, niepewność napastników Cracovii przed przeciwną bramką i świetną pracę czeskiej obrony: wyniósł on 9:2 dla Cracovii. - Z przebiegu gry możnaby wyróżnić następujące fazy: W 13 min. podyktowany został rzut wolny przeciw Cracovii za rękę, po którym Pilźnianie nie zyskali nic więcej pod bramką, ale dwie minuty później strzelili pierwszego gola. Piłka była dość miękka, tak że robinsonada Halperna wydała nam się zbędna. Zatrzymał on zresztą w następnej minucie trudną piłkę, jednak dopuścił już w następnej do nowego sukcesu Pilźnian. Taraz podniosła się Cracovia, Pilźnianie zawinili faul prawie na granicy pola karnego i protestowali żywo, gdy sędzia podyktował jedenastkę. Próbowali wyjaśnić sytuację, jednak Jałowiecki zakończył niemiły incydent dumnym umyślnym strzałem w prawy róg boiska zbierając za to oklaski od publiczności i od czeskich graczy. Sześć minut później sędzia znów dyktuje jedenastkę przeciwko gościom, która znowu zostaje celowo przestrzelona. W 35 min. marnuje Cracovia rzadką okazję, wypadek ten pół minuty później znowu się powtarza. W 44 min. broni bramkarz Pilźnian we wspaniałym stylu trudną piłkę, którą pilzneński skrzydłowy błyskawicznie przejmuje, jednak kończy swój świetny solowy bieg niecelnym strzałem. W drugiej połowie Cracovia jest w ataku i osiąga w ciągu siedmiu minut cztery rzuty rożne, które nie przynoszą rezultatu. W 15 min. zostaje wykluczony Jałowiecki. Minutę później z kornera wynika trzecie trafienie, niepotrzebnie wpuszczone przez Halperna. Cracovia jest teraz prawie nieprzerwanie w ataku, Pilźnianie prawie w ogóle nie przekraczają linii środkowej, jednak to, co nie zostaje ordynarnie przestrzelone przez napastników gospodarzy, staje sie łupem brawurowo grającego pilzneńskiego bramkarza. Sędzia Wojakowski prowadzi grę od samego początku tak, aby unikać ekscesów, nadzwyczaj surowo i energicznie, ale bez wątpienia sprawiedliwie.
Źródło: Krakauer Zeitung (oryginalnie w języku niemieckim) nr 238 z 27 sierpnia 1917