1949-10-23 Kolejarz Warszawa - Ogniwo Kraków 2:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 10:44, 13 gru 2019 autorstwa Maretzky (Dyskusja | edycje) (dodany artykuł z Przeglądu Sportowego)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Polonia Warszawa

Trener:
Tadeusz Foryś
pilka_ico
I liga , 21 kolejka
Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, niedziela, 23 października 1949, 12:00

Kolejarz Warszawa - Ogniwo-Cracovia

2
:
1

(2:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Stanisław Malczyk
Skład:
Borucz
Gierwatowski
C. Wiśniewski
Z. Pruski
Wołosz
Szczawiński
Jaźnicki
Popiołek
Świcarz
Szularz
Ochmański

Ustawienie:
3-2-5

Sędzia: Alfons Cober z Katowic
Widzów: ok. 12 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 12000.

bramki Bramki
Popiołek (7')
Szularz (27')
1:0
2:0
2:1


S. Różankowski (82')
Skład:
Rybicki
W. Gędłek
Parpan
Glimas
E. Jabłoński
M. Jabłoński
L. Poświat
Rajtar
S. Różankowski
Radoń
Bobula

Ustawienie:
3-2-5
Mecze tego dnia:

1949-10-23 Kolejarz Warszawa - Ogniwo Kraków 2:1
1949-10-23 Ogiwo Cracovia II - Unia Szczakowianka 3:0



Uwaga

Decyzją WG i D PZPN po raz pierwszy w historii wszystkie spotkania przedostatniej i ostatniej kolejki rozpoczęły się o jednakowej godzinie (12:00) celem uniknięcia "podkładania się" drużyn.

Opis meczu

"Kolejarz Polonia „godzi” krakowskich rywali.
Zwycięstwo 2:1 nad Cracovią daje tytuł Gwardii" -
Przegląd Sportowy

Kolejarz Polonia „godzi” krakowskich rywali.
Zwycięstwo 2:1 nad Cracovią daje tytuł Gwardii

Kol. Polonia — Ogn. Cracovia 2:1 (2:0). Bramki dla Polonii zdobyli: w 6 min. Popiołek i w 27 min. Szularz, dla Cracovii w 81 min. Różankowski II. Sędziował dobrze Cober. Widzów około 12.000.

Kol. Polonia: Borucz, Gierwatowski, Pruski, Wołosz, Szczawiński, Jaźnicki, Popiołek, Świcarz, Szularz, Ochmański.
Ogn. Cracovia: Rybicki, Gędłek, Glimas, Jabłoński I, Parpan, Jabłoński II, Poświat, Rajtar, Rożankowski II, Radoń, Bobula.

Krakowski pojedynek o tytuł mistrzowski rozstrzygnęli... warszawianie i odwieczno - krakowski styl gry Ogniwa. Już na kilka tygodni przed meczem pisaliśmy, że „czarne koszule” postanowiły dać ze siebie w meczu z Cracovią, maksimum ambicji i umiejętności, byle tylko dowieść, że nie są gorszym zespołem. W grę wchodziły zresztą nie tylko ambicje drużynowe, lecz i indywidualne: Borucz, Rybicki, Brzozowski, Parpan, Wołosz, Gędłek, Ochmański, Bobula. Brzozowski nie mógł walczyć, przyglądał się starciu z za bramki. Kontuzja w meczu a Górnikiem zamknęła mu drogę do dalszych startów w bieżącym sezonie. Pozostali uwijali się po boisku z zapałem i ich walka o moralny prymat dała wiele wartości zaciekłemu pojedynkowi.

Najważniejszym bodaj pojedynkiem była walka o lepsze między Boruczem i Rybickim. Wygrał ją zdecydowanie polonista, który naszym zdaniem powinien być brany pod uwagę obok Jurowicza, jako kandydat do reprezentacji na Witkowice. Borucz chwytał pewnie, ustawiał się bardzo dobrze, podczas gdy Rybicki w wielu wypadkach wykazał błędy, zwłaszcza w wybiegach.

TECHNIKA — TO NIE WSZYSTKO
Na wstępie wspomnieliśmy o odwiecznym stylu krakowskim, który zaważył na losach spotkania. Ładne i dokładnie podania, chytre „martwe" uliczki i dobra gra głową nie dadzą rezultatów, jeśli to wszystko nie jest poparte decydującym strzałem. A tymczasem tylko Bobula (bodaj cztery razy) i Poświat (raz) oddali celne ostre strzały na bramkę Borucza. Różankowski II uznaje tylko główki, a Radoń i mały Rajtar uważają, że strzały do nich nie należą.

Jeszcze jednym poważnym błędem, który często popełniał atak Cracovii było kombinowanie w tył. Celował w tem Różankowski II, który zupełnie niepotrzebnie hamował ofensywne pociągnięcia reszty kolegów podając uparcie piłkę do pomocników.

Mimo tych błędów, gra ofensywnej piątki Cracovii była ładna dla oka i wypadła może nawet lepiej niż popisy ich kolegów z defensywy. Przed meczem pisaliśmy o „żelaznych" tyłach Cracovii i o jej słabym ataku. Po meczu musimy stwierdzić, że atak jest rzeczywiście słaby, ale formacje defensywne nie zasłużyły wcale na miano „żelaznych". Gdyby jeszcze krakowianie przesunęli Poświała na łącznika to mamy wrażenie, że atak ich wypadłby korzystniej.

CASUS PARPAN
Po pierwsze Parpan. Nie bardzo wiemy, co kazało wielkoludowi krakowskiemu uganiać się po całym boisku, miast pilnować pozycji. Gdyby to hasanie wywołane było podróżami Świcarza, — byłoby usprawiedliwione. Tymczasem Parpan biegał sobie, a muzom, a polonista bardzo często nie był przez nikogo obstawiony i swobodnie rozdzielał dokładne i przemyślane podania. Ponadto Parpan zupełnie niepotrzebnie dał się ponieść nerwom i wiele jego interwencji kończyło się wyłapywanymi uważnie przez sędziego faulami. Mimo tej słabej stosunkowo postawy naszego reprezentacyjnego stopera nie należy załamywać rąk przed meczem z CSR. Wiele przecież razy kandydaci do reprezentacji wypadali w swych zespołach bardzo słabo, by za kilka dni zabłysnąć doskonałą formą w otoczeniu innych, lepszych kolegów.

Obaj boczni — bracia Jabłońscy — grali lepiej od Parpana. Akcje ich były konstruktywne, zwłaszcza w ofensywie. Szkoda tylko, że starszy nie potrafi uchronić się od gry faul.

DECYDUJĄCE PUDŁO GĘDŁKA
W obronie Gędłek nie był wcale lepszy od Glimasa. Obaj grali na poziomie, ale na poziomie przeciętnym. Nie widzieliśmy ani oswabadzających wykopów, ani też bezapelacyjnych interwencji przy ataku przeciwnika. Gędłek ponadto ma na sumieniu przestrzelenie rzutu karnego, który mógł w wielkim stopniu zdecydować o losach meczu, a dalej o mistrzowskim tytule. Strzał krakowianina, minął się z. bramką o prawie 2 metry, co nie wystawia mu najlepszego świadectwa. O słabym występie Rybickiego już pisaliśmy.

Jak wygrali zwycięzcy?
Po meczu liczna grupa kibiców Cracovii z niezadowoleniem określała poziom drużyny warszawskiej. Wygrali gorsi — takie było ich ogólne zdanie.

Wydaje się nam, że jest to pogląd błędny. Wygrali gorsi technicy — zgoda. Wygrali jednak lepsi, jeśli chodzi o zrozumienie taktyki nowoczesnego futbolu, wygrali, bo byli skuteczniejsi. Piękna dla oka gra, to w systemie WM nie wszystko. Należy ją poprzeć celnym strzałem, inaczej zwycięstwo nie przyjdzie nigdy łatwo. Mamy zresztą najlepszy tego dowód w wynikach Cracovii, która tylko w bardzo rzadkich wypadkach odnosiła wysokocyfrowe sukcesy.

Polonia wygrała więc zasłużenie, chociaż brakuje jej jeszcze bardzo wiele, do miana dobrego zespołu. Inna sprawa, że „czarne koszule” mają obok braków dużo wartości a przede wszystkim obok twardości bloku defensywnego dysponują poprawiającym się stale i skutecznym napadem.

W zespole gospodarzy na pierwszym miejscu można sklasyfikować ex-aequo Borucza i Świcarza. Obaj grali bardzo dobrze i obaj byli autorami zwycięstwa. Obok nich wymienić należy Pruskiego, Szczawińskiego, Jaźnickiego i Popiołka jako tych, którzy również zdecydowali swą postawą o ostatecznym wyniku. Inni, może mniej efektowni, walczyli jednak do końca z dużym Ochmańskiego, zębem, udaremniając Cracovii wyrównanie.

Gierwatowski mógłby otrzymać od nas zupełnie poprawną notę, gdyby nie faul na Bobuli. Polonista jest niewątpliwie potężnie zbudowanym mężczyzną i w wielu wypadkach, zwłaszcza przy bezpośrednich zetknięciach, posądzanie go o faul nie jest usprawiedliwione. Jednak w wypadku z Bobulą nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że intencja Gierwatowskiego była wyraźna.

ATAKI, KTÓRE NIE DAŁY WYNIKÓW
Natychmiast po gwizdku Cracovia przechodzi do ataku i często przesiaduje pod bramką Polonii. Mimo to właśnie „czarne koszule" zdobywają prowadzenie. W 6 min. Ochmański bije wolnego, piłkę przejmuje Popiołek i wtłacza ją do siatki, podczas gdy Rybicki, źle ustawiony, nie miał czasu na skuteczną interwencję.

27 min. Parpan fauluje Świcarza. Znów rzut wolny, tym razem przejęty przez Szułarza, który ślicznym górnym strzałem podwyższa wynik do 2:0.

Cracovia atakuje, ale poza poprzeczką Bobuli, wszystkie inne strzały likwiduje Borucz.

Po pauzie Cracovia walczy o poprawienie wyniku. Walczy z wielką ambicją, a wszyscy jej zawodnicy usiłują teraz strzelać, Widzimy nawet dalekie raidy Glimasa i Parpana, którzy spod własnej bramki prowadzili piłkę na pole karne Polonii, by kończyć akcje... niecelnymi bombami.

W 9 min. Gierwatowski fauluje Bobulę. Egzekutorem jedenastki jest Gędłek. Długi rozbieg... i fatalne pudło. Niepowodzenie nie peszy gości, którzy coraz wyraźniej gniotą. Polonia cofa do tyłu nawet skrzydłowych.

W 36 min., Różankowski przejmuje dalekie podanie i piękną główką zdobywa bramkę. Gra staje się ostra, żywa i zacięta. Mijają jednak cenne minuty, a goście nie potrafią wyrównać. Wreszcie sędzia kończy te naprawdę interesujące zmagania.

(gw)

Felieton pomeczowy

Zarozumiałość nie popłaca


Przed trybunami stadionu warszawskiego spotkałem jednego ze znanych działaczy piłkarskich Krakowa.

— Czy podtrzymuje pan opinię swego pisma na temat wyniku dzisiejsze go meczu? — padło pytanie.

Nie pisałem horoskopów i nie pamiętałem nawet, jaka była opinia mego kolegi w tej sprawie. Okazało się jednak, że przepowiedział trafnie. Sąd jego był słuszniejszy, niż... zarozumiałość krakowska.

Cracovia przegrała bowiem, z Polonią m. in. również ze względu na zbytnie zadufanie we własną wielkość. Ono to kazało grać defensywie krakowskiej w pierwszym etapie z widoczną nonszalancją. Bo i cóż dla Parpana, który trzymał takiego Leskova, jest tam „jakiś" Świcarz, którego nie uznają „fachowcy” krakowscy?

Tymczasem ten lekceważony Świcarz „robił” Parpana i jego kolegów jak sam chciał. Nonszalancja nakazywała bowiem środkowemu pomocnikowi Cracovii uganiać się gdzieś po skrzydłach, nie strzec miejsca, próbować raidów i w rezultacie stać się współautorem, zwycięstwa Kolejarzy. Gędłek uważał również, że wystarczy grać półparą, by odpędzić naprzykrzone czarne muchy. Gdy przekonano się, że nie przelewki i zaczęto przeciwnika traktować bardziej na serio, było już „o wiele za późno". Chwalimy sobie w tym wypadku obiektywność widowni warszawskiej. Schodząc z trybun słyszało się dokoła: „Dobrze, że Cracovia strzeliła przynajmniej tę jedną bramkę, gdyż wynik byłby w innym wypadku przykry i jednak zbyt rażący”.

Widownia warszawska umiała bowiem ocenić i uznać walory zespołu krakowskiego i nawet remis przyjęłaby z zadowoleniem.

Moim zdaniem Cracovii należało się to „lanie”. Przypuszczam, że nikt orientujący się pod Wawelem nie spróbuje mumie posądzić o szowinizm lokalny w stosunku do miasta, z którym łączy munie... kilkanaście lat wspólnego pożycia.

Cracovia grała ładniej — Polonia skuteczniej. Cracovia gubiła się w rozwiązywaniu zawiłych problemów technicznych, Polonia - posuwała się błyskawicznie do przodu. Jednym słowem Cracovia grała, jak za piłkarskiego króla Ćwieczka, a Polonia bar dziej nowocześnie. System gry Cracovii mógł imponować za czasów Kotapki, Kałuży, Szperlinga, Cikowskiego, a dziś — przy całej finezji techniki i kombinacji nadaje się - do lamusa.

Gdy weźmiemy pod uwagę, że ostatni tutejszy występ Gwardii krakowskiej, która najprawdopodobniej jest już w tej chwili mistrzem, wypadł jeszcze słabiej i że Kraków jest naszą wielką twierdzą piłkarską, wówczas zrozumiemy, że z futbolem naszym jest źle i trzeba koniecznie lekarzy, którzy będą umieli wpoić nowoczesny system gry.

Po dziesięciu minutach obserwacji gry krakowian, wiedziałem, że w napadzie jest tylko dwu graczy, którzy mogliby coś zrobić, a to: obaj skrzydłowi i ewentualnie wyjść może Różankowskiemu jakaś główka. O tym, by trójka środkowa kombinująca uporczywie wszerz i w tył, przeważnie starymi krótkimi podaniami - bez umiejętności szybkiego przerzucenia gry do przodu i na skrzydła mogła coś zrobić - nie mogło być mowy, Radoń i Rajtar nie są fizycznymi olbrzymami, a Różankowski ryzykuje najwyżej głowę, z nogami jest bardziej ostrożny i nie bardzo lubi walki.

Nie wiem, kto kierował drużyną Cracovii. Wiem natomiast, że zaobsorbowany nadmiernie przebiegiem gry niczego zadaje się nie widział. W przeciwnym wypadku drużyna otrzymałaby ostrą dyspozycję wyzyskiwania skrzydeł i... osobiście byłbym się w drugiej połowie zdecydował przesunięcie Poświata w miejsce Rajtara na łącznika. Poświat, którym niemal zupełnie nie grano, miał sporo danych, by poderwać trójkę do przodu i uczynić grę jej bardziej agresywną. Obserwując przed tygodniem grę Polonii bytomskiej w Warszawie zrozumiałem dlaczego otrzymała ona tak dobrą notę w Krakowie. Posiada ..przecież identyczną manierę. Kręci się również dokoła własnego ogona, podaje od nóżki do nóżki i w rezultacie... ginie na szańcach z honorem. Tak jak klęski bytomiaków nie są bynajmniej wynikiem „braku szczęścia" lecz poprostu fałszywego posobu gry, tak i warszawska przegrana Cracovii ma identyczne źródło.

Przyjaciele krakowscy czytając powyższe wiersze postawią sobie prawdopodobnie pytanie, co kryje się za tym „gwałtownym atakiem na krakowską piłkę nożną?

Rozwieję z miejsca ich wątpliwości.

Otóż nic innego jak tylko złość na widok tak lekkomyślnego marnowania poważnych kwalifikacji i talentów przez kierowanie ich na fałszywe tory. A tak właśnie robi się w Krakowie, trzymając się uparcie i wpajając w młodych, zdolnych piłkarzy tradycyjne, przestarzałe szablony.
T. MALISZEWSKI
Źródło: Przegląd Sportowy nr 85 z 24 października 1949 [1]


Mecze sezonu 1949

Cracovia_herb 1949 Trening Noworoczny  Płaszowianka Kraków 1949-02-20 Cracovia - Płaszowianka Kraków 9:0  Dąbski Kraków 1949-02-27 Cracovia - Dąbski Kraków 3:0  Wieczysta Kraków 1949-03-06 Cracovia - Wieczysta Kraków 1:1  KS Chełmek 1949-03-13 Cracovia - KS Chełmek 4:2  Lechia Gdańsk 1949-03-20 Ogniwo-Cracovia - Lechia Gdańsk 5:1  Warta Poznań 1949-03-27 Warta Poznań - Ogniwo-Cracovia 4:0  AKS Chorzów 1949-04-03 Ogniwo-Cracovia - AKS Chorzów 3:1  Polonia Bytom 1949-04-10 Polonia Bytom - Ogniwo-Cracovia 1:2  Resovia Rzeszów 1949-04-17 Resovia Rzeszów - Ogniwo-Cracovia 1:1  Resovia Rzeszów 1949-04-18 Resovia Rzeszów - Ogniwo-Cracovia 0:4  Ruch Chorzów 1949-04-24 Ogniwo-Cracovia - Ruch Chorzów 3:3  Dalin Myślenice 1949-05-01 Związkowiec Dalin - Ogniwo-Cracovia 1:1  Legia Warszawa 1949-05-15 Legia Warszawa - Ogniwo-Cracovia 1:4  ŁKS Łódź 1949-05-22 ŁKS-Włókniarz Łódź - Ogniwo-Cracovia 2:2  Wisła Kraków 1949-05-26 Gwardia Kraków - Ogniwo-Cracovia 0:1  Lech Poznań 1949-05-29 Ogniwo-Cracovia - Kolejarz Poznań 1:1  MŠK Žilina 1949-06-05 Ogniwo-Cracovia - ŠK Žilina 1:1  Polonia Warszawa 1949-06-26 Kolejarz Warszawa - Ogniwo-Cracovia 1:2  Szombierki Bytom 1949-07-03 Górnik Bytom - Ogniwo Kraków 2:2  Polonia Warszawa 1949-07-17 Ogniwo Kraków - Kolejarz Warszawa 4:2  Tarnovia Tarnów 1949-07-22 Ogniwo Kraków - Ogniwo Tarnów 3:1  Świt Krzeszowice 1949-08-01 Ogniwo-Cracovia - Świt Krzeszowice 9:2  Warta Poznań 1949-08-07 Ogniwo Kraków - Warta Poznań 1:1  Lechia Gdańsk 1949-08-14 Lechia Gdańsk - Ogniwo Kraków 1:1  Polonia Bytom 1949-08-28 Ogniwo Kraków - Polonia Bytom 1:0  AKS Chorzów 1949-09-04 AKS Chorzów - Ogniwo Kraków 2:1  Polonia Bytom 1949-09-10 Ogniwo-Cracovia - Polonia Bytom 1:0  Tarnovia Tarnów 1949-09-11 Tarnovia Tarnów - Ogniwo-Cracovia 4:2  Wisła Kraków 1949-09-15 Ogniwo Kraków - Gwardia Kraków 0:0  Lech Poznań 1949-09-18 Kolejarz Poznań - Ogniwo Kraków 1:2  ŁKS Łódź 1949-09-25 Ogniwo Kraków - ŁKS-Włókniarz Łódź 2:1  Legia Warszawa 1949-10-09 Ogniwo Kraków - Legia Warszawa 1:1  Ruch Chorzów 1949-10-16 Unia Chorzów - Ogniwo Kraków 2:2  Polonia Warszawa 1949-10-23 Kolejarz Warszawa - Ogniwo Kraków 2:1  Tarnovia Tarnów 1949-11-06 Ogniwo-Cracovia - Tarnovia 6:2  Szombierki Bytom 1949-11-13 Ogniwo Kraków - Górnik Bytom 5:0  ŁKS Łódź 1949-11-27 ŁKS-Włókniarz Łódź - Ogniwo Kraków 1:2  Garbarnia Kraków 1949-12-04 Ogniwo-Cracovia - Związkowiec-Garbarnia Kraków 1:3  Naprzód Lipiny 1949-12-08 Stal Lipiny - Ogniwo-Cracovia 2:1