2019-04-11 GKS Tychy - Comarch Cracovia 4:2
|
5 kolejka, 3 runda, etap 2, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Tychy, czwartek, 11 kwietnia 2019, 18:15
(0:1; 2:1; 2:0) |
|
Skład: Murray (Lewartowski) Pociecha Ciura Klimenko Komorski Jefimienko Górny Bryk Gościński Rzeszutko Michnow Kolarz Jeronau Sýkora Cichy Szczechura Bizacki Jeziorski Galant Witecki Kogut |
|
Skład: Kopřiva (R. Kowalówka) Kruczek Czarnaok Turtiainen Kalinowski D. Kapica Jáchym Ježek Švec Domagała Tvrdoň Rompkowski Noworyta Bepierszcz Vachovec Csamangó Drzewiecki Kamiński Zygmunt Bryniczka |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Oba zespoły zaczęły spokojnie, ale raczej w natarciu byli krakowianie. Miroslav Kopriva pierwszy raz musiał interweniować w 5 min po strzale Tomasa Sykory. Krakowianie najlepszą szansę na zdobycie gola mieli w 7 min, najpierw jednak John Murray obronił strzał Marka Trvdonia, poradził sobie także z poprawką Adama Domogały. W rewanżu ostro strzelał Gleb Klimienko – niecelnie i Mateusz Gościński – wprost w bramkarza.
W 12 min z kolei Michal Vchovec nie pokonała Murraya z bliska. Bramkarz gospodarzy zniechęcał gości swoimi znakomitymi interwencjami, jak choćby Patryka Noworytę 2 min później. Wreszcie goście znaleźli sposób na bramkarza. Strzelał Paweł Zygmunt, golkiper niepewnie interweniował, a z dobitką pospieszył Jaakko Turtiainen, kierując krążek do siatki uderzeniem z powietrza. Po chwili rozkojarzonych gospodarzy mógł dobić Emil Svec, ale przegrał pojedynek z bramkarzem.
Drugą część fatalnie zaczęli krakowianie. Gospodarze „rozklepali” obronę i Tomas Sykora, były zawodnik „Pasów”, pokonał Koprivę. Poważny błąd przy wyprowadzaniu krążka popełnił Maciej Kruczek, podając krążek wprost na kij Radosława Galanta, który natychmiast strzelił do siatki nad parkanem bramkarza. Kapitan „Pasów” zrehabilitował się podczas pierwszej gry w przewadze w tym meczu i doprowadził do remisu. Była to tercja pełna błędów i okazji bramkowych z obu stron.
W trzeciej tercji dużo było twardej, ostrej gry. Czas uciekał, a żadna ze stron nie chciała zaryzykować i mocniej zaatakować. W 55 min gola mógł zdobyć Turtiainen, ale nie trafił z bliska. Gdy wydawało się, że będzie dogrywka, Gościński z bliska wepchnął „gumę” do bramki. Sędzia oglądnął jeszcze tę sytuację na wideo i uznał gola. „Pasy” miały 3.20 min na odrobienie strat. Wątpliwości rozwiał gol Gleba Klimienki. „Pasy” wycofały bramkarza, ale strat już nie mogły zniwelować.Źródło: Gazeta Krakowska 11 kwietnia 2019 [1]
Hokej.net
– Zagraliśmy dzisiaj dobry mecz, ale chyba każdy widział, że początek tego starcia po prostu przespaliśmy – powiedział Mateusz Gościński, jeden z architektów dzisiejszego zwycięstwa.
Początek dla Cracovii
W pierwszej tercji aktywniejsi byli krakowianie. Stworzyli sobie więcej groźniejszych sytuacji, co ukazywała też statystyka celnych strzałów 11-7. Kilka razy dobrym refleksem błysnął John Murray, który zatrzymał kąśliwe uderzenia Marka Tvrdoňa (8. minuta) i Michala Vachovca (12.). Po takich interwencjach ręce same składają się do oklasków.
W 13. minucie ładną kontrę wyprowadzili tyszanie. Andrij Michnow dograł do rozpędzającego się Mateusza Gościńskiego, ale jego uderzenie świetnie sparował Miroslav Kopřiva. Kibice trójkolorowych aż złapali się za głowy.
Tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony goście objęli prowadzenie. Paweł Zygmunt wrzucił krążek na bramkę, a tyski golkiper odbił gumę kijem. Czający się pod bramką Jaakko Turtiainen uderzył z powietrza i guma zatrzepotała w siatce. Krakowianie po pierwszej tercji mieli więc jednobramkową zaliczkę.
Indywidualne błędy
Po zmianie stron lepiej radzili sobie tyszanie. Mocny forechecking sprawił, że podopieczni Rudolfa Roháčka mieli spory problem z rozegraniem składnej akcji. Efekt? W 22. minucie wyrównał Tomáš Sýkora, który po podaniu Alexa Szczechury uderzył bez przyjęcia.
Gospodarze poszli za ciosem i chwilę później wyszli na prowadzenie. Tym razem błąd Macieja Kruczka przy wyprowadzaniu krążka wykorzystał Radosław Galant. Środkowy GKS-u wyjechał przed bramkę i strzałem, tuż nad parkanem, pokonał Miroslava Kopřivę.
Ale kapitan „Pasów” szybko zrehabilitował się za swój błąd i w 36. minucie, podczas gry w przewadze, zdobył wyrównującego gola. Spotkanie rozpoczęło się na nowo. Obie drużyny zdawały sobie sprawę z faktu, iż każdy - nawet najmniejszy - błąd może być tym decydującym, dlatego skupiły się przede wszystkim na uważnej grze w destrukcji.
132 sekundy prawdy
Niespełna cztery minuty przed końcem trzeciej tercji krążek pod bandą przejął Andrij Michnow i ruszył na bramkę. Kopřiva obronił jego strzał, ale wobec dobitki Mateusza Gościńskiego był już bezradny. Krakowianie reklamowali spalonego w polu bramkowym, ale sędziowie uznali gola po analizie wideo.
– Miałem w tej sytuacji dużo szczęścia, ale też dobrą robotę wykonali Andrij Michnow z Radkiem Galantem. Krążek spadł mi na łopatkę kija, więc musiałem tylko dokończyć dzieła – zaznaczył Gościński.
Pieczęć na zwycięstwie na 71 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry postawił Gleb Klimienko, który popisał się przepięknym strzałem pod poprzeczkę. Goście próbowali jeszcze manewru z wycofaniem bramkarza, ale nie przyniósł on żadnego efektu.
– Liczę jednak, że w sobotę wygramy i przyjedziemy do Tychów na decydujący mecz. Mam nadzieję, że to my wtedy sięgniemy po tytuł mistrzowski – zakończył Maciej Kruczek, kapitan Cracovii.Źródło: Hokej.net 11 kwietnia 2019 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
– W pierwszej odsłonie przeważaliśmy, zdobyliśmy nawet bramkę i chcieliśmy kontynuować naszą dobrą grę. Ale dwa tak fatalne błędy w finale - na dodatek z zespołem GKS-u Tychy, którego zawodnicy posiadają wysokie umiejętności - nie mogą się zdarzyć. Daliśmy tyszanom ten mecz na talerzu, bo te dwa potknięcia miały fundamentalny wpływ na dalsze losy spotkania. Cóż, przegraliśmy to starcie na własne życzenie.
Andrej Gusow, trener GKS-u
– Co mogę powiedzieć? Na pewno to, że wynik 3:2 w serii jest lepszy niż 2:3. Znam charakter Cracovii i chciałbym powiedzieć swojej drużynie przez media jedną ważną rzecz. Każdy mecz jest ważny. W tym roku za dużo było już spotkań, więc pojedziemy do Krakowa i spróbujemy zakończyć tę rywalizację. Będzie to bardzo trudne, ale spróbujemy.
Źródło: [3]