2018-01-07 KS Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 3:2
|
29 kolejka, 3 runda, etap 1, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Oświęcim, niedziela, 7 stycznia 2018, 17:00
(3:0; 0:2; 0:0) |
|
Skład: Fikrt Vosatko Bezuška Piotrowicz Daneček S. Kowalówka Gębczyk Gabryś Haas Tabaćek M. Kasperlik Šaur Paszek Wanat Rufer Wojtarowicz Iwaniak Lacheta O. Kasperlik Krzak |
|
Skład: Radziszewski (20' Łuba) Zíb Dąbkowski Sýkora Šinagl Kalus Rompkowski Noworyta Urbanowicz Bryniczka Drzewiecki Kruczek Wajda Da Costa Dziubiński Kapica Szurowski Dutka Paczkowski Zygmunt Domogała |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Już pierwsza akcja gości pokazała, że mistrzowie Polski będą mieli w Oświęcimiu kłopoty ze strzelaniem goli. W 5 min Maciej Urbanowicz spudłował z bliska, mając przed sobą pustą bramkę. Nie potrafił wykorzystać podania od Kacpra Bryniczki.
Tymczasem pierwsza akcja miejscowych, zakończona strzałem z bulika przez Wojciecha Wojtarowicza, dała im prowadzenie.
Krakowianie mogli szybko nie tylko odrobić straty, ale wyjść na prowadzenie. Pod warunkiem, że potrafiliby wykorzystać swoje okazje, których im nie brakowało. Jednak Urbanowicz po błędzie oświęcimskiej obrony przegrał pojedynek z Michałem Fikrtem (13 min). Z kolei podczas gry w przewadze, gdy karę odsiadywał Mateusz Gębczyk, z bliska do pustej bramki nie trafili Patryk Noworyta i Filip Drzewiecki.
Tymczasem oświęcimianie w premierowej odsłonie byli skuteczni do bólu. Po błędzie krakowian we własnej tercji obronnej Lubomir Vostako dostrzegł pozostawionego bez opieki przed bramką Sebastiana Kowalówkę, który trafił pod poprzeczkę. Później Vosatko na linii niebieskiej zatrzymał krążek, ratując kolegów przed kontrą krakowian. Jeszcze Jan Daneczek przegrał krążek Ondriejowi Kasperlikowi i z - wydawałoby się – niegroźnej sytuacji gospodarze zdobyli trzecią bramkę.
Po zmianie stron podrażniony mistrz Polski zamknął miejscowych w ich własnej tercji obronnej. Oświęcimianie ograniczali się głównie do wybijanki. Wreszcie, po 50 sekundach kary Petera Tabaczka, Łukasz Zib strzałem pod poprzeczkę odczarował oświęcimską bramkę.
Gospodarze zagrali nieco odważniej, a że krakowianie złapali dwie kary, mogli pokusić się o czwartą bramkę, marnując kilka wybornych okazji.
Z kolei „Pasy” po przetrzymaniu trudnego dla nich okresu zdobyły kontaktową bramkę, bo Tomasz Sykora zmienił lot krążka uderzonego przez Łukasza Ziba.
W ostatniej odsłonie oświęcimianie bronili wyniku, a mistrzowie Polski mieli kłopoty ze skutecznością. W 52 min T. Da Costa z bliska trafił w Fikrta, a chwilę później Damian Kapica złapał karę. Od tego wszystko złe dla gości się zaczęło. W końcówce puściły im nerwy, bo zaczęli już seryjnie łapać kary. W efekcie dwa razy grali w podwójnym osłabieniu; najpierw przez 26 s, a potem przez 41 sekund.
Do końcowej syreny mieli już o jednego zawodnika mniej, więc sensacja stała się faktem.
- Po pierwszej tercji moim chłopcom wydawało się, że jest po meczu. Takie numery nie przejdą z mistrzem Polski, ale i tak należą im się słowa uznania – ocenił Jirzi Szejba, trener oświęcimian.
- Od początku chcieliśmy grać swoje, ale nic nam nie wchodziło. Tymczasem trzy strzały Unii przyniosły im wysokie prowadzenie. O wyniku zdecydowała postawa bramkarzy – stwierdził Rudolf Rohaczek, trener Cracovii.Źródło: Gazeta Krakowska 7 stycznia 2018 [1]
Hokej.net
Biało-niebiescy w pierwszej odsłonie zachowali się jak rasowy bokser. Przetrzymali nawałnicę ciosów rywali, a gdy tylko nadarzyła się okazja, wyprowadzali groźne kontry. Po jednej z nich już w szóstej minucie wynik spotkania otworzył Wojciech Wojtarowicz, który popisał się precyzyjnym strzałem z prawego bulika.
Krakowianie mogli błyskawicznie odpowiedzieć, a nawet z nawiązką. Krążek po strzale Macieja Urbanowicza zatrzymał się na słupku, a gumę po uderzeniu Petra Kalusa znakomicie wyłapał Michal Fikrt. Czeski golkiper chwilę później znów zaprezentował świetną formę, wygrając pojedynek sam na sam z Maciejem Urbanowiczem i skutecznie interweniując po próbach Patryka Noworyty i Filipa Drzewieckiego.
Oświęcimianie byli za to zabójczo skuteczni. W 17. minucie rozklepali krakowską defensywę, a gumę w siatce umieścił Sebastian Kowalówka. Chwilę później biało-niebiescy wykorzystali potknięcie rywali przy wyprowadzaniu krążka z własnej tercji, a sposób na Rafała Radziszewskiego znalazł Ondřej Kasperlik. Niektórzy kibice Unii zaczęli przecierać oczy ze zdumienia.
– W pierwszej tercji zagraliśmy bardzo dobrze i to pod każdym względem. Prowadziliśmy 3:0, ale później nie prezentowaliśmy się tak dobrze – ocenił Sebastian Kowalówka, skrzydłowy pierwszej formacji.
Cracovia na drugą tercję wyszła z nowym bramkarzem: Rafała Radziszewskiego zastąpił Michael Łuba. To był impuls dla drużyny mistrza Polski, która ruszyła w pogoń za wynikiem. „Pasy” zamknęły oświęcimian w ich tercji i rozpoczęły obstrzeliwanie oświęcimskiej bramki. Fikrt zwijał się jak w ukropie
Biało-niebieski mur został naruszony w 33. minucie, podczas wykluczenia Petera Tabačka. Potężną bombą z bulika popisał się Lukáš Zíb, a guma z impetem trafiła do siatki. W 39. minucie czeski defensor był o krok od zdobycia drugiego gola, ale uderzony przez niego krążek maską odbił Michal Fikrt.
Chwilę później bramkarz Unii musiał po raz drugi wyciągnąć gumę z siatki. Tym razem strzał Zíba do bramki sprytnie „przekierował" Tomáš Sýkora. Ten gol zwiastował dalsze emocje. I rzeczywiście tak było.
W trzeciej odsłonie krakowianie rzucili się do ataku, ale nie zdołali już znaleźć sposobu na świetnie dysponowanego Michala Fikrta. Golkiper ekipy z Chemików 4 zakończył mecz z imponującym osiągnięciem: obronił 42 z 44 uderzeń rywali i zachował 95-procentową skuteczność.Źródło: Hokej.net 7 stycznia 2018 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Gratuluję Unii zwycięstwa. Jeśli chodzi o spotkanie, to uważam, że trzy bramki, zdobyte przez rywali po trzech groźnych strzałach z pierwszej tercji, przesądziły o losach tego meczu. W drugiej skorygowaliśmy wynik, a w trzeciej walczyliśmy o zwycięstwo. Niestety nie udało się. Czasem są takie mecze, że dochodzi się do wielu sytuacji, ale nie potrafi się trafić do siatki. Tak było właśnie dzisiaj. Na dodatek naszą sytuację skomplikowały też kary z końcówki.
Jiří Šejba trener Unii
Po pierwszej tercji prowadziliśmy 3:0, co z pewnością było sporą niespodzianką. Jednak moi podopieczni za szybko uwierzyli, że jest już po meczu, a mistrz Polski leży na łopatkach. Przestaliśmy ciężko pracować i zabrakło też świadomości taktycznej. Na szczęście mieliśmy dzisiaj w bramce świetnie usposobionego Michala Fikrta, który w trudnych chwilach nas podtrzymał.
Źródło: Hokej.net [3]