2020-02-02 Comarch Cracovia - GKS Tychy 5:2
|
47 kolejka, 5 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków ul. Siedleckiego 7, niedziela, 2 lutego 2020, 18:30
(0:2; 3:0; 2:0) |
|
Skład: Kopřiva Rompkowski Gula Leivo Urban Kapica Štebih Jáchym Bepierszcz Bahenský Tvrdoň Pač Kruczek Mikula Kalinowski Domogała Ježek Musioł Brynkus Bryniczka Kamiński |
|
Skład: Murray Novajovský Kolarz Klimienko Truchno Galoha Kotlorz Bryk Kogut Galant Jefimienko Pociecha Ciura Szczechura Cichy Mroczkowski Bizacki Jeziorski Bagiński Komorski Gościński |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Gospodarze bardzo szybko dali się zaskoczyć, bo już w 3 min Mroczkowski znalazł sposób na Koprivę. Chwilę wczesniej krakowski bramkarz udanie interweniował, broniąc strzał Ciury, ale z kolejnym uderzeniem – z nadgarstka pod poprzeczkę, nie poradził sobie. Krakowianie rzucili się do odrabiania strat, ale stracili drugiego gola, gdy krążek do siatki w zamieszaniu podbramkowym wepchnął Komorski. Od razu zareagował trener Rohaczek, biorąc czas, chcąc uspokoić swoich podopiecznych. Goście kontrolowali przebieg gry w tej tercji. Druga przyniosła jednak całkowitą metamorfozę gospodarzy.
W ciągu zaledwie 5 minut całkowicie odwracając losy meczu, trzykrotnie pakując krążek do bramki Murraya. Hasło do odrabiania strat dał Jachym. Nie minęły 2 min, a Urban zwiódł tyskiego bramkarza i doprowadził do remisu. Niebawem Bepierszcz pokazał, że też umie strzelać i dał prowadzenie „Pasom”. Gospodarze dominowali, bramkarz gości musiał zwijać się jak w ukropie, broniąc jeszcze uderzenia Bepierszcza, Bahensky’ego i Trvdonia. Z kolei Kruczek strzelił z bliska nad poprzeczką.
W ostatniej odsłonie było to już bardziej wyrównane spotkanie. Pociecha trafił w krakowskiego bramkarza, z kolei jego vis a vis próbowali pokonać Bahensky i Kapica, ale nie dali rady. Gospodarze „łapali” kary, ale udało im się wybronić. W końcu zadali dwa ciosy i mistrz Polski znalazł się na kolanach!Źródło: Gazeta Krakowska 2 lutego 2020 [1]
Hokej.net
Od pierwszych minut to tyszanie byli stroną dominującą. Mecz był prowadzony w szybkim tempie, a goście stwarzali coraz groźniejsze akcje. Już w 3. minucie Christian Mroczkowski oddał strzał z nadgarstka, a krążek wpadł pod samą poprzeczkę krakowskiej bramki. Tyszanie poszli za ciosem i cztery minuty później Filip Komorski najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym i podwyższył wynik strzelając do odsłoniętej bramki.
Rudolf Roháček nie mógł pozwolić na dalszą grę w takim stylu, więc poprosił o czas. Wtedy „Pasy” zaczęły grać ostrożniej w defensywie, choć goście nie przestali tworzyć groźnych akcji.
W drugiej tercji mistrzowie Polski nie grali już z takim animuszem, jak podczas pierwszych dwudziestu minut. Z czasem na lodzie zaczęło mocno iskrzyć. Najbardziej agresywni byli Michael Cichy z Alešem Ježekiem. Stoczyli oni nawet bójkę, a górą w niej był tyski napastnik.
W 28. minucie krakowianie zdobyli pierwszego gola, a na listę strzelców wpisał się Adam Domogała, który zbił w powietrzu krążek po wrzutce Miloslava Jáchyma. Dwie minuty później już był remis, a Tomás Urban dobrze zachował się w sytuacji sam na sam. Skutecznie zwiódł tyskiego golkipera, po czym skierował krążek do bramki. Wicemistrzowie Polski szli za ciosem i w 32. minucie Mateusz Bepierszcz dał prowadzenie swojej drużynie.
Kolejne minuty obfitowały w starcia pomiędzy zawodnikami. W 39. minucie Michał Kotlorz stoczył bójkę z Damianem Kapicą. Obaj gracze szansę ochłonięcia dostali na ławce kar.
W trzeciej tercji tyszanie przystąpili do ataku. Problem nie leżał jednak w konstruowaniu akcji, ale w ich wykończeniu. Najbliżej wyrównania byli Gleb Klimienko, Alexander Szczechura czy Christian Mroczkowski. Niewykorzystane okazje zemściły się na trójkolorowych. W 56. minucie krakowianie wyszli na dwubramkowe prowadzenie, za sprawą Tomiego Leivo. Fiński napastnik przymierzył pod samą poprzeczkę i nie dał szans „Jaśkowi Murarzowi”.
Ostateczne nadzieje gości pogrzebał Ondrej Mikula. Na dwie minuty przed ostatnią syreną czeski napastnik – po wygranym wznowieniu przez Kamila Kalinowskiego – oddał strzał na bramkę, czym kompletnie zaskoczył Johna Murraya.Źródło: Hokej.net 2 lutego 2020 [2]