1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

25. mecz Cracovii z Pogonią Lwów w oficjalnych rozgrywkach.


Herb_Pogoń Lwów

Trener:
György Molnár
pilka_ico
Liga , 17 kolejka
Lwów, niedziela, 20 października 1935

Pogoń Lwów - Cracovia

3
:
1

(2:1)



Herb_Cracovia

Trener:
Alois Pulpittel
Skład:
Albański
Bereza
Jerzewski
Hanin
Wasiewicz
Jaworski
Majowski
Zimmer
Luchter
Michał Matyas
Majowski

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Muszkat z Warszawy
Widzów: ok. 4 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 4000.

bramki Bramki
Matyas (2' karny)
Matyas (17')

Matyas (80' karny)
1:0
2:0
2:1
3:1


Kisieliński (27')
Skład:
W. Pawłowski
Pająk
Doniec
Lasota
Grünberg
Bialik
Zembaczyński
Kossok
S. Malczyk
Szeliga
Kisieliński

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1935-10-20 Cracovia - Korona 4:2
1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1



Opis meczu

Matyas II w akcji

"Więcej szczęścia - niż zasługi
Cracovia pokonana przez Pogoń 1:3, mimo dobrej gry" -
Przegląd Sportowy

Więcej szczęścia - niż zasługi
Cracovia pokonana przez Pogoń 1:3, mimo dobrej gry

Wszystkie trzy bramki dla Pogoni zdobył Matyas w tem dwie z rzutów karnych, a dla Cracovii Kisieliński.

Pogoń: Albański; Bereza, Jeżewski; Hanin, Wasiewicz, Jaworski; Niechciał, Zimmer, Luchter, Matyas II, Borowski.

Cracovia: Pawłowski; Pająk, Doniec; Lasota, Grünberg, Bialik; Zembaczyński, Malczyk, Kossok, Pstrąg, Kisieliński.

Wielką tragedję przeżywała Cracovia na boisku Pogoni, na którem przed laty walczyła o mistrzostwo. Tragedja Cracovii jest tem większa, że przegrała ona conajmniej po równej walce, po grze, którą zasługuje się na pozostanie w lidze. Niestety wielka ambicja i zapał oraz bardzo wyraźna przewaga w drugiej połowie w połączeniu z miłą, nawet efektowną grą nie dały Cracovii żądanego rezultatu, nie przyniosły choćby jednego tak bardzo dla niej cennego punktu!

Pogoń niczem nie przypominała zdecydowanego lidera ligowego. W drużynie lwowskiej widziało się bowiem znacznie więcej słabych, niż mocnych punktów. Brak było skonsolidowanych akcyj, indywidualne sporadyczne wypady były wyłączną zasługą tej czy owej, mniej czy więcej dobrze usposobionej jednostki. Do tych ostatnich należeli obaj skrzydłowi. Zarówno Borowski jak i Niechcioł parli zdecydowanie naprzód i byli stosunkowo nieźle grającymi napastnikami. Fatalnie prezentowała się natomiast środkowa trójka. Matyas był przerażająco słaby, powolny, niezdecydowany, mało współpracował z Borowskim, a w drugiej połowie po objęciu kierownictwa napadu nie spisywał się o wiele lepiej. Zimmer wraz z Luchterem grali dobrze przez pierwsze kilkanaście minut, następnie obaj dryblowali do przesady, a w drugiej połowie zdradzali wyraźnie wyczerpanie.

Linja pomocy Pogoni nie grała naogół źle i stanęła na boisku już ze zgóry obmyślaną taktyką. Obaj boczni pomocnicy grali wyłącznie defenzywnie, pilnując skrzydłowych, podczas gdy Wasiewicz pracował więcej defenzywnie. Taktyka ta okazała się niezłą, szczególnie dobrze odpowiadała ona Haninowi, który, chodząc za Kisielińskim krok w krok niemal zupełnie unieszkodliwił skrzydłowego Cracovii.

Obrona lwowian miała zadanie wyjątkowo trudne, tembardziej, że Albański grał niepewnie i pierwszą bramkę przepuścił fatalnie, kilkakrotnie stwarzając groźne sytuacje. W tych warunkach cała trójka obronna raziła chwilami wielką niepewnością.

Cracovia, jak na drużynę zagrożoną spadkiem, grała b. dobrze, niestety brak umiejętności wykorzystania cyfrowo silnej przewagi w drugiej połowie i wyraźne szczęście sprzyjające przeciwnikowi, zadecydowały o jej porażce. W drugiej połowie Cracovia nie schodziła niemal z pola Pogoni. Niestety obok Kisielińskiego, który od czasu do czasu zmuszał do interwencji Albańskiego, w napadzie biało-czerwonych nie było strzelców. Zarówno bowiem Malczyk jak i Kossok pracowali w polu bez zarzutu, fatalnie spisywali się natomiast pod bramką. Ten ostatni grą swą mile rozczarował i należał bezsprzecznie do najlepszych graczy w swej drużynie. Nadspodziewanie ruchliwy, zwrotny miał doskonały ciąg do przodu, nie zapominając również o cofaniu się do tyłu. Słabiej już nieco grali Zembaczyński i Pstrąg. W pomocy Cracovii wyróżniał się Grünberg, a z obrońców Doniec lepszy był od Pająka mimo, iż ten ostatni dysponował wyswabadzającym wykopem. Bramkarz Pawłowski znacznie przewyższał swego vis a vis i kilkakrotnie bronił w pewnym stylu.

Mecz miał przebieg dla Cracovii dramatyczny. Pogoń grała pierwszą połowę z silnym wiatrem. Pierwsza bramka padła nadspodziewanie szybko. W drugiej minucie Doniec dotknął ręką strzał Luchtera, a rzut karny Matyas zamienił w pierwszą bramkę. Pogoń mając sojusznika w wietrze, ma wyraźną przewagę, podczas gdy Cracovia ogranicza się początkowo do indywidualnych wypadów Kisielińskiego i Zembaczyńskiego. W 16 m. Borowski strzela drugą bramkę, której sędzia nie uznaje, a w minutę potem Luchter doskonale wystawia nieobstawionemu Matyasowi, który dalekim strzałem zdobywa dla Pogoni drugi punkt. Cracovia powoli otrząsa się z przewagi Pogoni.

W 27 minucie Kossok przebija się przez obronę Pogoni. Albański wybiega aż poza pole karne, w tym momencie piłkę otrzymuje nieobstawiony Kisieliński, który strzela do pustej bramki. Pogoń ma jeszcze kilka dogodnych sytuacyj, wypracowanych przeważnie przez Niechcioła i Borowskiego.

Po przerwie Cracovia z miejsca przeważa. Przewaga jej rośnie coraz bardziej, tak, że wyrównująca bramka wisi w powietrzu. W obu drużynach następują pewne przegrupowania w napadach. 80 minuta decyduje ostatecznie o losach meczu. Przebój Borowskiego, faul Pająka na polu karnem i Matyas strzela z rzutu karnego trzecią bramkę dla Pogoni. Cracovia wyraźnie załamana rezygnuje do końca meczu z walki. Sędziował p. Muszkat z Warszawy słabo. Widzów około 4.000.
(K)
Źródło: Przegląd Sportowy nr 114 (1122) z 21 października 1935 [1]


Raz,dwa,trzy

Pantoflową pocztą kolportowano pogłoskę we Lwowie, że Pogoń zamierza ułatwić Cracovii zwycięstwo. Jakkolwiek tego rodzaju niedorzeczne pogłoski, szczególnie w obecnej pozycji Pogoni, zgary należało uważać za nieprawdopodobne, to mogły one jednak podważyć wartość ewentualnego zwycięstwa Cracovii przynosząc równocześnie niepowetowaną szkodę prestiżowi Ligi.

Sam mecz rozegrany został w spokojnym nastroju, niemniej jednak obfitował w wysoce dramatyczne momenty. Jakkolwiek cala widownia chciała widzieć zwycięstwo Pogoni, torujące jej drogę do mistrzostwa, odczuwało się równocześnie daleko idące współczucie dla sytuacji Cracovii, która od lat cieszy się we Lwowie wyjątkową popularnością.
Sympatje dla drużyny krakowskiej były tym razem jeszcze o tyle uzasadnione, że z nieprzeciętną ofiarnością przez pełnych 90 minut walczyła ona o wynik, który kto wie czy ostatecznie me zaważy na jej przynależności do Ligi.
Nastrój w szeregach Cracovii przed meczem nie był dobry.
Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja, gdyż już w 2 minucie po rozpoczęciu gry Pogoń prowadziła 1:0 i to z rzutu karnego za niewątpliwą, choć kto wie, czy umyślną rękę jednego z obrońców. Mimo to gracze Cracovii nie skapitulowali nawet wówczas, gdy Pogoń prowadziła 2:0. Przetrzymali napór ofenzywny przeciwnika,po przerwie zaś sami objęli inicjatywę i więcej, niż raz, mieli możność uzyskania wyrównującej bramki. Nie wychodziły im jednak strzały, resztę likwidowała przytomnie obrona Pogoni. I dopiero, gdy na 10 minut przed końcem Pogoń uzyskała trzecią bramkę z rzutu karnego. załamali się. Nic zresztą dziwnego, skoro sytuacja stała się beznadziejna.
Mimo porażki gra Cracovii podobała się.
Najlepiej wypadł atak, umiejętnie kierowany przez Kossaka, który udowodnił, że jeszcze daleko mu do emerytury. Nawet z tą okrzyczaną u niego nieruchliwością nie było tak źle. Posługując się wypróbowanym repertuarem technicznym, zwycięsko przeważnie wychodził z pojedynków z bardziej żywiołowym przeciwnikiem. Pod koniec w zderzeniu z Jeżewskim doznał potłuczenia kolana, co wydatnie obniżyło jego możliwości. Drugim graczem w napadzie Cracovii, około którego skoncentrowało się zainteresowanie był Kisieliński, znajdujący się niewątpliwie w szczytowej formie. Niestety nie mogła ona dojść do wyrazu w całej pełni z winy, względnie zasługi Hanina, który jak gdyby się przyszył do swego przeciwnika, nie odstępując go ani na krok. Pomocnik Pogoni pilnował Kisielińskiego w sposób, który widocznie go denerwował, widownię zaś niejednokrotnie pobudzał do śmiechu. Niemniej zadanie swe Haniu przez 2/3 spotkania wykonał wzorowo i dopiero pod koniec opadł na silach, z czego skorzystał Kisieliński, parę razy uchodząc swej niemiłej asyście.
Kisieliński był jedynym w ataku Cracovii, który strzelał bez ociągania się i przeważnie celnie. Raz tylko niepotrzebnie pospieszy! się, tracąc wyjątkową szansę, która kto wie czy nie zaważyła na wyniku. Zamiast niezagrożony przez nikogo piłkę podprowadzić pod samą bramkę, wolał spróbować się w efektownym dalekim strzale, który jednak ponad poprzeczką skończył na aucie.
Na prawem skrzydle Zembaczyński miał szczególnie w pierwszej połowie parę wyjątkowych okazyj. Zupełnie jednak nie wychodziły mu centry, w następstwie czego zmarnował kilka doskonałych podań Kossoka. — Malczyk i Szeliga pracowali dużo, zarówno na tyłach, jak i w napadzie, jednak nie umieli się zdobyć na strzał, któryby był ukoronowaniem ich wysiłków.
Dobrze wypadła gra pomocy Cracovii, która szczególnie po przerwie ustawicznie forsowała napad ku przodowi. Pod tym względem pomoc Cracovii górowała nad Pogonią.
Obrona była skuteczna w wykopach, jak długo miała drogę wolną, z bezpośredniem zetknięciu z przeciwnikiem często „kiksowałał".
Rewelację stanowił Pawłowski.
Należał on do najlepszych bramkarzy, jakich w tym sezonie oglądano we Lwowie, a zatrudnienia szczególnie do przerwy miał niemało. Z utraconych trzech bramek dwie pochodziły z nieuchronnie w róg strzelonych karnych, jedna zaś z dalekiego, ostrego strzału nie do obrony.
Pogoń na zwycięstwo swo pracowała właściwie tylko do przerwy. Następnie ograniczona została do własnej połowy, z powodzeniem broniąc zwycięskiego wyniku. Mimo, że na liście strzelców tego spotkania trzykrotnie figuruje Matjas, nie jemu należy się palma pierwszeństwa w kwintecie ofenzywnym Pogoni. Oszczędzał on sic jak zwykle i był mało ruchliwy. O piłki nie walczył, unikał również zetknięcia z przeciwnikiem. Na plus należy mu zaliczyć wspaniale strzeloną drugą bramkę, oraz wykorzystanie obu rzutów karnych, co u Pogoni jeszcze niedawno należało do rzadkości. Luchter miał w pierwszej połowic parę przykładowych zagrań, również jako strzelec kilkakrotnie zabłysnął, po przerwie tylko w mniejszym stopniu dochodził do głosu. Najlepiej w napadzie Pogoni prezentowali się obaj skrzydłowi. Borowski był prawdzie mniej zatrudniony, ilekroć jednak otrzymał piłkę, wykorzystał ją w sposób możliwie celowy. Nie o wiele ustępował mu Niechcioł, który widocznie wraca do formy.
W pomocy Pogoni ogólną uwagę zwracał Hanin, który unieszkodliwił Kisielińskiego, miejsce Deutschmana z powodzeniem objął Jaworski. Wasiewicz na środku grał na zwyczajnym poziomie.
Obrona Pogoni twarda, jak zwykle, niewykraczała jednak poza granice dozwolone. Albański nie najlepiej obliczał wybiegi, ponadto był niepewny w momencie atakowania go przez przeciwnika. Temu też należy przypisać utratę jedynej bramki.
Przebieg gry.
Gra w pierwszej połowie stała nod znakiem wiatru, który wspomagał Pogoń, choć niejednokrotnie znosił piłkę, przekreślając wszelkie obliczenia. Już w pierwszej minucie Luchter dobrze wypuszcza Niechcioła, który jednak traci piłkę. Za chwilę Borowski centruje do Luchtera, który strzela na bramkę. Piłce jednak zamyka drogę ręka Dońca. Rzut karny przemienia Matjas w pierwszą bramkę. Naogół Pogoń przeważa, choć i atak Cracovii bardzo często szybkiemi podaniami nie bez szans dochodzi na pole przed bramką Pogoni, tam jednak pozwala sobie odebrać piłkę.
W 15-tej min. krytyczna sytuacja pod bramką Cracovii. Strzał Zimmera broni Pawłowski, wypuszcza jednak piłkę, z największym trudem następnie zabierając ją z pod nóg gotowego do strzału Borowskiego. Dwie dobre pozycje Zembaczyńskiego i dwa kornery Pogoni nie zostają wykorzystane. W 20 min. Borowski „główką" uzyskuje ładną bramkę, jednak sędzia z niewyjaśnionych przyczyn zarządza wolny rzut przeciw Pogoni, co wywołuje burzę protestów na widowni.
Ledwie jednak Pawłowski zdołał wykopać piłkę, następuje podanie Luchtera do Matjasa i daleki ostry strzał na wylot przez siatkę przywraca Pogoni utraconą szansę. Pogoń prowadzi 2:0.
Sytuacja dla Cracovii nie wesoła. Mimo to nie ustaje ona w ofiarnych wysiłkach, które w 27 minucie prowadzą do uzyskania bramki przez Kisielińskiego, nie bez winy Albańskiego. Końcowy kwadrans pierwszej połowy należy niepodzielnie prawie do Pogoni, która napotyka jednak w Pawłowskim na ciężką przeszkodę. Broni on w beznadziejnych sytuacjach, raz zaś z linji bramkowej strzał Borowskiego broni Lasota.
Po przerwie parę minut jeszcze trwa napór Pogoni poczem zaznacza się wyraźna przewaga Cracovii. W 58 min. Kisieliński ucieka Haninowi i Borowskiemu pod bramkę, w ostatniej chwili drogę zastępuje mu Jeżewski, broniąc na róg. W 61 min. podobna sytuacja po stronie przeciwnej, gdzie Niechcioł mija Bialika i Dońca przestrzeliwuje jednak z paru kroków przed bramką. W 65 i 67 minucie efektowne bomby Kisielińskiego idą nad poprzeczkę. Pod bramką Pogoni mnożą się krytyczne sytuacje, a że równocześnie napad nie burdzo odciąża swe tyły, zanosi się na wyrównanie. Szczęście jednak nie sprzyja Cracovii, a gdy w dodatku na 10 minut przed końcem Pająk „fauluje" Borowskiego, na polu karnem, mecz dla Cracovii jest ostatecznie przegrany. Karnego strzela Matjas, ustalając wynik spotkania.
Drużyny grały w składzie: Cracovia: Pawłowski, Pająk, Doniec, Lasota, Grünberg, Bialik. Zembaczyński, Malczyk. Kossok. Szeliga, Kisieliński. Pogoń: Albański. Bereza, Jeżewski, Haniu, Wasiewicz. Jaworski. Niechcioł, Ziminer, Luchter, Matjas. Borowski.

Sędziował słabo p. Muszkat z Warszawy. Dziwne, iż na tak poważne zawody został delegowany tak słaby arbiter! Widzów około 3000,
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 43 z 22 października 1935


Mecze sezonu 1935

Polonia Kraków (1927) 1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0  Wawel Kraków 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0  PPW Katowice 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7  Policyjny Katowice 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0  Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0  Dąb Katowice 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2  Pogoń Katowice 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1  Warta Poznań 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0  ŁKS Łódź 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1  FC Wien 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4  Pogoń Lwów 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3  Wisła Kraków 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0  Śląsk Świętochłowice 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1  Ruch Chorzów 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0  Ognisko Wilno 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3  Śmigły Wilno 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2  Garbarnia Kraków 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1  Polonia Warszawa 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1  Brygada Częstochowa 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0  Grzegórzecki Kraków 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1  Warszawianka Warszawa 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1  Legia Warszawa 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1  Wacker Wiedeń 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2  Újpest Budapeszt 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3  Polonia Warszawa 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2  Warszawianka Warszawa 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1  Wisła Kraków 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0  Garbarnia Kraków 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0  Śląsk Świętochłowice 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1  Legia Warszawa 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1  Wawel Kraków 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1  Warta Poznań 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1  Ruch Chorzów 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2